[4/192] Stanowisko RDLP w Krośnie w sprawie „Dzikich Karpat”

Drukuj
Dodano: czwartek, 08 listopad 2018

Od kilkunastu dni grupa osób z tzw. Inicjatywy „Dzikie Karpaty" patroluje lasy Bieszczadów i Pogórza, zarzucając nadleśnictwom z terenu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie nadmierną wycinkę drzew, jak również sugerując, że usuwane są ostatnie „drzewa pomnikowe".

Powiększ

Nadużywany jest tu często termin „drzewa o wymiarach pomnikowych", przywoływany za Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 4 grudnia 2017 r. w sprawie kryteriów uznawania tworów przyrody żywej i nieożywionej za pomniki przyrody (Dz.U. 2017 poz. 2300).Określa ono minima obwodów dla drzew proponowanych do objęcia ochroną pomnikową (250 cm dla jodły i 300 cm dla buka), natomiast pomijany przez „inicjatorów" jest fakt, że samo uznanie drzewa za pomnik jest wyłączną prerogatywą miejscowej rady gminy, która powyższych kryteriów nie musi stosować w odniesieniu do wszystkich takich okazów, choć może ustanowić pomnikiem również drzewo o mniejszych rozmiarach. Ważne jest jednak, by posiadało ono cechy wymienione w ustawie o ochronie przyrody, a więc było okazem „o szczególnej wartości przyrodniczej, naukowej, kulturowej, historycznej lub krajobrazowej oraz odznaczające się indywidualnymi cechami, wyróżniającymi je wśród innych tworów...".

Trzeba mieć świadomość, że jodeł o obwodzie w pierśnicy 250 cm w Bieszczadach i na Pogórzu są setki tysięcy, a wspomniane rozporządzenie nie uwzględnia faktu, że na bogatych siedliskach jodła i buk uzyskują takie wymiary już w wieku 80-90 lat, a więc sporo przed wejściem w tzw. wiek rębności, który dla jodły i buka wg planów urządzenia lasu wynosi 120 lat. Tak być musi, by w ciągu kolejnych dziesięcioleci w drodze cięć częściowych doszło do wymiany pokoleń drzewostanu, gdy młode drzewa zastąpią te, które dożyły już swego czasu.

„Inicjatorzy" z „Dzikich Karpat" szermują hasłem „zagłady drzewostanów ponad stuletnich", traktując wiek 100 lat jak jakąś magiczną granicę. Taka retoryka jest używana do manipulacji opinią publiczną, bowiem bieszczadzkie drzewostany zawsze będą ponad 100-letnie, gdyż wynika to z długowieczności gatunków dominujących (jodła, buk) i z zasad prowadzenia gospodarki leśnej. Nie każde stuletnie drzewo musi być pomnikiem przyrody, tak jak nie każdy stuletni budynek jest zabytkiem wyłącznie ze względu na wiek.

Zarzuca się nam również niszczenie lasów przez szlaki zrywkowe, po których jeździ ciężki sprzęt. Też ubolewamy nad tym, że współczesność wymusza na wykonawcach usług leśnych korzystanie ze zdobyczy techniki, która wyparła konie z lasu. Sposób przygotowania szlaków powoduje, że przyroda w bardzo szybkim czasie regeneruje ślady ingerencji człowieka. Ponadto nikt już nie może zarzucić, że wozacy znęcają się nad zwierzętami pociągowymi, bo ich w lesie prawie nie ma. Z kolei krytykowane jest budowanie dróg leśnych, a przecież one właśnie skracają odległości zrywki przy pomocy ciężkiego sprzętu.

Aktywiści prezentują na swych filmach „apokaliptyczne" obrazy z miejsc pozyskania drewna, filmowane w ujęciach szerokokątnych, sugerujących powstawanie potężnych powierzchni otwartych. To kolejna manipulacja. Wyjaśniamy, że Polska jest jedynym krajem w tej części Karpat, gdzie nie dopuszcza się zrębów zupełnych, a odnowienie lasu następuje w drodze stymulowania procesów naturalnych i nigdy nie dopuszcza się w tych drzewostanach przerwania trwałości lasu. Wiemy, że każdy pień po ściętym drzewie to dla człowieka przykry widok, podobnie jak widok rzeźni nie jest miły ludziom spożywającym mięso. Ale trzeba mieć świadomość, że wycięte drzewa dają młodemu pokoleniu lasu miejsce do wzrostu i jednocześnie człowiekowi pożytek w postaci drewna.

