[8/185] Wywiad z trenerem Jawornika Czarna - Grzegorzem Tkaczem

Drukuj
Dodano: niedziela, 22 październik 2017

Nasze Połoniny - W ubiegłym sezonie Jawornik Czarna zajął 11. miejsce w tabeli, przy czym dodać trzeba że występował tam jako beniaminek. To więcej czy mniej niż Pan oczekiwał?

Powiększ

Grzegorz Tkacz - Drużyna w ubiegłym sezonie miała do zrealizowania jasny cel – utrzymać się w A klasie. Przed startem rozgrywek drużynę opuściło trzech bardzo ważnych zawodników: najlepszy strzelec klasy B Michał Szatkowski odszedł do MKS Bieszczady Ustrzyki Dolne, a najlepiej asystujący zawodnik Jawornika Łukasz Dyrda i bardzo dobry środkowy pomocnik Dominik Szczurek wyjechali za granicę. Runda jesienna była w miarę udana, a problemy zaczęły się na wiosnę. Zespół opuścił kolejny ważny zawodnik Arkadiusz Królczyk, a drużynę w trakcie sezonu dopadła plaga kontuzji, a jeśli do tego dodać kiepsko przepracowany okres przygotowawczy to 11. miejsce należy uznać za dobry wynik. W moim odczuciu stać nas było na zajęcie 8. miejsca.

NP - Jak upłynął okres przygotowawczy do nowego sezonu?

GT - Jestem bardzo zadowolony z okresu przygotowawczego. Drużyna praktycznie w komplecie solidnie go przepracowała i mam nadzieję że przyniesie to efekt punktowy który pozwoli drużynie zająć miejsce w bezpiecznej strefie.

NP - Z tego co wiem Jawornikowi ubyło kilku kluczowych zawodników, czy w ich miejsce przyszli nowi?

Przed startem rozgrywek drużynę opuściło 5 zawodników: Arkadiusz Przybycień, Mateusz Bilański, Aleksander Kubacki i Piotr Brajczewski odeszli do MKS Bieszczady, a Oleh Kalka ze względów regulaminowych musiał opuścić drużynę. Do tego bracia Pawlakowie ze względu na kontuzję i pracę na stan obecny nie podjęli treningów. W ich miejsce do drużyny dołączyli bramkarz Konrad Namirowski z Lotniarza Bezmiechowa, Arkadiusz Józefiak z LKS Olszanica, Jurij Sereda z Ukrainy i były zawodnik MKS Bieszczady Radosław Wozny.

NP - Kosztem Jawornika wzbogaciły się Bieszczady Ustrzyki. Czy wobec tego mecze z Bieszczadami będą dla was meczami szczególnego znaczenia?

GT - Odejście w/w zawodników spowodowało rozbicie naszej linii obrony, która parafrazując ministra Sienkiewicza istnieje tylko teoretycznie. W obronie aktualnie gra trzech nominalnych pomocników i ciężko chłopakom zaskoczyć. Mam jednak nadzieję, że Patryk Wożniak wraz z Adamem Prajznarem jakoś tę grę uporządkują. Jeśli chodzi o mecze z Bieszczadami to zawsze będą miały szczególne znaczenie, przecież to derby, a zawsze znajdą się jakieś podteksty. W zeszłym roku wygraliśmy 2-0 w Ustrzykach, więc sam Pan rozumie (śmiech).

NP -Poniżej A- klasy znajduje się już tylko klasa B. Jestem przekonany, że nie chcecie się tam znaleźć, w jakie miejsce w tabeli mierzy pan w tym sezonie?

GT - Drużyna jest bardzo młoda, więc trudno tak naprawdę powiedzieć na co nas stać. Głównym celem jest utrzymanie w lidze, a życzeniowo chciałbym żebyśmy skończyli rozgrywki przynajmniej o jedno miejsce wyżej niż w tym sezonie.

NP - Czy istnieje realna szansa na wzbogacenie składu drużyny w trakcie sezonu?

GT - Nie. Na dzień dzisiejszy 31 sierpnia nikt do drużyny już nie dołączy. Do kadry zespołu dokooptowałem dwóch 15-latków, którzy regularnie pojawiają się na boisku jako zmiennicy. Piłkarsko są bardzo dobrzy, brakuje im tylko doświadczenia i trochę kilogramów (śmiech).

NP - Jak na razie zdobyliście w czterech meczach siedem punktów, by zdobyć ich tyle ile w ubiegłym sezonie trzeba te siedem pomnożyć przez pięć, jest to realne?

GT - Początek rozgrywek uważam za udany. Przeciwników mieliśmy bardzo wymagających, więc ta zdobycz punktowa bardzo mnie cieszy. Trudno powiedzieć czy zdobycie 35 punktów jest realne. Drużyna jak już wspomniałem jest bardzo młoda, a kadra bardzo wąska. Każda kontuzja czy też wyjazd zagraniczny mogą mieć bardzo poważne następstwa.

NP - Bieszczady idą jak burza. Ostatnio wygrały 8-0 z Zarszynem. Jak Pan uważa, czy ten wysoki poziom utrzymają do końca sezonu i wreszcie awansują?

GT - Bieszczady są głównym kandydatem do awansu. Na dzień dzisiejszy nie widzę drużyny, która jest w stanie podjąć z nimi walkę. Do drużyny doszło 8 zawodników, więc nawet w razie kontuzji mają duże pole manewru. Piłka rządzi się jednak swoimi prawami, więc to co na papierze nie zawsze przekłada się na wydarzenia boiskowe.

NP - Jest pan wizualnie bardzo podobny do byłego trenera Jagiellonii Michała Probierza. Czy jest to trener na którym się Pan może w jakiś sposób wzoruje?

GT - He he, rzeczywiście Michał Probierz jest jednym z tych trenerów których bardzo cenię. Charaktery mamy podobne, a do tego łysą głowę i kilkudniowy zarost (śmiech). Przypomniało mi się pewne zdarzenie. Dobrych 15 lat wstecz podczas wieczorku zapoznawczego na zagranicznej wycieczce pewna młoda dziewczyna powiedziała mi, że jestem bardzo podobny do jej byłego chłopaka. Oczywiście tym chłopakiem był wtedy jeszcze czynnie grający Michał Probierz (śmiech).

NP - Podobno były reprezentant Polski Marcin Wasilewski przekazał sprzęt sportowy dla Jawornika?

GT - Tak. Z Marcinem znam się jeszcze z czasów jego gry w Płocku. Z małymi przerwami cały czas utrzymujemy kontakt. Gdy zwróciłem się do niego o pomoc natychmiast skompletował dwa duże pudła butów.

Udostępnij na Facebooku