[5/182] „Chatka wariatka” w Uhercach

Drukuj
Dodano: poniedziałek, 26 czerwiec 2017

Powiększ

W Uhercach otwarto nową atrakcję turystyczną. Obok stacji Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych na linii 108 przy stacji Uherce Mineralne na skrzyżowaniu dróg w kierunku Soliny i Olszanicy Paweł Ustjanowski wybudował dom, który nazwał „Chatka wariatka".

Zaglądając do przewodników turystycznych pod hasło Uherce Mineralne możemy znaleźć tam różne informacje o tym, że możemy zobaczyć dwór obronny Herburtów wzniesiony w drugiej połowie XVI w. z rzędem 16 lip. Możemy dowiedzieć się, że Uherce, Uhryń oraz Uhrynowce obecnie Zboiska, te nazwy różnych wsi wskazują na etymologię węgierską i związek z nazwą historycznego regionu Węgier oraz przepływającej przez nią rzeki Ung. Ostatnio coraz częściej mówi się o mieszkających tam ludziach, którzy mają oryginalne pomysły. Dość wspomnieć Janusza Demkowicza i jego drezyny rowerowe, które stały się wizytówką Uherzec, ba całego regionu. Oczekujący na stacji na kolejny odjazd drezyn turyści mają tuż obok kolejną atrakcję dom postawiony na kominie. Nie ma w tym przesady. Dom stoi do góry fundamentami, a napis przy wejściu głosi, że to „Chatka wariatka". – Nazwałem tak ten budynek, tylko dlatego, że... stoi na kominie, a wszystko wywrócone jest do góry nogami, parter to piętro, a wchodzi się przez poddasze, które jest parterem. Czyż to nie jest w naszym świecie swoistego rodzaju wariactwem? – śmieje się Paweł Ustjanowski właściciel osobliwego budynku. Stoimy przed wejściem. Paweł Ustjanowski opowiada jak wpadł na pomysł uruchomienia takiego akurat biznesu. Rozmawiał ze swym kolegą Adamem z Warszawy. Wcześniej widział takie budynki jako atrakcje turystyczne. Chciał coś takiego posadowić u siebie. Pomógł Adam. Pewnego dnia zadzwonił i powiedział, że wie gdzie coś takiego kupić. Paweł z żoną Kamilą podjęli trudną dla siebie decyzję. Budują! Do pomocy stają rodzice i teściowie. Decyzje powstają powoli. Paweł z wykształcenia jest pedagogiem po Uniwersytecie Rzeszowskim. Z biznesem, ekonomią, a już budownictwem nie ma to już na pewno nic wspólnego. Rozmawiają. Gdzie posadowić ten „domek"? Pierwszy pomysł: w Olszanicy. Idą do Urzędu Gminy, a tam to już chyba przyzwyczaili się do nietypowych pomysłów swych mieszkańców. Doradzają. Zapada decyzja. Uherce tuż obok Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych przy linii kolejowej nr 108. Turyści oczekujący na swą kolejkę będą mogli odwiedzać ich „Chatkę wariatkę" nie trzeba jeździć nigdzie wszystko razem, albo przed albo po wycieczce drezynami rowerowymi. Przy budowie pracują wszyscy. Wreszcie otwierają. Przychodzą pierwsi zwiedzający i tak już jest ...
Wchodzimy do domu jakby wewnętrznymi drzwiami wejściowymi na strych. Pierwsze pomieszczenia to „pokoje dla dzieci" jest regał, stolik, krzesełka i łóżeczko tylko ... na suficie. Odczuwamy jakieś dziwne uczucie, które trudno nazwać. Paweł prowadzi do spiralnych schodów. Te są „normalne" wchodzimy na ... no właśnie na piętro czy na parter. Po schodach mijamy jakby pozostawioną po podróży walizkę, tylko ona stoi na suficie. Jeśli wszystko jest odwrotnie to jesteśmy na ...parterze. Duży salon, w rogu narożnik, przy narożniku ława, na ławie patera z owocami, tylko wszystko nad naszymi głowami. Podłoga na tej kondygnacji jest bardziej pochylona, stojących w perspektywie widać jak utrzymują pionową pozycję stojąc pod dużym kątem do podłogi. Pojawia się ponownie to dziwne uczucie. Mózg nie przyjmuje informacji od oczu za prawdziwe i stąd to uczucie – myślę. – Ma się wrażenie, jakby się było pijanym – mówi sąsiad stojący obok jakby czytając mi w myślach. On też ma problemy z ustaleniem pionu. W domu wszystko jest. Obok salonu kącik wypoczynkowy, fotel, lampka nocna normalnie. Tylko na suficie, albo podłodze... Powoli przesuwamy się dalej. Te kroki trudno nazwać „chodzeniem" to jest przesuwanie się. Kuchnia wygląda tak jakby ktoś dopiero zostawił zakupy, jest chleb na blacie kuchennym stoją szklanki, zlew z baterią normalnie. Po przeciwnej stronie łazienka. Też normalnie z sedesem i prysznicem. Nie ma tylko wody, co jest zrozumiałe, bo wszystko jest na suficie nie na podłodze domu który jest odwrócony do góry kominem. Tak! świat zwariował. Kiedy wychodzimy z „Chatki" powoli wracamy do rzeczywistości. Paweł Ustjanowski pyta o wrażenia. Wspaniałe. Gratulujemy pomysłu. – Oglądający budynek mówią o dziwnym uczuciu równowagi, ale to już kwestie odczuć zwiedzających. Czytałem o tym. Stąd wiem. Samemu trudno mi się było przyzwyczaić, ale po kilku dniach chodzenia po domu wszystko staje się jakby normalne – wyjaśnia śmiejąc się Paweł.

Powiększ

Kolejni goście zwiedzają budynek, choć trudno nazwać to „zwiedzaniem". Rozmawiamy z właścicielem o budynku, na początku chce by „Chatka" była dostępna w godzinach od 10.00 do 18.00 Jak będzie duży ruch to i wcześniej i do późna. Tak by zaspokoić. Inwestycja musi być opłacalna. Chciałby by bilety były jak najtańsze, ale ekonomia pokazuje, że na początek: – niecała „dycha" powinna się równoważyć – mówi Paweł. Czas pokaże. Rozmowę przerywa komunikat ze stacji: - „Stacja Uherce Mineralne na linii 108. Drezyny w kierunku Olszanicy odjadą z toru pierwszego przy peronie pierwszym. Proszę wsiadać..." Wychodzący z „Chatki" turysta z rodziną śpieszy się – można przejść tędy przez tory bo się spóźnię – pyta i pomaga dzieciakom w pokonywaniu torowiska.
Tak wygląda symbioza drezyn rowerowych i „Chatki" wcale nie takiej wariatki...

msm

Udostępnij na Facebooku