Nie możemy się odnieść do ogólnego zarzutu o niszczenie tzw. puszczy karpackiej, bo po pierwsze; nie sprecyzowano, co ten termin oznacza, po drugie zaś, nie mamy upoważnienia do występowania w imieniu leśników z Rumunii, Słowacji i Ukrainy, jak również z pozostałej części Karpat polskich. Możemy jedynie oświadczyć, że działamy w oparciu o prawo i wiedzę leśną, a spełnienie przez nas standardów gospodarowania potwierdzone zostało ostatnio przez PEFC (Programme for the Endorsement of ForestCertificationSchemes - Program Zatwierdzenia Systemów Certyfikacji Leśnej), największą międzynarodową, pozarządową organizację non-profit, której głównym celem jest promocja trwale zrównoważonej gospodarki leśnej w drodze certyfikacji wykonywanej przez jednostki niezależne. W oczach zewnętrznych ekspertów leśnictwa, doskonale znających tę problematykę, nasze działania zyskały wysoką ocenę i po audycie, który miał miejsce wiosną tego roku, PEFC potwierdziła nam certyfikat sygnowany datą 18 maja 2018, na kolejny trzyletni okres. Plany urządzenia lasu poddane zostały też strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko i ocena ta nie wykazała negatywnego wpływu na stan zasobów przyrodniczych.

Ubolewamy, że działania aktywistów z inicjatywy Dzikie Karpaty, zaszytych głęboko w swych leśnych obozach, nakierowane są na totalną krytykę leśnictwa, bez jakiejkolwiek próby rozmowy czy współdziałania. Wygląda to na akcję zorganizowaną wyłącznie w celu dezawuowania działań leśników w oczach opinii publicznej. Wiemy, że ta kampania zaplanowana została poza naszym regionem, realizowana jest z rozmachem i będzie trwała długo. Nie godzimy się jednak na ten swego rodzaju psychiczny terroryzm wobec ludzi ciężko pracujących dla zapewnienia trwałości lasów i na utrzymanie swych rodzin.
Aktywiści „Dzikich Karpat", uzurpując sobie prawo wypowiadania się w imieniu całego społeczeństwa, ignorują głosy płynące ze społeczności lokalnych. Dlatego zwracamy się do mieszkańców Podkarpacia z prośbą o rozsądne wczytywanie się w komunikaty aktywistów, bo z idei głoszonych pod szczytnymi hasłami przebija pogarda dla ludzi tu żyjących oraz lekceważenie wiedzy i doświadczenia leśników.

Wyrażamy jednocześnie wdzięczność za skierowane do nas dotąd słowa poparcia od uprawnionych reprezentantów społeczności lokalnych: sołtysów, radnych i wójtów gmin. Nie pracujemy dla pochwał, ale każdy głos rozsądku przyjmujemy z wdzięcznością.

Często pojawia się sugestia, że nic, co działo się w lasach przed 1924 rokiem, nie było zasługą leśników. Przypominamy, że zawód leśnika nie powstał wraz z utworzeniem PGL Lasy Państwowe w 1924 roku, lecz istniał co najmniej 200 lat wcześniej. Ówcześni leśnicy, podobnie jak my, opierali się w swej pracy na naukowych badaniach, a dawni właściciele lasów też odnawiali wycięte przez siebie zręby, często wykorzystując siły natury – tak jak i obecnie. Tezę o pierwotności karpackich lasów i ich nadprzyrodzonym pochodzeniu należy więc włożyć między bajki.

Naszym celem jest dobry stan całej różnorodności biologicznej, którą tworzą lasy w regionie. Ale w odróżnieniu od wspomnianych „inicjatorów", mamy na względzie fakt, że człowiek również podlega ochronie i ma prawo do korzystania z dobrodziejstwa lasu poprzez wypoczynek w nim, zbiór runa leśnego czy dostęp do drewna. Wszystko oczywiście w granicach obowiązującego prawa i zdrowego rozsądku.

Grażyna Zagrobelna
Dyrektor RDLP w Krośnie

Udostępnij na Facebooku