[3/191] Chwyty poniżej pasa

Drukuj
Dodano: niedziela, 19 sierpień 2018

Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki

Istnieje powiedzenie, że media to czwarta władza. Sam w skromny sposób w tej czwartej władzy uczestniczę. Jednak uważam, iż są pewne granice, których przekroczyć nie można. Nie jestem zwolennikiem tezy, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Zapytacie państwo po co ten przydługawy wstęp? Otóż powstał on po lekturze materiału porównującego sprzedaż Arłamowa ze sprzedażą hotelu własności BARR w Zatwarnicy.

PowiększTezą materiału jest to, iż oba obiekty sprzedano za porównywalną cenę. Trzeba sporo perfidii, by do takich porównań prowadzić. Na dodatek materiał ten ilustruje jak najbardziej aktualne zdjęcie hotelu w Zatwarnicy oraz zdjęcie kompleksu w Arłamowie, również jak najbardziej aktualne. Pisząca ma w głębokim poważaniu dziesiątki lat dzielące te transakcje. Lata te to różne pieniądze. Średnie pobory w czasie, gdy sprzedawano Arłamów były czterokrotnie niższe od obecnych.

Sam ośrodek rządowy opuszczony, pozbawiony podstawowych sprzętów przedstawiał przygnębiający widok. Tak mówi o tym obecny właściciel Arłamowa Antoni Kubicki:

Fizyczna rzeczywistość ośrodka robiła przygnębiające wrażenie. Opustoszałe pomieszczenia, brak paliwa do ogrzewania, pozamarzane rury, zimno...Zapłaciłem za te rządowe resztki Arłamowa 12 miliardów starych zł. Gmina Ustrzyki, która była jego właścicielem, wybudowała za te pieniądze basen i coś tam jeszcze zostało. Stary kupiony hotelowiec nigdy nie był rentowny. Dopóki nie wybudowałem obecnego kompleksu hotelowego. Gdy sprzedałem swoje firmy, dokładałem do starego Arłamowa ze swojej kieszeni.
Gdy o tym powiedziałem koledze, odparł, że każdy ma jakieś hobby, jeden traci pieniądze w kasynie, a ty na utrzymanie Arłamowa.
"

Jak więc widać, Arłamów nie był dla gminy kurą znoszącą złote jaja, a sporym ciężarem.

Zresztą sam pisałem o „zimnym Sylwestrze" i dzierżawcy, który w skarpetach wyskakiwał z pierwszego piętra hotelu i uciekał samochodem swoje brata, zabierając pieniądze uczestników tego pamiętnego Sylwestra.

Rozumiem, że burmistrz prowadzi już ostrą kampanię wyborczą. W kampanii wiele chwytów jest dozwolonych, ale i tutaj są pewne granice. Jak się okazało kadencja obecnego burmistrza to psie kibelki, parkomaty, paczkomaty, spore pieniądze wpompowane w piłkarzy oraz – rzecz jasna pamiętam – żłobek. Reszta to kontynuacja inwestycji rozpoczętych przez poprzednika, lub inwestycji realizowanych za pieniądze, które poprzednik zdobył.
Nigdy nie byłem wrogiem młodego burmistrza. Wystarczy wrócić do materiałów drukowanych w Połoninach na początku kadencji burmistrza. Czas jednak korygował moje stanowisko. Okazało się, że jedyne co wyróżnia burmistrza to działania pijarowskie. Gazeta, do której poprzedni burmistrz dokładał około 70 tysięcy zł, dziś dostaje blisko 200 tysięcy. Błazeńskie pomysły ze strefą kibica to kilku widzów na meczu i koszt około 70 tysięcy zł.
Natomiast nie tylko ja, ale i wielu innych mieszkańców miasta jest ciekawa co stało się genialnym pomysłem burmistrza na budowę bloku komunalnego. Połoniny na pierwszej stronie drukowały wizualizację tego pięknego budynku, chwaląc inicjatywę burmistrza. Co z niej wyszło? Przysłowiowe wielkie g..., jak z wielu innych pomysłów gospodarza miasta i gminy.
Człowiek, który karmi ludzi takim nieprzemyślanymi pomysłami nie może być wiarygodny. Cała nadzieja w tym, że wyborcy to widzą.
Burmistrz został wybrany na zasadzie podobnej do obecnego prezydenta kraju. Komorowski miał puścić konkurenta w skarpetach i nic nie robił. Podobnie było w Ustrzykach. Nastąpiło zmęczenie poprzednikiem, mobilizacja młodych i zaskakujący wszystkich wynik. Jesienią pora skorygować ten nieszczęśliwy wybór. Dlaczego? Bo pora na normalność, na brak złośliwości, na wyrzucenie nieudolnych ekspertów spoza Ustrzyk, których jedyną zaletą jest przynależność do PSL.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku