[3/170] Dwa szpitale - dwa różne spojrzenia

Drukuj
Dodano: piątek, 13 maj 2016

Powiększ

Szpital w Lesku zdobył 4 miejsce w Polsce w rankingu szpitali „Gazety Prawnej" z kontraktem w wysokości do 29 mln zł. Ustrzycki szpital nawet w tym rankingu nie został wymieniony. Oba szpitale dzieli dziś przepaść. O przyszłości szpitali mówią dyrektorzy Robert Płaziak z Leska i Ewa Sudoł z Ustrzyk Dolnych.

Rozmowa z Robertem Płaziakiem - dyrektorem leskiego szpitala

Wiesław Stebnicki - Panie dyrektorze, szpital w Lesku zajął czwarte miejsce w rankingu „Dziennika Gazety Prawnej" wśród szpitali małych z kontraktem do 29 milionów zł. Jakie kryteria stanowiły podstawę tej klasyfikacji?

Robert Płaziak - Bardzo się cieszę, że ktoś docenił naszą pracę. Ranking oparty był głównie na determinantach ekonomicznych brane były pod uwagę trzy główne elementy: efektywność aktywów, rentowność sprzedaży, a także dynamikę kontraktu z NFZ. Ekonomika funkcjonowania oraz finanse są niezwykle istotne, nie należy ich przeceniać. Oczywiście są one podstawą funkcjonowania. W mojej opinii o kondycji szpitala oraz o pewności funkcjonowania decydują również inne czynniki. Przede wszystkim musimy dysponować organizacją zdolną do przystosowania się do zmieniających się warunków. Nie da się trwać. Należy być nastawionym na zmiany, zarówno w zakresie organizacyjnym jak i funkcjonalnym. Dzisiejsze decyzje tak naprawdę będą wywoływały efekty często po kilku lub kilkunastu miesiącach. Obecnie przygotowujemy projekty które przyniosą efekty w przyszłości. Musimy inwestować w przyszłość. Nastawiamy się na stałe podnoszenie kwalifikacji personelu, w tym celu współpracujemy z PUP w Lesku, jesteśmy na etapie przygotowania programów kształcenia.

W. S. - Szpital w Lesku w 2015 roku zwiększył kontrakt z NFZ do blisko 27 milionów zł. To sporo w porównaniu np. z Ustrzykami. Panu udało się ostatnio wypertraktować kontrakt większy o 3 miliony zł. Jak to się robi?

R. P. - Faktycznie przychody z działalności leczniczej w roku 2015 to blisko 26,5 mln zł, a wszystkie przychody to około 28,8 mln zł. Jako szpital zabezpieczamy 50 do 55 tyś. osób, mieszkańców powiatu leskiego (ok. 27 tyś.), część bieszczadzkiego (ok. 16 tys.), część sanockiego (ok. 7 tyś.). W sezonie dochodzi do tego ruch turystyczny. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy małym szpitalem, ale z sercem. Istotne jest, że każdy może znaleźć u nas pomoc na przyzwoitym poziomie. Jeżeli czegoś nie potrafimy kierujemy pacjenta do jednostki o wyższym poziomie referencyjności. Działalność takiego, jak Nasz jest bardzo dużym ryzykiem, które często materializuje się po latach. W lesku nie dokonuje się wielkich oszczędności na personelu, nie było i nie będzie zwolnień za wszelką cenę aby obniżyć koszty. Aby właściwie zabezpieczyć pacjentów, a tym samym wykonać kontrakt personel musi być dobrany optymalnie.

W. S. - Placówka którą Pan kieruje wzbogaciła się dość mocno w sprzęt i urządzenia medyczne, co zamierzacie jeszcze w doposażeniu szpitala?

R. P. - Obecny stan tak naprawdę w znakomitej części zawdzięczany śp. Dyrektor Szczepańskiej, to ona złożyła wnioski o środki pomocowe UE które umożliwiły zakup części sprzętu np. TK czy wyposażenie SOR. Obecnie w okresie kiedy nie ma dostępu do środków pomocowych w miarę możliwości staramy się zabezpieczyć środki własne na zakupy, m.in. kupiliśmy ambulans, prowadzimy remonty i modernizacje, kupujemy drobny sprzęt. Staramy się pisać i składać wnioski o środki pomocowe wszędzie tam gdzie jest to możliwe, zawsze jest nadzieja że jeżeli nie z pierwszego rozdania konkursowego, to z listy rezerwowej uda się uzyskać jakieś wsparcie, tak było z doposażeniem SOR w Lesku z perspektywy 2007 – 2013. Kiedy nikt już nie myślał o dofinansowaniu ono się pojawiło. Ostatnio złożyliśmy kolejny projekt, może uda się wybudować garaże dla zespołów ratownictwa medycznego. Przygotowujemy kolejne.

W. S. - Wiadomo, że o kondycji placówki służby zdrowia decydują lekarze. Jak udało się wam skompletować dobry zespół medyczny. Czy decydują o tym wyłącznie pieniądze?

