[3/160] Jak to na wojence ładnie…

Drukuj
Dodano: czwartek, 30 kwiecień 2015

Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki

Jak widać prezydent Bronisław Komorowski, minister obrony Tomasz Siemoniak postanowili, że straszenie nas wojną z Rosją jest dobrym sposobem na kampanię prezydencką. Ogłoszono coś na kształt mobilizacji. Obaj panowie nie liczą się z tym, że powołanie kogoś - zatrudnionego na śmieciowej umowie o pracę - na trzy miesiące do wojska może go tej pracy pozbawić.

Wiesław StebnickiNie liczą się z tym, że młodzi ludzie powołani na ćwiczenia nie będą często mieli z kim zostawić swoich dzieci. Ważna jest wojna z Rosją. Wszak sojusznik Polski w tej wojnie Litwa też ogłosiła mobilizację. Litwa to poważny przeciwnik dla Rosji ma 8500 żołnierzy sześć helikopterów i jeden samolot F-16. Kolejny koalicjant w wojnie z Rosją Łotwa zmobilizowała nawet swoich weteranów z hitlerowskich Waffen- SS, którzy w liczbie 1500 przemaszerowali ulicami Rygi. W takim gronie obraca się nasz prezydent, po to by bronić biednych Ukraińców. Tymczasem 5 marca 2015 roku Rada Najwyższej Ukrainy uczciła minutą ciszy kolejną rocznicę śmierci Romana Szuchewycza, naczelnego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Jak mówi Krzysztof Gawkowski - sekretarz generalny SLD, to on wydał w maju 1943 roku rozkaz następującej treści:

Z uwagi na oficjalne stanowisko polskiego rządu w sprawie współpracy z sowietami należy Polaków z naszych ziem usuwać. Proszę to tak zrozumieć: dawać polskiej ludności polecenie wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzenne polskie ziemie. Jeśli tego nie wykonają, wtedy wysyłać bojówki, które mężczyzn będą likwidować, a chaty i majątek palić (rozbierać).

UPA wzięło sobie te słowa do serca bo zabijała nie tylko mężczyzn. Zabijała także kobiety dla rozrywki obcinając im piersi, zabijała też dzieci i niemowlęta wiążąc je drutem kolczastym do drzew, wcześniej rozpruwając brzuchy. Roman Szuchewycz, jako główny dowódca UPA ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zaakceptowanie rzezi wołyńskiej jako taktyki UPA przeciw Polakom i przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na obszarze Wołynia i Galicji Wschodniej w tym naszych Bieszczad. Łącznie na Wołyniu i na terenie Galicji z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło około 140 tysięcy Polaków.

Jak pisze Gawkowski na tym jednak nie koniec. Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła w dniu 11 lutego 2015 roku uchwałę w sprawie uczczenia pamięci Petra Diaczenki- dowódcy ukraińskich oddziałów pacyfikujących Powstanie Warszawskie. Oddziały ukraińskich SS-manów wsławiły się szczególnym okrucieństwem wobec ludności cywilnej. Wcześniej brały one udział w mordowaniu ludności cywilnej polskich wsi na Lubelszczyźnie. Do tego dochodzi jeszcze oficjalny kult UPA. 14 października 2014 roku prezydent Petro Poroszenko wydał rozporządzenie, zgodnie z którym Dzień Obrońcy Ojczyzny obchodzony będzie nie jak dotąd 23 lutego – rocznica powstania Armii Czerwonej- lecz 14 Października w rocznicę powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Nic nie mam osobiście do ludzi z Ukrainy. Klepią swoją biedę. Ratują się jak mogą handlując choćby piwem, wódką, papierosami, czosnkiem, fasolą tutaj w Polsce. Dostajemy do redakcji listy i e-maile napiętnujące tych ludzi. A oni po prostu ratują swój rodzinny budżet. Nie nawołują tutaj do odebrania Polakom zagarniętych zdaniem ich przywódców ziem. Bo warto dodać, że to Ukraina jest jedynym państwem na świecie mającym roszczenia terytorialne w stosunku do Polski. Ci biedni ludzi ratują się jak mogą. Natomiast garstka cwaniaków z Kijowa stara się nimi manewrować. Co to za kraj w Europie, którego Pani premier Julia Tymoszenko miała zakaz wjazdu do innego państwa bowiem dopuściła się przestępstw kryminalnych. Jej mąż sprzeniewierzył 500 mln dolarów i nie może się pokazać nawet na Ukrainie. Obecny prezydent Petro Poroszenko kilkanaście dni temu nasłał Służby Bezpieczeństwa Ukrainy do firmy „Ukrtransnaft" bo jego konkurent finansowy Ihor Kołomojski wprowadził swojego człowieka do Rady Nadzorczej tej firmy. Kołomojski w odwecie pojawił się w firmie w obstawie uzbrojonych ludzi z utrzymywanych przez siebie batalionów ochotniczych. Kołomojski postraszył Poroszenkę, że ma w Kijowie 2000 „żołnierzy ochotników". Na dodatek banki kontrolowane przez Kołomojskiego zablokowały 50 milionów dolarów należących do Poroszenki. W tym czasie do walki z separatystami posyła się tysiące młodych chłopaków z biednych rodzin. Tak bawią się na Ukrainie oligarchowie. Z takimi ludźmi kontaktują się nasze władze z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Wstyd.

Na koniec pytanie na które niewielu z czytelników potrafi odpowiedzieć. Gdzie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko umiejscowił swoje fabryki słodyczy, które opanowały ukraiński rynek w ponad 50 procentach. Ulokował jej w bezpiecznym i stabilnym kraju, który nazywa się Rosja i tam płaci podatki. Poroszenko to dla Komorowskiego partner w wojnie z Rosją.

Szkoda to komentować.

Udostępnij na Facebooku