[5/172] Bieganie - to lepszy stan zdrowia psychicznego oraz odporność na choroby

Drukuj
Dodano: niedziela, 14 sierpień 2016

Z Marią Domiszewską
i Ignacym Domiszewskim
rozmawia Wiesław Stebnicki

Powiększ

 

Wiesław Stebnicki - Od pewnego czasu obserwuję rodzinę Domiszewskich podczas biegania. Sam też próbuję to robić, ale przy was to tylko namiastka biegania. Robicie to bez względu na pogodę. To dla zdrowia, przyjemności, wyczynu?

Maria i Ignacy Domiszewscy - Przede wszystkim dla przyjemności. Trzeba to naprawdę lubić, żeby poświęcać się każdego dnia, czy jest zimno, wiatr i deszcz, czy też mocno pali słońce.

W. S. - Kiedy złapaliście tego bakcyla?

M. I. D. - Szczerze, nie pamiętamy na pewno dobrych kilka lat temu.

W. S. - To przyszło samo z siebie, czy ktoś was do tego namówił?

M. I. D. - Zaczęło się od stadionu, na szczęście nikt nas nie musiał namawiać i ciągnąć na sznurku na trening, progres i satysfakcja z biegania były i są wystarczającą motywacją.

W. S. - Ile czasu w ciągu dnia, tygodnia zajmuje wam bieganie?

Powiększ

M. I. D. - Ja biegam codziennie, w tygodniu wychodzi około 120-130 km. Natomiast mama z tatą troszkę mniej - 3-4 razy w tygodniu.

W. S. - Z tego co wiem to Pani Domiszewska i syn podchodzą w tej chwili do biegania bardziej wyczynowo. Kiedy bieganie dla zdrowia zmieniło się w bieganie wyczynowe?

Powiększ

M. I. D. - Właściwie cały czas biegamy dla zdrowia, każdy ruch, nawet spacer, jest lepszy niż siedzenie przed telewizorem. Cieszymy się każdym treningiem, nawet najtrudniejszym, bo to od nich głównie zależy osiąganie sukcesów.

W. S. - Czy robicie to po jakimś nadzorem trenerskim, czy tak bardziej spontanicznie?

M. I. D. - Treningi pisze nam trener Grzegorz Oleksyk, znakomity i utytułowany zawodnik.

W. S. - Kiedy mama i syn zaliczyli swoje pierwsze prawdziwe zawody?

M. I. D. - Mama w styczniu tamtego roku – Zimowa Bieszczadzka Dycha, natomiast ja w kwietniu 2013 w Rzeszowie 3,5 km, a na drugi dzień półmaraton.

W. S. - Które z zawodów wspominacie najlepiej, na których zajęliście najlepsze z miejsc?

M. I. D. - Mamie podobają się wszystkie zawody tak naprawdę, a ja najlepiej wspominam zawody w Goleszowie (Śląsk Cieszyński) (beskidzka 160 na raty 25 km) w kwietniu tego roku, które wygrałem. Jednak oprócz wygranej to miejsce jest dla mnie szczególne, ponieważ dwa lata temu oświadczyłem się tam mojej przyszłej żonie. Także będę tam powracał co roku, a jak się da to częściej. Niesamowita atmosfera i wspaniali ludzie.

W. S. - Co dalej z bieganiem, czy zmieni się w profesjonalne?

M. I. D. - Na pewno, tak naprawdę dopiero zaczynamy i powoli się rozkręcamy. Pod opieką trenera Oleksyka na pewno osiągniemy jeszcze niejeden sukces.

W. S. - Wasza rada dla tych co próbują, ale ciągle im coś przeszkadza, a to deszcz, a to śnieg, a to zimno, a to gorąco?

M. I. D. - Czas jest zawsze, mniej wymówek, a doba stanie się dłuższa. Pogoda na bieganie jest zawsze.

W. S. - Korzyści dla zdrowia, tak od siebie bez naukowej retoryki?

M. I. D. - Lepszy stan zdrowia psychicznego oraz odporność na choroby.

W. S. - Polecacie bieganie samotne, czy w jakiejś grupie?

M. I. D. - Mama przeważnie biega z tatą, ja wolę wykonywać trening i w samotności i spokoju, wtedy mogę się skupić na najmocniejszych częściach treningu. Osobom, które dopiero zaczynają polecamy bieganie w grupie, to zawsze motywuje i zachęca do rywalizacji.

W. S. - Najbliższe plany biegowe Domiszewskich?

M. I. D. - Mistrzostwa Polski w Międzygórzu.

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u