[5/172] W celu zaspokojenia ciekawości
Dochodzą mnie głosy dotyczące spekulacji związanych z moim odejściem z pracy na basenie „Delfin". Jak się okazuje fakt ten budzi spore zainteresowanie, a przy okazji powstają różne, czasami nieprawdopodobne wersje. Otóż przepracowałem na basenie blisko pięć lat. Cała Polska złorzeczy na paskudnych kapitalistów, którzy wyzyskują swoich pracowników zatrudniając ich na umowach śmieciowych. Jak się okazuje państwowe, samorządowe firmy są od tych kapitalistów nawet lepsze.
Przez całe pięć lat pracowałem na takich śmieciowych umowach, zresztą nie jedyny na basenie. Jak widać „przestrzegająca" prawo władza ma prawo w głębokim poważaniu. Umowa śmieciowa pozwoliła dyrektorowi basenu nie wznowić jej, tym samych straciłem pracę.
Nie musiał przestrzegać okresu wypowiedzenia, uzasadniać zwolnienia, choć starał się usilnie znaleźć jakiegoś haka, który stwarzał by choćby pozory uzasadnienia dla tej decyzji. Niestety haka nie znalazł. Stanowisko jakie zajmowałem nie zostało zlikwidowane. Gdy rozpoczynałem pracę w basenowej kawiarni robiła ona około 150 tysięcy zł obrotu, gdy odchodziłem było to blisko 220 tysięcy zł., tak więc na swoje pół etatu zarobiłem. Co więc było przyczyną, że umowy nie wznowiono. Jak usłyszałem od dyrektora musiał on się zachować dyplomatycznie w związku z pewnymi głosami z Urzędu Miasta. Po tych słowach skontaktowałem się z burmistrzem i usłyszałem, że on nic z tym nie ma wspólnego. Ktoś więc kłamie. Kto, domyślam się. Muszę dodać, ze problemy z moją pracą zaczęły się po opublikowaniu materiału z zebrania wiejskiego w Hoszowczyku. „Połoniny" jako jedyna ustrzycka gazeta relacjonowały przebieg spotkania dotyczącego odwołania sołtysa tej wsi za sfałszowanie protokołu zebrania wiejskiego. Jak się okazuje kogoś to bardzo zabolało.
To tyle na ten temat. Myślę, że zaspokoiłem ciekawość wielu osób, zarówno tych współczujących mi jak i tych których to zwolnienie ucieszyło.
Wiesław Stebnicki
Komentarze