[7/164] Miód leczy i osładza życie- Świeto Miodu w Krościenku
Słoneczna sobota 11 lipca sprzyjała sąsiedzkim spotkaniom i pozwalała trochę odpocząć od kilkudniowych upałów początku miesiąca. Mieszkańcy Krościenka z Sołtysem Aleksandrą Ziembicką na czele zaprosili turystów i mieszkańców regionu na tradycyjne jedenaste już Święto Miodu. Zaproszenie przyjęli: Wice Starosta Powiatu Bieszczadzkiego Katarzyna Sekuła, Przewodniczący Rady Miasta Bogdan Ferenc i Burmistrz Bartosz Romowicz.
Swe pasieki prezentowali miejscowi pszczelarze m.in. Władysław Sykała z Ustrzyk Dolnych i Robert Korczyński z Krościenka, ba przyjechali nawet z okolic Przemyśla, którzy nie tylko sprzedawali miód, pyłek czy kit pszczeli, ale odpowiadali na pytania i te dotyczące samej pasji i miodu, ale i takie, na co stosować?, czy jak i na co to pomaga? Rozmawiałem z Robertem Korczyńskim, który był pomysłodawcą organizacji imprezy. Opowiadał mi o pszczołach w taki sposób jakby prezentował coś najświętszego. Mówił mi o tym jak z wykształcenia elektromechanik samochodowy stał się pszczelarzem, jak po to by mieć pełną wiedzę ukończył Technikum Pszczelarskie w Lesku, dziś ma już siedemdziesiąt uli, a o swych podopiecznych i ich pracy może opowiadać godzinami: o ich obyczajach, o tym, co i po co produkują, a także, na co pomaga pyłek, a na co kit pszczeli. Naszą rozmowę przerywają klienci, a Robert Korczyński prezentuje, wyjaśnia – jest w swoim żywiole.
Tuż obok członkinie z Koła Gospodyń Wiejskich w Krościenku serwują nalewki na miodzie autorstwa Roberta Korczyńskiego, wiejski chleb ze smalcem i ogórkiem małosolnym i ciasta z własnych wypieków. Wszystkiego dogląda swym gospodarskim okiem Sołtys Krościenka Aleksandra Ziembicka, która wspomina: ...„nie pamiętam dokładnie dnia, kiedy to było, ale był to na pewno sierpień 2004 r. wtedy to członkowie zespołu „Oratyk" wespół z Lidią Naftyńską, Leokadią Bis i pasjonatem pszczelarstwa Robertem Korczyńskim zorganizowali pierwszą skromną imprezę w Krościenku, którą nazwali Świętem Miodu". Dlaczego miód? – bo u nas w Krościenku i okolicach ludzie mają pszczoły, a że to nie tylko słodki przysmak, ale i produkt naturalny wspomagający zdrowie i samopoczucie, no i oczywiście wielka pasja Roberta Korczyńskiego – to właśnie, dlatego. Dziś prym w organizacji wiedzie Koło Gospodyń Wiejskich z Krościenka, a impreza od lat integruje społeczność wsi i okolic. Spotykamy się, rozmawiamy, próbujemy ... hm ... nalewek z miodu i innych wyrobów, bawimy się wszyscy razem: miejscowi, turyści, a przyjeżdżają i ludzie z okolic Ustrzyk. Nasza impreza znalazła się w corocznym kalendarzu imprez w Gminie Ustrzyki Dolne." Sołtys Krościenka chciałaby podziękować wszystkim tym, którzy nie tylko sponsorowali imprezę instytucjom - Urząd Miasta Ustrzyki Dolne, Starostwie Powiatu Bieszczadzkiego, a także osobom prywatnym m.in.: Przemysławowi Szukalskiemu, Dorocie Łukaszyk, Krzysztofowi Gąsior, Tadeuszowi Oszer, Janowi Szczęsnemu, Irenie i Januszowi Daś i ...wymienia tych mnóstwo nazwisk sponsorów, a w zasadzie przyjaciół imprezy tak, że „Nasze Połoniny" nie są w stanie tej listy zmieścić i z przymusu wymieniamy kilka, a Aleksandra Ziembicka mówi jeszcze o Ustrzyckim Domu Kultury, który przygotowuje nagłośnienie imprezy i swych znajomych z występujących zespołów.
Na scenie występowały zaproszone zespoły, był zespół „Rusichi" pochodzący aż ze Stepów Akermańskich na Ukrainie, śpiewały „Borkowanie", „Ropieńczanie" i „Matysowianie".
Pod namiotami sprzedawano, oprócz oczywiście miodów, pamiątki, różnego rodzaju zabawki dmuchane dla dzieci, watę cukrową w różnych kolorach – jak na festyn przystało – ba nawet było rozsiewające dookoła przyjemne zapachy stoisko z przyprawami z całego świata.
Trudno napisać - „na zakończenie" - zagrał do tańca zespół „Songo", bo tańczono długo, a zabawie końca nie było widać, tylko po górach echo muzykę niosło...
Kiedy zabawa się naprawdę kończyła pszczoły wylatywały z uli ...
(msm)