R. P. - Lekarze? To „dobro" deficytowe w tej wielkości placówkach jak nasze. Też borykamy się z problemem. Cały czas staramy się pozyskać personel. Ogłaszamy się w prasie specjalistycznej w internecie, korzystamy z kontaktów osobistych. Często rzeczywiście na drodze stają pieniądze. Zespół stanowi jednak cały personel od sprzątaczki po dyrektora. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że to na lekarzach opiera się szpital. Przyjmuję się, że 1 lekarz generuje od 10 do 15 miejsc pracy i tego w obecnych warunkach nie da się zmienić, brak lekarza to zamknięty oddział i utrata miejsc pracy.
Najgorszy z możliwych scenariuszy to podbieranie sobie personelu. W tym wypadku często decydują pieniądze.

W. S. - Los małych szpitali to jak mi się wydaje jakaś wąska specjalizacja, poza oczywiście utrzymaniem kilku klasycznych oddziałów typu oddział wewnętrzny. Czy Lesko pójdzie w tym kierunku?

R. P. - Tak naprawdę los „małych szpitali" jest w rękach osób które w nich pracują, często ze szpitalem w tak małych miejscowościach jak Lesko czy Ustrzyki Dolne związane są całe rodziny i to one mają niebagatelny wpływ na władze. Często szpital to największy pracodawca. Musimy zdawać sobie sprawę, że nie uda nam się stworzyć „kliniki", nie uda nam się konkurować z dużymi ośrodkami medycznymi. Kiedy większość widzi w tym brak możliwości, należy zastanowić się nad tym że może to jest właśnie nasza szansa? Musimy inwestować w niskonakładową działalność leczniczą, działalność która nie wymaga inwestycji w drogi sprzęt, czy unikatowych specjalistów. Taką niszę zapewnia nam np. opieka długoterminowa, opieka nad pacjentem starszym, opieka psychiatryczna. Musimy ukierunkować nasze działania na oddziały zachowawcze, wykorzystać posiadaną infrastrukturę. Oczywiście należy zadbać o już posiadane oddziały. Może trzeba wybrać te w które będziemy inwestować, niektóre z całą pewnością należy połączyć. Jeżeli te działania nie zostaną podjęte na szczeblu lokalnym. To na pewno ktoś zrobi to za nas. A z całą pewnością zrobi to demografia. Od kilku lat staram się przekonać lokalne samorządy do współpracy. Mieliśmy już opracowaną koncepcję współdziałania Leska i Ustrzyk Dolnych. Proponuję do niej wrócić. Razem możemy więcej.

W. S. - Nie tak dawno doszło do zmiany władzy w leskim starostwie. Pan przyszedł jeszcze za poprzedniego zarządu. Ta sytuacja ma jakiś wpływ na Pana pracę?

R. P. - Na pewno, z punktu widzenia zarządzającego taką jednostką jak szpital powiatowy warto jest mieć za sobą właściciela. W tym wypadku funkcję tę pełni powiat, którego przedstawicielami są władze. Zmiany w tak małych środowiskach jak powiaty bieszczadzki czy leski nie powinna mieć wpływu na relacje pomiędzy powiatem jako właścicielem a zarządem szpitala. I w moim przypadku nie miały. Zarząd szpitala musi być merytoryczny i niezależny od wpływów. Zostałem zatrudniony nie po to by się komuś podobać, czy nie ale po to by zarządzać szpitalem. W takich małych lokalnych społecznościach zmiany „polityczne" nie powinny mieć jakiegokolwiek znaczenia. Tu wszyscy się znają, powinni ze sobą współdziałać, pracować dla dobra swojej małej ojczyzny. Brzmi cokolwiek patetycznie, ale tak po prostu jest. Zostałem zatrudniony „jako osoba z zewnątrz" i jest to dla mnie szczególne znaczenie, widzę po prostu więcej możliwości. Jeżeli sami sobie nie pomożemy to pieniądze zostaną wydane na poziomie województwa. Nie wolno nam (Lesko i Ustrzyki Dolne) działać osobno. Musimy współpracować. Ale to jest moje zdanie.

A odpowiadając wprost na Pana pytanie. Zarówno z poprzednim jak i obecnym Zarządem współpracuje mi się dobrze, a nawet bardzo dobrze.

