ZeZem
Andrzej Kotowicz
Stało się już tradycją, że koniec roku to okres podsumowań dokonań tego wszystkiego co za nami. Robimy to indywidualnie w stosunku do siebie, ale też coraz częściej dokonujemy ocen zjawisk i tego wszystkiego co dzieje się wokół nas. Coraz większa świadomość społeczna powoduje, że tematyka związana bezpośrednio z naszym codziennym życiem ma wpływ na głośno wypowiadane oceny i opinie. W części pewnie subiektywne ale takie są prawa demokracji.
W kontekście tego co powyżej trudno nie odnieść się do wywiadu przeprowadzonego przez GB 24/632/ z burmistrzem Ustrzyk Dolnych – Bartoszem Romowiczem. Gdyby dobrze wczytać się w ten tekst to przy dużej dozie dobrej woli można tam znaleźć kilka informacji wartych zainteresowania. Reszta to słowotok, który słyszymy już od przynajmniej roku. Brak autorefleksji powoduje, że czyta się go jak własnoręcznie napisaną laurkę, którą dedykuje się społeczeństwu pod tegoroczną choinkę. Widać, że Bartosz Romowicz ma problem ze zdefiniowaniem swoich sukcesów i porażek. A najlepszym antidotum na usprawiedliwienie swoich niepowodzeń jest zrzucanie winy na swoich poprzedników. Skąd my to znamy.
Niewątpliwie taki sposób sprawowania urzędu przez burmistrza determinuje sposób zachowania się rady miejskiej. Nietrudno odnieść wrażenie obserwując obrady tego gremium, że niejednokrotnie bezrefleksyjnie podejmowane uchwały mogą stworzyć w odczuciu burmistrza przyzwolenie na podejmowanie takich a nie innych, niejednokrotnie kontrowersyjnych decyzji.
W moim ale i nie tylko odczuciu Rada powoli staje się przystawką urzędu, zatracając powoli całkowicie swoje ustawowe uprawnienia kontrolne co w dłuższej perspektywie może doprowadzić do hegemonii urzędu nad radą. Jak to się kończy nie trzeba chyba nikomu mówić.
Za dwa lata nastąpi koniec kadencji obecnych władz. Muszą one pamiętać, że władza nie jest nikomu dana raz na zawsze. Powiedzenie, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ jest ciągle aktualne.
Andrzej Kotowicz