Wiesław Stebnicki rozmawia z byłym dyrektorem SP ZOZ w Ustrzykach Dolnych
W. S. - Czy ma Pan zamiar startować na stanowisko burmistrza Ustrzyk Dolnych?
M. K. - Nie ukrywam, iż wielu mieszkańców naszej gminy spotykając mnie zadaje mi to samo pytanie. Odczuwam w tym, co zrobiłem jako dyrektor szpitala i co robię jako radny, pewnego rodzaju poparcie społeczne i chęć zmiany obecnego stanu rzeczy. Rozważam więc taką możliwość, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem.
W. S. - Jeśli tak to czy będzie to start z listy własnego komitetu, czy z istniejących już partii czy komitetów wyborczych?
M. K. - Jeśli zdecyduję się na start w wyborach samorządowych jesienią tego roku, to chciałbym stworzyć własny komitet wyborczy, ale poparcia któregoś z istniejących – jeśli oczywiście przyświecały by nam wspólne cele społeczne - nie wykluczam. Póki co, mam swój pogląd na lokalną rzeczywistość i nie muszę wiązać się z żadną siłą polityczną.
W. S. - Czy startuje Pan w porozumieniu z lokalnymi strukturami PiS?
M. K. - Tak, jak już powiedziałem, nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji
o kandydowaniu, więc na jakiekolwiek rozmowy w sprawie uzyskania poparcia istniejących już partii czy komitetów wyborczych jest za wcześnie.
W. S. - Czy uważa Pan, że jest potrzeba zmiany burmistrza Ustrzyk Dolnych?
M. K. - Myślę że tak. Jest potrzeba zmiany burmistrza Ustrzyk Dolnych. Kilkuletnie piastowanie tego urzędu z pewnością zmęczyło obecnego Burmistrza. Ostatnio, to też spora ilość kłopotów i spraw które trzeba wyjaśnić do końca. To powoduje pewnego rodzaju "zmęczenie materiału" i wypalenie zawodowe. Zmiana, jeśli nastąpi, pozwoli popatrzeć z nowej perspektywy na sprawy naszego miasta i gminy. Dotyczy to między innymi spraw niedoinwestowania terenów wiejskich, a w szczególności: dróg gminnych, chodników, zaopatrzenia w wodę , kanalizacji, oświetlenia, wiat na przystankach. "Świeża krew" daje nowe możliwości.
W. S. - Czy czuje się Pan pokrzywdzony przez BSS w związku ze zwolnieniem z funkcji dyrektora miejscowego ZOZ?
M. K. - Nie ukrywam że bezpośrednio po zwolnieniu mnie z funkcji dyrektora szpitala, miałem pewnego rodzaju poczucie niesprawiedliwości. Przez cały okres pracy bardzo się starałem aby poprawić kondycję szpitala i w wielu aspektach to mi się udało. Pracowałem na rzecz mieszkańców powiatu bieszczadzkiego, a nie na rzecz jakiejkolwiek siły politycznej Nie godziłem się jako dyrektor SPZOZ na kierowanie mną z tylnego fotela i dlatego zostałem zwolniony. Ale to już przeszłość. Życie toczy sie dalej, a ja mam w sobie jeszcze sporo energii aby dać lokalnej społeczności swoją pracę i zaangażowanie. Świadczy o tym moja praca jako Radnego Rady Miejskiej w Ustrzykach Dolnych i Prezesa Podkarpackiego Oddziału Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża.
W. S. - Jak się mają sprawy związane z sądowym sporem ze starostwem dotyczące zwolnienia z funkcji dyrektora ZOZ?
M. K. - Sprawy w sądzie zakończyły się dwoma niespójnymi wyrokami. Jedna sprawa potwierdziła moje racje. Prawomocnym wyrokiem sądu zostałem oczyszczony z zarzutu działania na szkodę SPZOZ, co podważyło główny argument mojego odwołania ze stanowiska dyrektora szpitala. Natomiast druga sprawa została rozpatrzona nie po mojej racji. Oczywiście interpretacja w tej sprawie pewnych faktów przez sąd jest czysto formalna więc nie do końca mnie satysfakcjonuje. Ale z wyrokami sądowymi się nie dyskutuje. Są jakie są i należy je szanować.
W. S. - Czym Pan broni swojej postawy z czasów dyrektorowania ZOZ-em?
M. K. - Myślę, że nie muszę się niczym bronić, bo wszystkie moje działania jako dyrektora miały jedynie na celu dobro tej placówki i społeczności lokalnej. A to co udało sie zrobić wspólnie z załogą szpitala broni się samo i mówi samo za siebie. W wyniku przeprowadzonej autorskiej restrukturyzacji, szpital zmienił swoje oblicze i zmniejszył coroczne kilkumilionowe straty prawie do zera.