W. S. - „Bieszczady najpiękniejsze są jesienią" to Pana pomysł na leski szpital. Na czym on polega?

R. P. - Tak naprawdę, pomysł nie jest nowy i nie dotyczy tylko Leska. Chciałem tylko poprzez nadanie my nazwy „Bieszczady najpiękniejsze są jesienią", zmaterializować go. Często turysta jest zaskakiwany bo zarówno Sanok jak i Lesko to brama do Bieszczad i każde z miast chce być tą bramą bardziej. Ustrzyki Dolne to już Bieszczady tu nie ma wątpliwości (i nie odnoszę tego tylko do faktycznego stanu geograficznego). To nie jest tylko pomysł na Szpital Leski. Jeżeli będzie taka konieczność to zrealizujemy go sami. Przypomnę, że jeszcze w roku 2014 napisaliśmy wspólnie projekt który w jakiś sposób, dobry lub zły, ale rozdzielał kompetencje w zakresie działalności leczniczej dla powiatów sanockiego, leskiego i bieszczadzkiego wskazując na możliwości zmiany. Dzisiaj po 2 latach jesteśmy w tym samym miejscu co w roku 2014, każdy z tych trzech szpitali chce przetrwać. Każdy ma podobne problemy. „Bieszczady najpiękniejsze są jesienią" to projekt który w ogólnym zarysie ma zabezpieczyć dostęp do długoterminowej opieki medycznej osobom starszym. Jako bazę do powstanie tego rodzaju obiektów można wykorzystać infrastrukturę której nie wykorzystują powiaty. Jeżeli rozejrzymy się wokół, takich obiektów jest sporo, mogą to być nieczynne szkoły, internaty szkolne. Czas najwyższy zdać sobie sprawę, że pewnych procesów demograficznych nie uda się cofnąć, a problemy będą się pogłębiać. Młodzi wyjechali a rodzice i dziadkowie zostali sami, może jeszcze dają sobie jakoś rad. Często jednak w domu dla tych ludzi jedynym „przyjacielem" jest samotność. Spróbujmy dać im możliwości. Odrębną kwestią tego projektu jest współpraca szpitali w Bieszczadach. Czy ktoś zastanawiał się ile dzieci urodzi się w Lesku czy Ustrzykach Dolnych za np. 5, 10 lat? I jaki wpływ na ilość porodów będzie miała jakość opieki nad pacjentką?

W. S. - Jak wiem wcześniej także Ustrzyki zabiegały o pozyskanie Pana na szefa tamtejszego szpitala. Czyżby zabiegały za słabo, czy doszedł Pan do wniosku, że Ustrzyki to cięższe wyzwania niż Lesko?

R. P. - To było już dość dawno, i w różnych okresach. Decyzja gdzie będę pracował była związana ze sprawami osobistymi. Na pewno o wyborze nie decydowała sytuacja jednostek. Proszę mi wierzyć, dla mnie „im gorzej tym lepiej", łatwiej jest odnieść sukces.

W. S. - Od kilku lat toczyły się rozmowy w sprawie współpracy między szpitalami w Ustrzykach, Lesku i Sanoku. Czy taka współpraca jest w ogóle możliwa i na czym miała by polegać?

R. P. - W mojej opinii taka współpraca jest możliwa a wręcz konieczna. Dzieli nas zaledwie dwadzieścia kilka kilometrów i to po dobrej drodze. Powinny tą współpracę zdeterminować zarówno dobro pacjenta jak i lokalnych społeczności. W 2015 mieliśmy już przygotowany projekt takiej współpracy. Przede wszystkim można wspólnie prowadzić serologię, laboratorium, administrację, informatykę, zakupy, zoptymalizować działające oddziały. Efekty tej współpracy byłyby szybko widoczne. Gdyby współpraca nie dotyczyła „polityki" to zapewne ekonomia przeważyłaby na wzajemnych relacjach szpitali w Lesku i Ustrzykach Dolnych. Przy czym ekonomia to nie tylko pieniądze, to przede wszystkim dobro pacjenta i kolejno personelu zatrudnionego w obu jednostkach.

W. S. - Ustrzyki ciążą ku szpitalowi w Przemyśli. Czy nie ma groźby wchłonięcia tak małego szpitala jak ustrzycki przez duży szpital w Przemyślu?

R. P. - Odpowiem na to pytanie pytaniem. Czy jako pacjent wybierze Pan kierunek Lesko - Sanok po drodze odpowiednio 24 km do Leska i 39 do Sanoka, czy do Przemyśla po najkrótszej trasie ok. 62 km? Do którego SOR zostanie zawieziony pacjent? Może w krótkim okresie czasu takie rozwiązanie jest uzasadnione z uwagi na zmiany w Przemyślu i pewną dostępność lekarzy, ale w mojej opinii w dłuższej perspektywie nie da się tej współpracy w sensowny sposób kontynuować.

W. S. - Największym obciążeniem każdego szpitala jest ciężar długów. Lesko ma ich sporo, ale jakość sobie z tym radzi. Czy z długiem da się żyć i co ważne da się rozwijać?

