[8/165] Cudze chwalicie, swoim pomóżmy

Drukuj
Dodano: sobota, 24 październik 2015

Przygraniczne położenie naszego miasta stwarza warunki do nawiązywania kontaktów ludzi po jednej i drugiej stronie granicy. Kontakty Ustrzyk Dolnych i Sambora, to już dzisiaj niemal codzienność. Gdzieś w sierpniu dotarła do Ustrzyk informacja, że na Ukrainie zniesiono dotacje do wyprawek dla dzieci idących do szkoły.

Prezes janowickiego oddziału Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej Walery Tracz, na którymś z kolejnych spotkań poinformował o początku budowy nowej szkoły we wsi Łanowice, została wykonana dokumentacja budowlana, niedługo przystąpią do wylewania fundamentów. Jednak z wyprawkami dla dzieci do szkoły będzie w tym roku kłopot. Pracownicy Środowiskowego Domu Samopomocy Ryszard Urban i Magdalena Łesak – Bulwan, którzy od kilku lat współpracują z Towarzystwem postanowili pomóc. Magdalena Łesak – Bulwan poprosiła o pomoc księdza proboszcza Piotra Wojnara, który na niedzielnych mszach w Kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa w Łobozewie ogłosił zbiórkę rzeczy i pieniędzy na wyprawki dla dzieci. Zebrano i zakupiono zeszyty, papier do rysowania, kredki i plastelinę, książki i wiele innych przyborów szkolnych na łączna kwotę około 5 tyś. zł. Ot niby trochę drobnych rzeczy, ale jak cennych dla nich. W akcję dzięki wykorzystaniu przez Panią Magdę mediów społecznościowych włączyło się sporo ludzi dobrej woli i instytucji, którym organizatorzy w imieniu własnym, ale przede wszystkim obdarowanych dzieci z Łanowic składają z serca wielkie Dziękuję.

Powiększ

Powiększ

2 września Przewodniczący Rady Powiatu Bieszczadzkiego Ryszard Urban i Starosta Bieszczadzki Marek Andruch i Magdalena Łesak – Bulwan dotarli z prezentami dla janowickich uczniów.

Pierwsze wzmianki o wsi Łanowice odczytano z pieczęci, na której widniała data 1384. We wsi jest przedszkole, szkoła w starym budynku i Kościół Parafialny pw. Św. Mikołaja i sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej w Łanowicach. Wieś jak wieś: kościół, szkoła, cmentarz stary i nowy, droga przez środek wsi, ot normalna dla każdego wieś, a jednak nie. W samym jej centrum przystanek autobusowy, na którym widnieje data 1462 jako pierwsze lokowanie parafii i obok herbów parafii znajdują się tarcze herbowe Jastrzębiec i Ogończyk. Wieś mówią, że to Polska, bo mieszka tu blisko sześćset polaków i tylko dwie rodziny ukraińskie. O wsi było głośno, gdy staraniem Prezesa Walerego Tracza z janowickiego oddziału Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej, ustawiono dużą, dwujęzyczną tablicę z nazwą miejscowości. To swego rodzaju precedens na terenach dzisiejszej Ukrainy. W uroczystości odsłonięcia tablicy wziął udział m.in. Konsul Generalny RP we Lwowie Włodzimierz Sulgostowski, a także delegacja Stowarzyszenia Pomocy Polakom ze Wschodu z Koszalina. Mieszkający tu powiedzieli mi, że napis w języku ukraińskim i polskim jest ewenementem w skali całej Ukrainy, bo jest po prostu jedyny.

Kiedy przyjechaliśmy czekał na nas Walery Tracz i wikariusz Parafii p.w. Św. Mikołaja Wacław Turoń. Zapraszają najpierw do przedszkola, które jeszcze mieści się w budynku plebani. Dyrektor Przedszkola Ludmiła Hedz mówi, że po wybudowaniu nowej szkoły przedszkole przeniesie się do budynku starej szkoły. Pokazuje nam czyste zadbane sale, gdzie bawią się i uczą przedszkolaki. Wszystko jest takie polskie – swojskie, tylko do rzeczywistości przywracają tabliczki dwudzielne z ukraińskim i polskim alfabetem.

W szkole trwają lekcje. Szkoła czteroklasowa, uczy się tu dwadzieścioro ośmioro dzieci. Witają nas nauczycielki. Dyrektorka szkoły wyjechała służbowo do Sambora. Dzieci pomagają w rozładowywaniu samochodów. Oglądają zabawki i przywiezione rzeczy. Próbują malować kredkami. Widzę radość w ich oczach. Kiedy coś im pokazuję, maluch uśmiecha się i mówi: „Pani powiedziała, że przyjadą ludzie z zagranicy, a ja rozumiem wszystko jak Pan do mnie mówi, to Pan też nasz?" Czy można było oczekiwać więcej, ot Polak spotkał Polaka. Wtedy przypomniała mi się nowela Bolesława Prusa pt.: „Żywy telegraf", a stanowiącej o tym jak ludzie
w biedzie sobie wzajemnie pomagają.

Marek Andruch i Ryszard Urban rozmawiają z Walerym Traczem o budowie nowej szkoły, o przenosinach i dużej pracy do wykonania, jaka jest przed nimi na następne lata. Wspominają św. Pamięci Marszałka Stanisława Zająca z Jasła, który był częstym gościem w Łanowicach. Obiecują pomoc tą „małą", na jaką stać naszą lokalną społeczność, ale i tą „większą" na budowę szkoły, w którą obiecał zaangażować się poseł Bogdan Rzońca. On też wsparł akcję finansowo i był już umówiony na wyjazd na Ukrainę. Niestety posiedzenie Sejmu RP przeszkodziło w jego realizacji. Może uda się naszym samorządowcom zaangażować w to niedokończone dzieło żonę zmarłego Marszałka, Panią senator Zając.

Pomoc dla tych dzieci przyszła w samą porę, ale czy nie warto jej kontynuować, zima idzie wielkim krokami, a wraz z nią Św. Mikołaj i Gwiazdka taka nasza Polska, czy nie warto by ten mały chłopiec gdzieś w zagranicznej wsi, myślący tym samym językiem, co my, wiedział, że ci za granicami o nich pamiętają. Teraźniejszy czas to wielka dyskusja o pomaganiu, o akceptacji, myślę, że puentą będzie to byśmy o obcych myśleli, a swoim pomagali, ot tylko tak zabawką dla malucha na Mikołaja. Jeśli trafię do serc, to prosimy o przynoszenie do naszej Redakcji zabawek, pięknych polskich bajek, a w drugiej połowie listopada - słodyczy. Wszystkiego tego, co sprawi radość dzieciom. Pieniędzy nie przyjmiemy, bo chcemy by był to ślad naszych Czytelników. Przynieście to do naszej Redakcji, a my wespół z inicjatorami zawieziemy to dzieciom. Jeśli nie będziecie mogli przyjść zadzwońcie podjedziemy do Was i odbierzemy.

Tak zadziała żywy telegraf Bolesława Prusa, znów po latach, a czas jest ważki.

Marian S. Mazurkiewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Udostępnij na Facebooku