[3/141] Obraz pychy i arogancji

Drukuj
Dodano: niedziela, 14 kwiecień 2013

Kiedy 27 marca 2006 roku władze samorządowe Ustrzyk Dolnych - konkretnie Rada Miasta wyraziły zgodę na preferencyjną sprzedaż /symboliczna złotówka/ działki o powierzchni 17 arów z jednoznacznym przeznaczeniem na rozbudowę istniejącego kościoła p.w. NMP KP, już wtedy rodziły się pytania czy ten wspaniałomyślny gest ówczesnych radnych zostanie odpowiednio doceniony przez władze parafii. Nikt wtedy nie zastanawiał się nad tym czy jest ona w stanie udźwignąć finansowo taką inwestycję.

Czy, zdaniem wielu wiernych należących do tej parafii taka rozbudowa jest w ogóle potrzebna, kiedy praktycznie kościół ten wypełnia się wiernymi po brzegi dwa razy w roku w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Czy ten swoisty rodzaj megalomani hierarchów tej ustrzyckiej parafii nie spadnie przede wszystkim na barki samych parafian. Rodziły się też uzasadnione obawy o możliwości finansowania rozbudowy kościoła z pieniędzy gminnych. /Pisaliśmy o tym w 3 numerze Naszych Połonin w 2006 roku/.

Abstrahując od tego, że sam fakt rozbudowy kościoła  z punktu widzenia władz kościelnych i wspólnoty wiernych był koniecznością czy też nie, to inwestycja ta jakby na to nie patrzeć budziła wśród mieszkańców Ustrzyk wiele kontrowersji i zastrzeżeń. Już w tej chwili widać, że po modernizacji ulicy Dworcowej zielony z drzewami i ławkami skwer, gdzie można by odpocząć w upalne letnie dni byłby tam na miejscu. W zamian prawie w centrum miasta zafundowano nam asfaltowo – brukową pustynię, w której tle buduje się coś co ma przypominać przynajmniej z założenia kościół.

Powiększ

Słowo „założenie"  jest w tym wypadku słowem - kluczem, bowiem inaczej wyglądał projekt architektoniczny architekt Krystyny Drozd, który uwzględniał i zachowywał wszystkie elementy tej neogotyckiej świątyni a inaczej wygląda w tej chwili realizacja tej inwestycji.

Powiększ

O bezradności nad skandalicznym prowadzeniem przez inwestora budowy mówi Antoni Bosak – Kierownik Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krośnie. To co tam powstaje niewiele ma wspólnego z projektem. Już samo dobudowane skrzydło nie odpowiada założeniom projektowym. My jako Urząd nie mamy żadnego wpływu na to co się dzieje na budowie. Pod naszym stałem nadzorem jest stara część kościoła, w którą jakakolwiek ingerencja musi mieć naszą zgodę.

W podobnym tonie na temat prowadzonej rozbudowy wypowiada się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego - Jan Demko. Niestety nie pełnimy nadzoru budowlanego nad tym obiektem. Będziemy go odbierać. Na pewno z tą wysoką, dobudowaną wieżą nie wygląda to najlepiej tak pod względem architektonicznym jak i wizualnym. Tyle instytucje, które wiedzą o czym mówię. Mnie natomiast brakuje w tym wszystkim również aktywnego nadzoru architektonicznego, bez względu na to czy inwestor złożył w tym wypadku projekt zamienny czy też nie.

Nasuwa się pytanie dlaczego dzieje się tak, że instytucja jaką jest Kościół może więcej niż choćby taki przysłowiowy Kowalski. Wydawać by się mogło, że dla obu tych podmiotów prowadzenie jakiejkolwiek inwestycji budowlanej opiera się na tych samych zasadach i przepisach. Z tego co powyżej i co widać gołym okiem chyba nie. Okazuje się, że w dalszym ciągu mamy w naszym kraju równych i równiejszych.

Rozbudowa tego kościoła trwa już ponad sześć lat. Parafianie, choć nie mówią tego głośno mają jej serdecznie dość. Ciągłe ściąganie od nich pieniężnych datków powoduje u nich złość i frustrację. Na pytanie, to dlaczego płacą, odpowiedź jest jedna – strach. Strach przed kłopotami z udzieleniem ślubu, posłaniu dziecka do komunii, pogrzebem itp. Takie reperkusje mogą dotknąć każdego z nas – mówią. Dają więc i narzekają a końca budowy nie widać.

Andrzej Kotowicz

Udostępnij na Facebooku