R. P. - Długi? My mamy zobowiązania (taki żart). Od 2014 prowadzimy program naprawczy w tym zakresie. Niełatwo jest żyć z długiem, ale musimy się do niego przyzwyczaić. Musimy wliczyć jego koszty w bieżące funkcjonowanie. Chciałbym aby dobry „wujek" spłacił za nas, nasze przez wiele lat gromadzone długi, ale to marzenia. Tak, da się żyć z długiem. Jest to stan naturalny dla większości podmiotów gospodarczych, szpital niczym się od nich nie różni w tym zakresie. Jednak każdy dług powinien mieć uzasadnienie. Nie zawsze takie posiadał. Aby się rozwijać większość z nas w życiu prywatnym nauczyła się żyć z długiem. Inwestując zwykle mamy dwie drogi. Pierwsza – oszczędzamy i po wielu latach realizujemy inwestycję lub zadłużamy się i realizujemy inwestycję, korzystamy z niej i spłacamy ją z potencjalnych zysków. Aby móc funkcjonować musimy się rozwijać, musimy inwestować, działać. Dzisiaj projektujemy blok operacyjny, geriatrię, długoterminową opiekę leczniczą, przychodnie specjalistyczne, garaże dla ZRM licząc na to że uda się je zrealizować przy wykorzystaniu środków pomocowych ale musimy mieć też wkład własny. Wkład własny to albo dotacja organu założycielskiego albo ... kredyt.

W. S. - Ukrywa Pan się przed obiektywem, nie chce być lokalnym celebrytom. Może jednak powie Pan kilka słów o sobie?

R. P. - Pełniąc funkcję „publiczną" w tak małym środowisku trudno jest pozostać anonimowym. Staram się jednak zachować prywatność.

Zostałem zatrudniony w określonym celu. Stanowisko jakie sprawuję nie jest ani w nagrodę, ani za karę, jest to kontrakt, umowa o pracę na 6 lat z którego muszę się rozliczyć przed właścicielem. Sama umowa nie przewiduje bycia celebrytą, za to mi nie płacą. (...śmiech).

Ważne jest to, że lubię to co robię.

Kiedyś ktoś powiedział „że to co zamierzam to fantastyka", zażartuję, że owszem lubię literaturę science-fiction oraz fantasy, zaczytuję się w tej z lat 60 do 90 ubiegłego stulecia, ale sięgam też do lat wcześniejszych. Bardzo ciekawe jest to jak realnie autorzy opisali Naszą rzeczywistość. Lubię zaczynać i kończyć dzień z muzyką.


Rozmowa z Ewą Sudoł - dyrektor ustrzyckiego szpitala

Wiesław Stebnicki - Na innej stronie „Połonin" zamieszczamy wywiad z dyrektorem szpitala w Lesku. Pada tam informacja, że szpital w Lesku w 2005 roku miał kontrakt wysokości 13,5 mln zł, czyli prawie tyle co szpital w Ustrzykach. Jak Pani wytłumaczy to, że w roku 2015 szpital w Lesku ma kontrakt w wysokości blisko 27 mln zł, a ustrzycki dalej coś nieco ponad 14 milionów?

Powiększ

Ewa Sudoł - Myślę, że odpowiedź czytelnicy dostali już po przeczytaniu wywiadu z Dyrektorem szpitala dlaczego w Lesku jest lepiej a w Ustrzykach niestety nieco gorzej. Jeżeli chodzi o tłumaczenie się dlaczego sytuacja szpitala jest nienajlepsza, to moim zdaniem autorem tej odpowiedzi powinni być moi poprzednicy i władze powiatu poprzedniej kadencji. Wracając do kontraktu ustrzyckiego szpitala muszę Pana skorygować, wysokość kontraktu na 2015 rok wynosiła około 16,0 mln. zł natomiast ze względu na fakt, że nie został on wykonany w całości jego wysokość na 2016 rok została przez NFZ obniżona do kwoty 15,5 mln.zł. Już tylko te dwie cyfry pokazują, że zamiast rozwoju szpitala mieliśmy do czynienia z jego zwijaniem się.

W. S. - Miała Pani świadomość, kiepskiej sytuacji finansowej ustrzyckiej placówki mimo to podjęła się Pani dyrektorowania. Czyżby wierzyła Pani w to, że może być lepiej?

E. S. - Oczywiście miałam świadomość, że sytuacja finansowa szpitala jest zła. Miałam nawet moment zwątpienia czy podjąć się tego zadania, tym bardziej że dostałam kilka interesujących propozycji pracy. Zadecydowałam jednak, że wybieram ustrzycki szpital, ponieważ dla mnie jako mieszkanki Bieszczad ma on bardzo duże znaczenie. W tym szpitalu urodziłam swoje dzieci, leczyłam swoją rodzinę a w latach swojej młodości nawet pracowałam przez 8 miesięcy jako salowa na oddziale wewnętrznym chcąc uzyskać dodatkowe punkty przy egzaminie na medycynę.
Wtedy też poznałam wiele koleżanek i kolegów, którzy do dziś pracują w naszym szpitalu i to w dużej mierze dzięki nim zdecydowałam się na przyjęcie funkcji dyrektora, wierząc, że pomogą mi w mojej pracy. Muszę powiedzieć, że nie zawiodłam się pracownikach szpitala, już po kilku tygodniach pracy na moją prośbę zrezygnowali z odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych na 2016 rok i dzięki temu szpital ma niższe koszty o kwotę 258 tys.zł. Dziękuję im za to wyrzeczenie i za udzielone mi zaufanie, mam nadzieję, że uda mi się wraz z załogą zbudować porządny szpital powiatowy, do którego bez obawy będą przychodzić leczyć się mieszkańcy naszego powiatu a może także innych terenów.

