[8/165] Kogo chronić - naturę czy człowieka?

Drukuj
Dodano: sobota, 24 październik 2015

Bieszczady postrzegane są, jako region otwarty wyłącznie na rekreację i turystykę. Pomija się całą sferę działalności mieszkańców polegającą na gospodarce leśnej i rolnictwie. Wnioskowanie takie wynika z lektury dokumentów publikowanych przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie, tytułowane Planami Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 „Ostoja Góry Słonne PLH 180013".

Powiększ

Dokumenty te w swoich rygorystycznych zapisach doprowadzałyby do ograniczeń w zakresie gospodarki leśnej i rolniczej. Bezpośrednio wpływać będą na programy dopłat dla rolników. Wskazując na ograniczenia w gospodarce leśnej w rejonie Bandrowa, które spowodują, że funkcja agroturystyczna wsi zubożeje ze względu na ograniczenie inwestowania w zaplecze rekreacyjne, rozbudową, a także zbieraniem grzybów i owoców leśnych. Obawy zgłaszali mieszkańcy wsi Moczary, gdzie obszar ochrony siedlisk o powierzchni liczy 1 181,8 ha, a położony jest na terenie powiatu bieszczadzkiego i gminy Ustrzyki Dolne. W Chmielu na drodze bobry wykopały tam sieć podziemnych tuneli i w końcu zapadł się fragment drogi. W Moczarach woda ze spiętrzonego przez te gryzonie potoku kolejny raz zalała pole. Obszar, pomiędzy Bandrowem, Moczarami, a Bystrem jest jedną z cenniejszych pod względem przyrodniczym częścią Gór Sanocko - Turczańskich. Ekolodzy wskazują, że jest rejon ważny dla zachowania starodrzewi jodeł, a także lasów łęgowych, świeżych łąk i torfowisk zasadowych i przejściowych.

Z tak radykalnymi działaniami nie zgodzili się wszyscy żyjący i gospodarujący na tych terenach. Samorządowcy z całego regionu od Przemyśla po Sanok wyrazili swe negatywne stanowiska w tej sprawie.

W sukurs samorządowcom przyszli leśnicy. Nadleśniczy z Nadleśnictwa Stuposiany Jan Mazur pytany o zadania lasów państwowych w zakresie ochrony środowiska, przybliża zasady wielofunkcyjnej gospodarki leśnej.

„Gospodarowanie w lasach według tej zasady polega na równorzędnym traktowaniu wszystkich funkcji lasu tj. produkcyjnej, ochronnej i społecznej. W drzewostanach, które w 100% są drzewostanami wodochronnymi i glebochronnymi, pozyskanie drewna ma znaczenie tylko w kontekście wykonywanych zabiegów pielęgnacyjnych. Polegają one na poprawie warunków świetlnych wzrostu istniejącemu młodemu pokoleniu oraz inicjują jego powstanie. W ten sposób dbamy o zachowanie ciągłości i trwałości lasu. Prace wykonywane w lasach z korzyścią dla przyrody, wykonywane są przez ludzi, którzy z tej pracy żyją. Wszelkie ograniczenia, inicjowane przez różne fundacje, spowodują zubożenie społeczeństwa. Przyroda jak i ludzie nie tolerują skrajności. Wielofunkcyjna, zrównoważona gospodarka leśna to dążenie do przysłowiowego "złotego środka"".

Nadleśnictwo Stuposiany zarządza lasami o powierzchni blisko 10 000 ha, a niemal cały obszar działania Nadleśnictwa to Park Krajobrazowy Doliny Sanu.

Znamiennym w tej sprawie jest fakt, że nikt nawet nie starał się zaprzeczać konieczności ochrony przyrody na tym terenie. Kiedy region ten w swej większości wrócił do Polski osadnicy nie przyjechali i nie wzięli się do likwidacji przyrody, w pierwszej kolejności zaczęli przede wszystkim uczyć się gospodarzenia na tej ziemi. Oni w większości pochodzili z nadbużańskich równin i najczęściej przegrywali te pierwsze próby wprowadzania kultur upraw stamtąd przywiezionych. Dziś wiedzą jak gospodarować. Oni to wiedzą, bo oni tego doświadczyli i nie zmarnowali niczego, o czym świadczą żywe siedliska gatunkowe i przez nich akceptowany Bieszczadzki Park Narodowy. Kiedy pytałem Fundacje współuczestniczące w budowaniu Planów o miejsce człowieka w realizacji, nie uzyskałem żadnej odpowiedzi.

