[3/152] Marceli Kuca - poważnie rozważam start w wyborach na burmistrza

Drukuj
Dodano: niedziela, 18 maj 2014

Wiesław Stebnicki rozmawia z byłym dyrektorem SP ZOZ w Ustrzykach Dolnych

W. S. - Czy ma Pan zamiar startować na stanowisko burmistrza Ustrzyk Dolnych?

Powiększ

M. K. - Nie ukrywam, iż wielu mieszkańców naszej gminy spotykając mnie zadaje mi to samo pytanie. Odczuwam w tym, co zrobiłem jako dyrektor szpitala i  co robię jako radny, pewnego rodzaju poparcie społeczne i chęć zmiany obecnego stanu rzeczy. Rozważam więc taką możliwość, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem.

W. S. - Jeśli tak to czy będzie to start z listy własnego komitetu, czy z istniejących już partii czy komitetów wyborczych?

M. K. - Jeśli zdecyduję się na start w wyborach samorządowych jesienią tego roku, to chciałbym stworzyć własny komitet wyborczy, ale poparcia któregoś z istniejących – jeśli oczywiście przyświecały by nam wspólne cele społeczne - nie wykluczam. Póki co, mam swój pogląd na lokalną rzeczywistość i nie muszę wiązać się z żadną siłą polityczną.

W. S. - Czy startuje Pan w porozumieniu z lokalnymi strukturami PiS?

M. K. - Tak,  jak już powiedziałem, nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji

o kandydowaniu, więc na jakiekolwiek rozmowy w sprawie uzyskania poparcia istniejących już partii czy komitetów wyborczych jest za wcześnie.

W. S. - Czy uważa Pan, że jest potrzeba zmiany burmistrza Ustrzyk Dolnych?

M. K. - Myślę że tak. Jest potrzeba zmiany burmistrza Ustrzyk Dolnych. Kilkuletnie piastowanie tego urzędu z pewnością zmęczyło obecnego Burmistrza. Ostatnio, to też spora ilość kłopotów i spraw które trzeba wyjaśnić do końca. To powoduje pewnego rodzaju "zmęczenie materiału" i wypalenie zawodowe. Zmiana, jeśli nastąpi, pozwoli popatrzeć z nowej perspektywy na sprawy naszego miasta i gminy. Dotyczy to między innymi  spraw niedoinwestowania terenów wiejskich, a w  szczególności:  dróg gminnych, chodników, zaopatrzenia w wodę , kanalizacji, oświetlenia, wiat na przystankach. "Świeża krew" daje nowe możliwości.

W. S. - Czy czuje się Pan pokrzywdzony przez BSS w związku ze zwolnieniem z funkcji dyrektora miejscowego ZOZ?

M. K. - Nie ukrywam że bezpośrednio po zwolnieniu mnie z funkcji dyrektora szpitala, miałem pewnego rodzaju poczucie niesprawiedliwości. Przez cały okres pracy bardzo się starałem aby poprawić kondycję szpitala i w wielu aspektach to mi się udało. Pracowałem na rzecz mieszkańców powiatu bieszczadzkiego, a nie na rzecz jakiejkolwiek siły politycznej Nie godziłem  się jako dyrektor SPZOZ na kierowanie mną z tylnego fotela i dlatego zostałem zwolniony. Ale to już przeszłość. Życie toczy sie dalej, a ja mam w sobie jeszcze sporo energii aby dać lokalnej społeczności swoją pracę i zaangażowanie. Świadczy o tym moja praca  jako Radnego Rady Miejskiej w Ustrzykach Dolnych i Prezesa Podkarpackiego Oddziału Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża.

W. S. - Jak się mają sprawy związane z sądowym sporem ze starostwem dotyczące zwolnienia z funkcji dyrektora ZOZ?

M. K. - Sprawy w sądzie zakończyły się dwoma niespójnymi wyrokami. Jedna sprawa  potwierdziła  moje racje. Prawomocnym wyrokiem sądu zostałem oczyszczony  z zarzutu działania na szkodę  SPZOZ, co podważyło główny argument mojego odwołania ze stanowiska dyrektora szpitala. Natomiast  druga sprawa została rozpatrzona nie po mojej racji. Oczywiście interpretacja w tej sprawie  pewnych faktów przez sąd jest czysto formalna więc nie do końca mnie satysfakcjonuje. Ale z wyrokami sądowymi się nie dyskutuje. Są jakie są i należy je szanować.

W. S. - Czym Pan broni swojej postawy z czasów dyrektorowania ZOZ-em?

M. K. - Myślę, że nie muszę się niczym bronić, bo wszystkie moje działania jako dyrektora miały jedynie na celu dobro tej placówki i społeczności lokalnej.  A to co udało sie zrobić wspólnie z załogą szpitala broni się samo i mówi samo za siebie. W wyniku przeprowadzonej autorskiej restrukturyzacji, szpital zmienił swoje oblicze i zmniejszył coroczne kilkumilionowe  straty prawie do zera.

Udostępnij na Facebooku