W. S. - Dyrektor Płaziak z Leska twierdzi, że szpital może działać dobrze mimo sporych długów. Jego zdaniem długi można – mówiąc kolokwialnie – oswoić. Niestety żaden szpital nie może działać bez zespoły dobrych lekarzy. Skąd i w jaki sposób chce Pani ich sprowadzić?

E. S. - Zgadzam się z dyrektorem Płaziakiem, że szpital może funkcjonować pomimo zadłużenia jednakże pod warunkiem, że ma na tyle wystarczające przychody z kontraktu czy innych źródeł, że jest w stanie spłacać kredyty, odsetki i zostaje mu jeszcze na pokrycie kosztów bieżącej działalności. Niestety sytuacja ustrzyckiego szpitala nie jest taka różowa, ponieważ wysokość kontraktu jest za mała aby starczało na obsługę zadłużenia dlatego poszukuję innych źródeł dodatkowych przychodów aby zbilansować koszty szpitala.
Odpowiadając na pytanie skąd i w jaki sposób chcę pozyskać nowych lekarzy muszę Pana i czytelników rozczarować ponieważ nie mogę zbyt wiele powiedzieć aby mówiąc nieco kolokwialnie konkurencja mnie nie ubiegła. Zdradzę jedynie, że na pewno wrócą niektórzy lekarze, którzy z naszego szpitala jakiś czas temu odeszli oraz zasilą nas wybitni lekarze z dużych ośrodków miejskich. Na obecną chwilę nic więcej nie mogę powiedzieć, śledźcie Państwo naszą stronę internetową www.spzoz-ustrzyki.pl a na pewno dowiecie się z nich o każdym nowym lekarzu, którzy przyjdzie do nas pracować.
Nadmienię jeszcze, że poszukiwania lekarzy do pracy w takim małym ośrodku jak naszym jest ogromnie trudne. Od początku roku prowadziłam rozmowy już z co najmniej kilkudziesięcioma osobami i naprawdę niewiele osób było w ogóle zainteresowanych rozmową o pracy w Ustrzykach. Nie poddaję się jednak i wciąż prowadzę poszukiwania nowych lekarzy aby pacjenci mogli korzystać z szerszej niż dotychczas oferty specjalistycznej.

W. S. - Czy Pani zdaniem szpital powinien utrzymać wszystkie dotychczasowe oddziały? Przecież chirurgia to konieczność gruntownej modernizacji sali operacyjnej, a to koszt idący w miliony zł. Tymczasem jak na razie przeprowadza się tutaj kilka zabiegów tygodniowo, bo o operacjach z prawdziwego zdarzenia nawet mowy nie ma.

E. S. - O utrzymaniu chirurgii i innych oddziałów zabiegowych zadecyduje Rada Powiatu, ponieważ ona jest władna takie decyzje podejmować. Trzeba mieć świadomość, że ewentualna likwidacja chirurgii automatycznie pociąga za sobą likwidację ginekologii i położnictwa. W związku z tym pozostałyby tylko trzy oddziały tj. wewnętrzny, rehabilitacja i pediatria.
Konieczność budowy nowej sali operacyjnej wynika przede wszystkim ze standardów określonych przez Ministra Zdrowia, mam nadzieję, że zostaną one trochę złagodzone lub przesunięte w czasie. Gdyby się tak stało mamy czas na skompletowanie większej kadry lekarskiej oraz zgromadzenie środków finansowych na budowę nowej sali operacyjnej. Nie jest prawdą, że w naszym szpitalu przeprowadza się kilka operacji tygodniowo, kto korzysta z usług naszego szpitala, wie, że takich zabiegów mamy znacznie więcej. Powiedział Pan także o operacjach z prawdziwego zdarzenia i muszę w związku z tym sprostować pewne fakty. Szpital ustrzycki jest szpitalem powiatowym o najniższej referencyjności i nie ma on prawa zgodnie z podpisanym kontraktem przeprowadzać operacji, które zastrzeżone są tylko dla szpitali specjalistycznych bądź klinicznych. Dlatego na pewno w naszym szpitalu nie będziemy wykonywać operacji takich jak np. na otwartym sercu, onkologicznych czy okulistycznych. Musimy mieć świadomość, że taki podział powoduje, że z naszych oddziałów pewna grupa pacjentów musi być przekazana do innego szpitala o wyższym stopniu referencyjności.

W. S. - Co z diagnostyką, bo prawdę mówiąc opiera się ona na lekarzach przyjezdnych?

E. S. - Zależy co ma Pan na myśli, pewne typy badań diagnostycznych zawsze będą wykonywane w innych ośrodkach, ponieważ nie będzie nas stać na budowę pracowni diagnostycznej ze względu na małą liczbę pacjentów.