Powiększ

5 sierpnia 2015 r. poseł Mieczysław Kasprzak złożył w tej sprawie pytania w sprawach bieżących i otrzymał odpowiedź od Piotra Otawskiego Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska, który razem z posłem brał udział w lipcowej sesji wspólnej Rad: Powiatowej z Przemyśla i Gminnej w Birczy.

– W tej chwili nie ma Planu Zadań Ochronnych, ani Planu Ochrony dla wymienionych obszarów. Tak naprawdę jesteśmy na bardzo wstępnym etapie i to co znalazło się na stronie internetowej Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie to swoista ekspertyza przyrodnicza zlecana w toku przygotowania projektu Planu Zadań Ochronnych – tłumaczył Minister Otawski.

Tak działania samorządowców przyniosły pozytywne dla ludzi rezultaty, ale czy było to potrzebne w formie nakazowej bez pytania o zdanie społeczności lokalnej? Pytałem o to posła Mieczysława Kasprzaka odpowiedź w zasadzie otrzymałem oczywistą:

„Procedury i regulacje prawne, powinny służyć przede wszystkim ludziom. Na pierwszym miejscu powinien zawsze być człowiek, co oczywiście nie oznacza braku szacunku dla przyrody. – mówi - Od długiego już czasu przyglądam się kwestii ochrony natury i programów z tym związanych, a wiele zawartych w nich założeń jest słusznych. Nie można jednak uprawiać szaleństwa i zapominać, że dla okręgu Pogórza Przemyskiego, Ostoja Przemyska i Ostoja Góry Słonne część ograniczeń umieszczanych w takich programach oznacza odcięcie znajdujących się tam miejscowości i mieszkańców od jakichkolwiek szans rozwoju. Za kilka lat podnosić będziemy alarm, że samorządy nie mogą się utrzymać, że nie mogą tworzyć warunków dla inwestorów, w końcu że mieszkańcy nie mają z czego tam żyć. Innymi słowy: ochrona natury tak, ale musi temu towarzyszyć zdrowy rozsądek."

W swej wypowiedzi dla Aktualności TVP Rzeszów Magdalena Grabowska przedstawiciel Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie wskazała, że poważnym, niemal zaniedbaniem, ze strony samorządów jest brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w poszczególnych gminach. To prawda. Zgodnie z prawem w tym zakresie obowiązującym, miejscowy plan zagospodarowania obejmuje wszystkie dziedziny funkcjonowania, a w skład wchodzi również i ochrona przyrody, ale prowadzona w taki sposób jak to pojmują miejscowi wsparci badaniami i orzeczeniami naukowców. Gdzie problem? Taki plan jest bardzo drogi, co przy wątłych dochodach bieszczadzkich gmin jest ważkim argumentem, a obowiązujące w tym zakresie prawo nie pozwala, krótko mówiąc, dotować tego zadania. Samorządowcy z Cisnej boleśnie się o tym przekonali. Wojewoda Podkarpacki zwrócił uwagę na braki w zakresie ochrony przyrody i stwierdził nieważność przyjętej przez Radę Gminy uchwały o miejscowym planie Gminy Cisna. Rozwiązanie wydaje się proste, jeżeli dla opracowania planów takich jak ten o ochronie Ostoi Gór Słonnych wydano duże pieniądze, to czyż nie warto zamienić kierunku przepływu tych pieniędzy, nie z RDOŚ-ów do różnorakich Fundacji, a bezpośrednio do Gmin, ze wskazaniem celu opracowania. Efekt będzie oczywisty w gminach powstaną plany zagospodarowania uwzględniające potrzeby mieszkańców, ochrony przyrody zgodnie z prawem, a w ich powstawaniu i tak muszą uczestniczyć naukowcy i praktycy z różnych dziedzin. Propozycja taka spotkała się ze zrozumieniem zainteresowanych samorządowców, leśników i ekologów, nawet i posłów.

Tylko... no właśnie... Będziemy musieli ponownie zgłaszać ten problem po wyborach...

