Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki
Przyszła zatem pora na to by przypomnieć sobie co z minionego roku pozostało w pamięci na dłużej. Pisząc ten felieton nie korzystałem z jakichkolwiek ściąg, materiałów prasowych. Po prostu zdałem się na swoją pamięć, a ta w moim wieku bywa już nieco dziurawa, więc pewnych wydarzeń może tu zabraknąć.
Zacznę od lokalnej polityki. Niewątpliwie ważną sprawą była podwójna roszada na stanowiskach zastępcy starosty i zastępcy burmistrza. Myślę, że autorstwo tych roszad przypisać należy staroście Markowi Andruchowi. Starosta pokazał, że opinie o jego małej aktywności można włożyć między bajki. Jak do tej pory – mimo że formalnie kierował lokalnymi strukturami PiS- pozostawał jednak nieco na uboczu. Mówiło się, że w PiS pierwsze skrzypce grają Ewa Sudoł, Arkadiusz Lupa. Swoimi działaniami w ubiegłym roku starosta stanowczo tym opinią zaprzeczył. Z rozmów jakie przeprowadziłem ostatnio ze starostą wynika, że szykuje on w 2016 roku nowe mocne otwarcie. Patrząc na to co działo się w starostwie w ostatnich latach, zanosi się na małą rewolucję. Formalnie PiS zmniejszył swoja przewagę w radzie ponieważ zerwana została koalicja z „Aktywnymi dla Bieszczad". Przewagę zapewnia im pozyskany z BSS Artur Woźny i przychylne w dalszym ciągu głosy Aktywnych. To jak mówi starosta pozwala na przeprowadzenie sporych reform. Niewątpliwie największe wezwanie to szpital powiatowy. Jego dług rósł systematycznie do blisko 10 milionów zł. Działania starostwa za czasów Krzysztofa Gąsiora i dyrektorowania Marcelego Kucy pozwoliły zredukować dług do niespełna 7 milionów. Jednak od pewnego czasu zaczął się ponowny odpływ pacjentów do okolicznych szpitali w Sanoku, Lesku, Przemyślu. Przyczyn było wiele, ale niewątpliwie najważniejszą z nich był brak lekarzy specjalistów. Kontrakt w 2015 roku został wykonany zaledwie w 75%, a zadłużenie wzrosło o prawie milion zł. To spowodowało zmianę dyrektora. Mariusz Zenowicz przestał nim być, a jego miejsce zajęła Ewa Sudoł. Ta nominacja budzi w mieście spory opór, bo to właśnie za czasów gdy Ewa Sudoł była starostą , a dyrektorami Pan Roczniak i Pani Ostrowska z Sanoka dług szpitala wzrósł z 2 milionów do dziesięciu. Czasy się zmieniają i wypada mieć nadzieję, że tym razem w bezpośrednim zarządzaniu Ewie Sudoł pójdzie dużo lepiej. Dodać warto iż szykuje się ogólnopolska reforma służby zdrowia, która ma na celu zakończenie rywalizacji między szpitalami. Szpitale po tej reformie będą mogły spokojniej zająć się swoim rozwojem, a nad stroną medyczną szpitali powiatowych będą czuwać szpitale wojewódzkie. W przypadku Ustrzyk będzie to szpital wojewódzki w Przemyślu. Wspomnieć tutaj jeszcze wypada o wyrażeniu woli kierowania ustrzyckim szpitalem przez Dorotę Łukaszyk, ale jak widać nic z tego nie wyszło. Drugą rewolucją jaką ma zamiar przeprowadzić starosta będzie rewolucja w oświacie. Jak na razie za wcześnie jednak na szczegóły. „Nasze Połoniny" ujawnią je zapewne w wywiadzie ze starosta jaki ukaże się w lutowym numerze.
Bieszczadzkie Stowarzyszenie Samorządowe trzyma się mocno głównie dzięki dziewięcioosobowej reprezentacji w radzie miasta. W starostwie też ma siedmiu radnych ale przynależność Artura Woźnego jest raczej iluzoryczna, bo ten po objęciu funkcji wicestarosty jest mentalnie członkiem PiS. BSS nie poddaje się jednak, jego członkowie spotykają się od czasu do czasu i snują plany na przyszłość. Połowa kadencji obecnych władz mija w tym roku, a do nowej kampanii wyborczej pozostaje niespełna dwa lata. Jak się ostatnio mówi były burmistrz też ma być aktywnym członkiem kampanii wyborczej w 2018 roku, a swoich działań jako burmistrz nie ma się co wstydzić.
Jeśli chodzi o „Aktywnych dla Bieszczad" to ich rola w następnych wyborach zależeć będzie w głównej mierze od tego jak poczynał sobie będzie burmistrz Bartosz Romowicz. To burmistrz jest twarzą tego komitetu i można być pewnym, że zrobi wszystko by utworzyć mocne listy wyborcze.