W. S. - Czy istniejące poradnie specjalistyczne zostaną poszerzone o jakieś nowe?

E. S. - Oczywiście mam taki zamiar, ponieważ potrzeby naszych mieszkańców są bardzo duże w tym zakresie. Musimy jednak pamiętać o tym, że nawet jak będzie nowy lekarz z określoną specjalnością to jeszcze NFZ musi ogłosić konkurs na te usługi. Dlatego na ten okres pomiędzy zatrudnieniem nowego specjalisty a ogłoszeniem konkursu przez NFZ będziemy zmuszeni wprowadzić płatne porady specjalistyczne.

W. S. - Mieszkamy przy granicy z Ukrainą, to może mieć wpływ na poprawę kondycji finansowej szpitala?

E. S. - Tak, bliskie sąsiedztwo z Ukrainą stwarza pewne możliwości, które mogą nam poprawić kondycję finansową szpitala. Na szczegółowe informacje jest jeszcze za wcześnie ale obiecuję, że jak sfinalizujemy pewne projekty to na pewno się tym będziemy chcieli pochwalić.

W. S. - Ostatnio podniesiono ceny badań laboratoryjnych. Nie obawia się Pani, że lekarze zlecą je innym laboratoriom?

E. S. - Chyba nastąpiło gdzieś jakieś przekłamanie, ponieważ nie podnosiliśmy cen badań laboratoryjnych w ostatnim okresie. Podnieśliśmy tylko ceny niektórych badań RTG a związane jest to z wysokimi kosztami eksploatacyjnymi naszego aparatu RTG. Dla przykładu podam, że wymiana lampy do tego urządzenia kosztuje około 50 tys.zł i taki wydatek jesteśmy właśnie zmuszeni ponieść. Na szczęście pomagają nam inni, m.in. Gmina Czarna, która przekazała nam dotację w wysokości 5 tys. zł oraz małżeństwo z naszej gminy przekazało 1 tys. zł na ten cel (nie podaję nazwiska ponieważ darczyńcy chcieli pozostać anonimowi).
Powrócę jeszcze do tematu laboratorium i badań zlecanych przez nasze POZ. Otóż większość badań zlecanych przez lekarzy rodzinnych od kilku lat już jest wykonywane przez laboratorium zewnętrzne, w związku z tym nasze działania będą szły raczej w odwrotnym kierunku tj. zachęcenie ich do powrotu do naszego laboratorium.

W. S. - Najbliższy Ustrzykom szpital to oddalony o 23 km szpital w Lesku. Pacjenci z Ustrzyk różnymi sposobami starają się leczyć w tamtym lub sanockim szpitalu, twierdząc, że póki co ustrzycki szpital niewiele im pomoże. Takie stwierdzenia budzą sprzeciw pracowników tej placówki, ale wystarczy spytać pierwszego lepszego mieszkańca Ustrzyk, czy powiatu by to potwierdził. Jak zatrzymać pacjenta na miejscu, bo póki co chwalone jest jedynie jedzenie?

E. S. - Moim priorytetem jest zmiana takiego postrzegania naszego szpitala. Naprawdę nasz szpital ma bardzo dużo atutów, którymi możemy się pochwalić ale jakoś te dobre sprawy z trudem przebijają się do opinii publicznej. Dużo bardziej słyszalny w przestrzeni publicznej jest jeden głos negatywny niż kilkadziesiąt pozytywnych. Takim sztandarowym przykładem jest bardzo dobra opinia o naszym szpitalu turystów i gości przebywających w Bieszczadach, którzy z powodów zdrowotnych musieli skorzystać z usług naszego szpitala. Wszyscy oni twierdzą, że po raz pierwszy spotykają się z tak miłą i profesjonalną obsługą szpitala, chwalą nie tylko bardzo dobre jedzenie ale także czystość jaka panuje na oddziałach. Jeden z pacjentów wręcz stwierdził, że u nas jest tak czysto, że obiad można jeść z podłogi. Takie opinie bardzo cieszą ale niestety ich nie słychać.
Sprostowania także wymaga stwierdzenie, że nasz szpital niewiele pomoże. Mam wrażenie, że takie sądy wydawane są na błędnych przesłankach, mianowicie dosyć często się zdarza, że pacjent trafia do naszego szpitala a po kilku godzinach lub dniach przekazywany jest do innego szpitala. Wynika to z tego co już Panu mówiłam wcześniej, ze stopnia referencyjności szpitala. Wszystkie przypadki neurologiczne, zawały serca, onkologiczne i inne przekazywane są do szpitali specjalistycznych, bo one zostały w tym celu powołane a nasz szpital nie ma podpisanego na takie usługi kontraktu. Dlatego nie można mieć o to pretensji do naszych lekarzy, że niektórych pacjentów przekazuje się do innych szpitali. Wręcz przeciwnie jest spora grupa pacjentów, która dzięki szybkiej i dobrej diagnozie naszych lekarzy znalazła pomoc w szpitalu specjalistycznym i dzięki temu te osoby mogą cieszyć się życiem.
Mam takie marzenie, że jak udostępnimy na naszej stronie internetowej ankietę o poziomie zadowolenia z usług naszego szpitala, to wtedy ujawnią się ci pacjenci, którzy byli z niego zadowoleni.
Na koniec chcę jeszcze powiedzieć jedną rzecz, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Mam świadomość tego, że nie wszystko w naszym szpitalu działa dobrze, że jest jeszcze wiele do zrobienia, że nie zawsze pacjent jest zadowolony z usługi medycznej czy choćby z tego, że nie mamy zbyt wielu w naszym szpitalu lekarzy specjalistów, czy nie posiadamy drogiego sprzętu diagnostycznego. Wszystko to co powiedziałam wymaga zmian organizacyjnych, pozyskania nowych lekarzy do pracy czy pozyskania sponsorów na zakup sprzętu medycznego i oczywiście czasu na realizację. Dlatego proszę mieszkańców powiatu o cierpliwość i wyrozumiałość, że od razu nie odczują skutków moich działań. Według moich szacunków do dwóch lat będzie trwał proces zmian w szpitalu aby efekty były widoczne dla każdego pacjenta.

