[Nr 3/130] Bieszczadzkie bogactwo
To było ponad 10 lat temu kiedy to byliśmy w Solinie na obozie karate i jeden z kolegów zaproponował, aby w wolnej chwili wybrać się do Leska na kawę. W cukierni Szelców do kawy podano... ciasteczko. Niby nic, a jednak było to zaskoczenie i utkwiło w mojej pamięci. Opowiedziałem na antenie Polskiego Radia, bo było to coś zupełnie niespotykanego.
Aktualnie firma Szelców ma „Słodki Domek" w Lesku i cukierenkę w Ustrzykach Dolnych. Niestety o dodawaniu ciasteczka już zapomniano, a w minionym wrześniu sezon uznano za zakończony co przejawiło się tym, że przestano sprzedawać... lody.
Kiedy zachęcony ciasteczkiem zacząłem przyjeżdżać w Bieszczady i odkryłem coraz więcej czynników za.
Włączam radio bądź telewizor w lecie i słyszę mnóstwo superlatywów na temat odpoczynku we Włoszech, Grecji, Egipcie i wielu innych miejscach poza granicami naszego kraju. W zimie podobne hymny pochwalne na temat Austrii, Szwajcarii i nieco o Tatrach. O Bieszczadach też dość często... głównie od prezenterów pogody...
Wsłuchując się w zalety innych miejsc wypoczynku chyba jedyną, na którą mamy znikomy wpływ to właśnie pogoda. Czy jednak można uwierzyć, że jest zawsze zła? Żartobliwie pisząc – jest jak kobieta: zmienna, wspaniała, cudowna, ale również pochmurna i deszczowa. W czasie moich wielokrotnych pobytów bywało, że w ciągu miesiąca było kilka dni słonecznych, ale także cały wrzesień w 2011. W tym samym roku w czerwcu w Toskanii było różnie.
Kiedy cofnę się do maja w 2006 roku i spotkania w Starostwie wydawało się, że klaster turystyczny w Bieszczadach to kwestia kilku miesięcy, że znajdą się ludzie, którzy np. w myśl marketingu – mix wyspecyfikują co potrzeba, zrobią analizę SWOT i będzie to jedno z pierwszych osiągnięć tego typu w Polsce.
Przypomnę, że:
Koncepcja klastra przemysłowego (ang. industrial cluster) została po raz pierwszy zdefiniowana na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku przez M. Portera jako: „geograficzne skupisko wzajemnie powiązanych firm, wyspecjalizowanych dostawców, jednostek świadczących usługi, firm działających w pokrewnych sektorach i związanych z nimi instytucji (na przykład uniwersytetów, jednostek normalizacyjnych i stowarzyszeń branżowych) w poszczególnych dziedzinach, konkurujących między sobą, ale również współpracujących"
Klaster turystyczny to pewien wariant innowacyjnej działalności do innej dziedziny gospodarki, ale przy zasadach sformułowanych przed laty.
Pewną dalszą zmianą jest prezentowana przez resort gospodarki : Potrójna helisa (triple helix) – koncepcja oznaczająca udział w ramach inicjatywy klastrowej bądź innej organizacji (grupy) np. regionalnego systemu innowacji trzech zasadniczych grup partnerów: sfery przedsiębiorstw, sfery naukowo-badawczej i edukacyjnej oraz sfery rządowej i politycznej.
W 2011 przeżyliśmy kampanię wyborczą i wybory. Są tacy , którzy mają sukces i tacy których gryzie gorycz porażki. W Bieszczadach powtarza się niezmiennie przekonanie, że turystyka to największe bogactwo naturalne, którego eksploatacja może być źródłem dużych pieniędzy i jednocześnie od wielu lat bardzo niewiele robi się dla tej eksploatacji. Postawmy pytania: czy rzeczywiście te pieniądze nie są potrzebne? I czy rzeczywiście tak trudno po nie sięgnąć? Czy komuś jest potrzebny rozwój Regionu? Czy może tylko przysłowiowe „stołki"?
Dzisiaj poza PRZYRODĄ mamy w Bieszczadach wiele niepowiązanych elementów gotowych jak zaplecze w postaci gospodarstw agroturystycznych, pensjonatów i gastronomii i chyba jednym – może najważniejszym, którego NIE MA to kompleksowa OFERTA uwzględniająca również tzw. brak pogody.
Powtarzam: WSPANIAŁA PRZYRODA, ale też perły w swoim gatunku – cerkiewki, szereg galerii ciekawych artystów, i ich na wysokim poziomie dzieła; obiekty sportowe – nowa piękna hala i kryty basen; muzeum przyrodnicze; Solina; Eko-muzeum Hołe, ale także takie zdawać by się mogło normalne usługi – fryzjerskie, optyczne i niewątpliwie charakterystyczne dla regionu przygranicznego – targowisko. A w niektórych wsiach stadniny również z konikami huculskimi, (po raz pierwszy na koniu siedziałem w „Babskim Szwadronie"); gospodarstwa z „Dniem chleba", z ziołami, wspaniałymi przetworami mlecznymi – o tym wszystkim wiedzą Czytelnicy Połonin, ale niestety pozostali Rodacy, a jest ich nieco więcej już tej wiedzy nie posiadają, a to właśnie oni mają przyjechać i w czasie urlopu zostawić... pieniądze.
Czy ktoś podjął akwizycję wśród emerytów, studentów i ew. innych osób mających czas we wrześniu z promocyjnymi cenami, kiedy to turystów widać praktycznie tylko w weekendy? Czyżby rzeczywiście przyczyny należy szukać w tym trzecim elemencie określonym przez ministerstwo? Taka odpowiedź nasuwa się widząc zaangażowanie poszczególnych mieszkańców, które mogę uzupełnić deklaracją współpracy entuzjastki klastrów, która opis BTKT zawarła w swojej pracy doktorskiej przy jednoczesnej niezauważalnej dla turystów działalności miejscowych aktualnych władz.
Przed wielu laty, zaraz po zmianach ustrojowych mój znajomy z Kanady zaproponował stworzenie firmy importującej maszyny pakujące. Przysłał na Targi Poznańskie dwie maszyny, które ustawiliśmy przed pawilonem ambasady i mój partner zaczepiał zwiedzających oferując im owijarki. Byłem bardzo zdziwiony – poważny człowiek, a zachowuje się tak niepoważnie. W rezultacie znalazł kilku nabywców. W czasie następnych targów ja też stałem przed stoiskiem i namawiałem na zakup. W innych stoiskach większość handlowców ... piło kawę...
Janusz Dziewięcki
Ps. Jak znam Bieszczady i ich mieszkańców to wiem, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych.