[5/193] Syndrom pinokia

Drukuj
Dodano: wtorek, 18 grudzień 2018

ZeZem
Andrzej Kotowicz

Wybory z definicji to istota bytu wolnych i cywilizowanych krajów. Jest to o tyle ważne, iż ich fundamentalnego znaczenia dla rozwoju społeczeństw, funkcjonującej w nich demokracji i praw obywatelskich trudno nie przeceniać.
Ich poszanowanie to gwarant społecznego pluralizmu, niejednokrotnie trudnych, ale samodzielnych wyborów.

Andrzej KotowiczPrzyglądając się obecnej kampanii wyborczej trudno nie oprzeć się wrażeniu, że mnie, rzekomo suwerena, traktuje się jak potencjalnego idiotę, łasego na przedwyborcze obietnice.
Jest ich tyle, że już nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co na tzw. prowincji będzie się działo po 21 października. Raj, to mało powiedziane. Działa tu wszechmocny syndrom Pinokia, czyli obiecywać i kłamać ile wlezie, a później się zobaczy.

W efekcie wyborcza gra, zdominowana przede wszystkim przez polityków PiS i PO, prowadzi nas na przysłowiowe manowce. Ci, którzy bez zacietrzewienia obserwują ten spektakl coraz częściej pytają, kto nami rządzi i jak to się w końcu skończy. Po prawie trzydziestu latach istnienia suwerennej Polski i budowie demokratycznego państwa nasza scena polityczna stała się śmieszna i surrealistyczna. Można by przejść nad tym do porządku dziennego, wmawiając sobie, że my Polacy tak mamy, gdyby nie to, że zaczyna to być już nie tylko smutne, ale i cholernie groźne.

W tym miejscu może nasuwać się pytanie gdzie się podziały elity, pełne wzniosłych ideałów, mające wizję państwa – może nie idealnego, bo takiego nie ma, ale normalnego ze wszystkimi swoimi ułomnościami.

Mamy w tej chwili władzę chamstwa, buty, obdartej z uczciwości i zasad, co wyzwala tylko najgorsze emocje.

Niestety te najgorsze emocje przenoszą się na same doły do tzw. Polski powiatowej i gminnej. Niedobrze to wróży, jeżeli gminni i powiatowi działacze chcąc się przypochlebić swoim zaślepionym z nienawiści, zacietrzewionym i żądnym władzy pryncypałom na górze zaczną stosować ich metody.

Rzeczą wiadomą jest, że kampanie wyborcze kierują się swoimi prawami. Rzecz w tym, by prawa te wynikały z normalnego ludzkiego rozsądku, ludzkiej uczciwości, gry fair w stosunku do przeciwnika politycznego.

Robienie wody z mózgu wyborcom w końcowym efekcie może okazać się mało skuteczne, lub wręcz irracjonalne w stosunku do zakładanych celów, a nie o to przecież w całej tej grze chodzi.

Andrzej Kotowicz

Udostępnij na Facebooku