W. S. - Dyrektor Płaziak z Leska twierdzi, że dobra droga było by połączenie tych szpitali lub inna forma ścisłej współpracy. Jakie jest Pani zdanie na ten temat?

E. S. - Każda współpraca, która obniży koszty funkcjonowania szpitala ma sens i w pewnych aspektach prowadzimy już wspólne rozmowy, natomiast jeżeli chodzi o połączenie szpitali, to już jest decyzja polityczna czyli rady powiatu bieszczadzkiego. To radni muszą zadecydować w jakim kształcie powinien funkcjonować ustrzycki szpital, mój głos w tej kwestii będzie tylko doradczy. Na dzień dzisiejszy nie ma jednak mowy o jakimkolwiek połączeniu szpitali wobec tego bez sensu gdybać.

W. S. - Szpital ma nowe, czytelne strony internetowe. Czy kosztowały one szpital równie drogo jak strony samorządowej gazety?

E. S. - Cieszę się, że Pan to zauważył. Nasza strona internetowa jest cały czas w budowie i będzie jeszcze podlegać pewnym zmianom ale podstawowe informacje już na niej zamieściliśmy. Pytał Pan o koszty jej budowy, otóż Pana zaskoczę, tworzyliśmy ją wspólnie z naszym informatykiem Panem Adamem Zającem w godzinach pracy i poza godzinami pracy. Oczywiście większość prac wykonał Pan Adam za co mu dziękuję, ale mam nadzieję, że moje sugestie i koncepcje też były pomocne. Za tę pracę nikt nie otrzymał dodatkowych pieniędzy.

W. S. - Niedawno spieraliśmy się co do kwoty straty jakie poniósł szpital w roku 2005, dziś na stronach internetowych można znaleźć bilans finansowy szpitala od chwili powstania po rok 2015. To świetny pomysł bo każdy może mieć wiedzę od źródła , a nie od pośredników. Czy takie obnażanie nie zostanie wykorzystane przez konkurencję, lub nie zniechęci gotowych do pracy w Ustrzykach lekarzy?

E. S. - Dane finansowe, które zostały umieszczone na stronie internetowej są jawne i stanowią informację publiczną. Podobnie jak zrobił to nasz szpital, od wielu lat robią to inne szpitale. Nie wiem dlaczego dotychczas był u nas z tym problem. Konkurencja nic nowego o nas się nie dowiedziała, ponieważ sytuacja szpitali i ich zadłużenia jest powszechnie znana. Nie tylko szpital ustrzycki ma długi, mają je także inne szpitale. Lekarze mówiąc szczerze bardziej zwracają uwagę na terminowość wypłat wynagrodzeń niż zadłużenie. Ponieważ w chwili obecnej od miesiąca lutego tego roku jesteśmy wiarygodnym płatnikiem, w terminie regulujemy swoje zobowiązania wobec pracowników i lekarzy, więc nie ma powodów aby obawiać się o to, że zniechęcimy potencjalnych chętnych do pracy.

W. S. - Było koncepcja jakiegoś podporządkowania szpitala w Ustrzykach, szpitalowi wojewódzkiemu w Przemyślu. Czy jest to jeszcze aktualne, czy umarło śmiercią naturalną?

E. S. - Rozmowy w tym kierunku cały czas są prowadzone ale nie chodzi w nich o podporządkowanie szpitala, innemu szpitalowi ale o współpracę pomiędzy szpitalami na bardzo wysokim poziomie. Rozmowy te cały czas będą kontynuowane aż do osiągnięcia wspólnego konsensusu.

W. S. - Jakie są dotychczasowe wpływy na konto szpitalnej fundacji z tytułu 1% odpisu z podatku?

E. S. - Wpływy z 1% odpisu będą wpływać dopiero w maju i miesiącach późniejszych, na dzień dzisiejszy wpływają nam pieniądze od darczyńców indywidualnych i osób prawnych. O wysokościach zebranych środków na bieżąco informujemy na naszej stronie internetowej.