Budowanie najprzeróżniejszych planów ochrony przyrody przez ludzi niezwiązanych z regionem, stojących z boku, nie ma sensu. W tym zakresie nie będzie przynosić efektu spojrzenie przez przysłowiowe „szkiełko i oko", ale wiedza i doświadczenie w bezpośrednim kontakcie z przyrodą i jej elementami, a tego nie gwarantują nawet najlepsze chęci Fundacji czy Stowarzyszeń ochrony przyrody, czy spojrzenie zza dyrektorskich biurek, co pokazał Plan Ochrony Przyrody, od którego bardzo szybko odżegnało się Ministerstwo Ochrony Środowiska.

Podsumowanie

Zajmowałem się na przestrzeni krótkiego czasu kilkoma sprawami, które zależą od instytucji w Rzeszowie. Szpital powiatowy w Ustrzykach Dolnych nie może znaleźć zrozumienia w rzeszowskim NFZ-ecie. Samorządowcy i kierownictwo wskazują na niedofinansowanie i brak właściwej oceny placówki. Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich latem zafundował zakazy poruszania się ciężkiego sprzętu po bieszczadzkich mostach. Finalnie rozwiązano ten problem tak, że ciężki sprzęt może już poruszać się po mostach, ale wybudowane dużym nakładem finansowym przewężenia na mostach powodują kolizje samochodów osobowych. Nikt nie pomyślał, że na moście nie zmieszczą się obok siebie dwa autobusy czy Scanie, a dwa maluchy bez problemu... Pieniądze poszły... Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zafundowała, również wysokim jak mniemam kosztem, konflikt społeczny na tle ochrony przyrody, który gdzie jak gdzie, ale w tym regionie stoi bardzo wysoko. Ktoś zapomniał o rzeczy tak oczywistej jak tu pracujący, żyjący i dbający o swe otoczenie człowiek. Propozycja jest prosta, trzeba tak przekierować środki finansowe i działania, by to samorządy decydowały o ich lokowaniu, a taka forma nie wywoła negatywnych zjawisk społecznych.

Nie było problemów z uzyskaniem zgody na budowę gazociągu o średnicy 70 cm z Hermanowic koło Przemyśla do Strachociny koło Sanoka, którego 72 km trasa przebiega tuż obok i przez tereny, o których mowa w Planie Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 „Ostoja Góry Słonne PLH 180013". Przeprowadzenie tak olbrzymiej inwestycji spowoduje znaczne straty w przyrodzie, aby ułożyć go w ziemi należy wykopać transzeję, odwodnić ją, w pasie terenu wykonać drogi dojazdowe dla ciężkiego sprzętu i transportu rur. Wcześniej trzeba będzie wykarczować drze¬wa i zniszczyć wszelką roślinność, uciekną także spłoszone zwierzęta. W opisach projektu znajdują się stwierdzenia o negatywnym oddziaływaniu budowy i eksploatacji gazociągu na środowisko sposób, który pozostaje w sprzeczności z programami ochronnymi ekologów i RDOŚ w Rzeszowie.

Ta budowa wydaje się jest niezbędna i konieczna, to fakt poza dyskusją. Nawet nie ma, co stawać w sporze o bezpieczeństwie energetycznym państwa. Dlaczego więc działania mieszkańców w innych miejscach nie poddaje się podobnej ocenie, tylko wskazuje się na zakazy.

Witold Lenart członek Rady Naukowej - Uniwersyteckie Centrum Badań nad Środowiskiem Przyrodniczym i Zrównoważonym Rozwojem Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, na jednym z wykładów:

„Wszędzie tam, gdzie pojawiają się wątpliwości czy nasza ingerencja w środowisko przyniesie tylko korzyści, posunięciem słusznym jest zaniechanie. Człowiek jest, bowiem bardzo daleko od poznania całej misternej sieci powiązań przyrodniczych"

tyle i aż tyle, a wystarczy po prostu pomyśleć.

Uczestnicząc od wielu lat w różnych spotkaniach czy forach dyskusyjnych, albo czytając dokumenty ekologów odnoszę wrażenie z jednej strony, że wykształciła się poważna gałąź biznesu związana z ekologią z negatywnymi naleciałościami, a jednocześnie słuchając różnych ich argumentów mam wrażenie, że to człowiek wytępił dinozaury...

Marian S. Mazurkiewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Udostępnij na Facebooku