Jedynym komitetem, który znalazł się w powiecie i mieście poza radą są „Przyjazne Bieszczady". Wprawdzie ostatnie wybory parlamentarne dobitnie pokazały ile zła zrobiła książeczka wyborcza w wyborach samorządowych. PSL startujący z pierwszego miejsca tej książeczki w wyborach do samorządu wojewódzkiego zdobył blisko 25% głosów. Głosów nieważnych oddano blisko 20%. Rok później w wyborach parlamentarnych, gdy odpowiednia kampania medialna wyjaśniła uczciwe zasady głosowania, a książeczka zawierała instrukcje dla wyborców, PSL ledwie prześliznął się do Sejmu zdobywając nieco ponad 5% głosów. „Przyjazne Bieszczady" były na ostatnim miejscu książeczki w wyborach samorządowych 2014 roku. Na dodatek wprowadzono wtedy parytet kobiet na listach. Ugrupowaniom, które rządziły łatwiej było je znaleźć „Przyjazne" miały z tym problem. No i wyszło jak wyszło. Jednak komitet ten nie zamierza odpuszczać kolejnych wyborów i zbuduje dobre listy, dające szansę na kilka mandatów w powiecie i mieście.
Jeszcze słów kilka o wójtach Lutowisk i Czarnej. Krzysztof Mróz reprezentujący BSS, wójt Lutowisk wygrał wybory po raz drugi i co ważne sprawdza się na tym stanowisku. Gmina, która pozbawiona została opłat wyrównawczych za obszar Parku Narodowego przez wielu skazana została na zagładę, a stało się inaczej. Wcale się nie zadłuża i powoli wychodzi na prostą. W tej gminie najgorsze jest jednak to, że o wyborze decydują tutaj leśnicy i strażacy ochotnicy. Tak więc nawet najlepszy wójt jeśli nie będzie spolegliwy tym środowiskom może w wyborach przepaść. Choć czasami pozostali mieszkańcy gminy się buntują i wybierają zupełnie kogoś innego. Tak było w przypadku Krzysztofa Mroza, który pokonał lobby leśników i ich kandydata.
W Czarnej Marcin Rogacki z BSS został pokonany przez Bogusława Kochanowicza. Kochanowicz wcześniej był radnym BSS w powiecie bieszczadzkim. Więc niby nic się nie zmieniło choć Kochanowiczowi pewno partyjnie bliżej do PSL niż PO. Jak słuchać w Czarnej nowy wójt dość szybko wpasował się w urząd i cieszy się sporym poparciem mieszkańców gminy. Póki co mówi się, że była to dobra zmiana, która odświeżyła niezbyt zdrowe układy w urzędzie i całej gminie.
To tyle co do lokalnej polityki. Teraz słów kilka o tym o czym pisałem na początku. W układzie starosta i jego zastępczyni zgrzytało, w układzie burmistrz i jego zastępczyni zgrzytało. Starosta choć tego nie mówi mógł się czuć kontrolowany poprzez swoją zastępczynie przez burmistrza i odwrotnie burmistrz mógł myśleć podobnie. Nie było więc sensu ciągnięcia tego układu do końca kadencji. Wydawało się, że dojdzie do czystej zamiany wiceburmistrzyni stanie się wicestarościną, a wicestarościna wiceburmistrzynią. Okazało się, że nie jest to możliwe do końca , bo Ewa Sudoł nie ma mandatu radnego więc PiS stracił by przewagę w starostwie. Tak więc starosta zaproponował funkcję swojego zastępcy Arturowi Woźnemu z BSS. Natomiast Katarzyna Sekuła faktycznie została zastępca burmistrza. To chyba uzdrowiło układy tak w starostwie jak i w mieście.
Innych ważniejszych zmian kadrowych w mieście i powiecie jak na razie nie było. Burmistrz- o czym mówi w wywiadzie w Połoninach- dał dyrektorom podległych mu jednostek- biała kartę. Jak na razie swoje stanowisko stracił jedynie dyrektor Domu Kultury, ale jak się mówi sam sobie na to zapracował. Natomiast szef MPGK uzyskał akceptację dla swoich działań i będzie sprawował swoja funkcje przez następne lata. Poza tym nie doszło do większych kadrowych zmian, poza tym, że Centrum Informacji i Promocji jest ponownie samodzielne i kieruje nim Jacek Łeszega.
Jeśli chodzi o starostwo no to najważniejsza zmiana to zmiana na stanowisku dyrektora szpitala. Mariusza Zenowicza zastąpiła Ewa Sudoł.
Miniony rok był rokiem walki o to by w mieście nie powstała kompostownia. Pomijając racje władzy i argumenty przeciwników, ważne się stało, że w mieście powstało coś co można nazwać ruchem społecznym. Przeciwnicy kompostowni stali się niezależni od partii. Dziś podobnym tropem zmierza ruch pod nazwą Komitet Obrony Demokracji. Czy przeciwnicy kompostowni sprężyli się tylko w tej sprawie, czy też zaistnieją w przyszłych wyborach samorządowych.