W. S. - Czym – w pojęciu reklamowym- zachęcała by Pani mieszkańców powiatu do leczenia się w Ustrzykch?

E. S. - Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej nie mogę reklamować szpitala, więc niestety nie mogę tego zrobić. Mogę natomiast zwrócić uwagę mieszkańcom na kilka spraw związanych ze szpitalem. Trzeba pamiętać, że jest to największy zakład pracy w powiecie zatrudniający ponad 230 osób, gdzie pracujący ludzie za bardzo nieduże wynagrodzenia starają się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Proszę aby pamiętali także o tym, że szpital ustrzycki zawsze będzie tym pierwszym szpitalem, który w chwilach zagrożenia życia będzie niósł pomoc. Gdyby nie było naszego szpitala nie wyobrażam sobie sytuacji niesienia pomocy dla ludzi mieszkających w głębokich Bieszczadach czy choćby nawet w Wojtkowej czy Jureczkowej. Dlatego wszystkim nam powinno zależeć aby nasz szpital istniał, rozwijał się i świadczył usługi na coraz wyższym poziomie.

W. S. - Jaki postawiła sobie Pani cel do zrealizowania w 2016 roku?

E. S. - Zatrudnić co najmniej 4 nowych lekarzy, kupić lampę do RTG, kupić autoklaw, zrobić podjazd dla karetek i ... wiele, wiele innych rzeczy na które nie starczy nam miejsca w gazecie.

W. S. - Dziękuję z rozmowę.

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#5 Piotr 2016-06-04 10:50
Wywalić z Ustrzyk osobę niekompetantną i zatrudnić kompetentną, tyle na ten temat !
Cytuj
#4 Pracownik 2016-05-23 21:44
Pamietacie tego pajaca Leminga jak w kinie zrobil zebranie pracownikow. Ręce do kieszeni wsadził, po scenie spacerował i udawał managera: "zamrażał i odmrażał", a innych pamietacie jakie to "reformy" zaprowadzali? Zmiany dyrektora nic nie dadzą, tam rządzi układ i po trzeciej wypłacie dyrektor jest już w rękach tego układu. Poczekajmy jeszcze, może jednak coś się zmieni.
Cytuj
#3 mieszkaniec 2016-05-23 17:56
Szanowny Panie czytelniku cieszę się że Pan czytał z uwagą, ale chyba bez zrozumienie.
Kilka pytań do Pana, może coś Pan zrozumie.
1.Czy zna Pan rzeczywisty stan finansów szpitala ustrzyckiego ? Pewnie ogólną wiedzę ma Pan, a ja dołożę od siebie że tam na zwykłą ryzę papieru A4 brak środków finansowych (ok 11zł). Chyba teraz rozumie Pan katastrofalną sytuację i co znaczą pieniądze z zbiórki.Która tak naprawdę miała inny ce, uświadomienie społeczności w jakim miejscu jest szpital.
2.Czy Pan wie ile lat Leski szpital dochodził do wskazanej przez Pana sytuacji? Lata a nie miesiące.
3.Czy Pan wie co jest determinantą napisania programu? Lekarz- (i oczywiście środki finansowe)a ich nie ma, i komuś zależy żeby ich nie było. Proszę się zastanowić komu i czemu zależy ( komu będzie się opłacało w takiej sytuacji przejąć szpital i zrobić z tego interes a nie publiczną placówkę zdrowia ?)
4.I tu stwierdzenie proszę zgłosić swoją kandydaturę na konkurs dyrektora skoro Pan tak świetnie wszystko poukładał i to takie proste - marnuje Pan swój TALENT i WIEDZĘ
Cytuj
#2 czytelnik 2016-05-22 19:26
Przeczytałem z uwagą oba wywiady. Wnioski - dyrektor szpitala w Lesku rzeczowy i konkretny. Pani dyrektor szpitala w Ustrzykach bez pomysłów. Nie można szanowna Pani dyrektor wciąż obwiniać poprzedników. Czas najwyższy pracować na swój rachunek. Proszę pojechać do Leska - piękny i nowoczesny SOR, lądowiska dla śmigłowca. To nie fantazje. Koś w leskim szpitalu napisał projekt, ktoś przy tym chodził, ktoś zadbał, aby aby został zrealizowany. Z całym szacunkiem dla Pani, ale zabawa z zbiórki datków na szpital trąci kpiną. Proponuję pojechać do Leska, pogadać z dyrektorem, wziąć przykład. To żadna ujma. Po prostu są lepsi i gorsi menadżerowie. Resztę proszę sobie samej dopowiedzieć.
Ps. Panie Wiesławie - bardzo merytorycznie przeprowadzone wywiady.
Cytuj
#1 Edward 2016-05-20 21:03
Jeśli chodzi o wspomniany ranking w tytule tego artykułu, to Ustrzycki szpital został w nim uwzględniony (29 miejsce na 88 możliwych). Takie tylko sprostowanie.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u