[6/173] Piotrowi Korczakowi w odpowiedzi
Zrobiło mi się smutno po przeczytaniu listu podpisanego przez Piotra Korczaka byłego burmistrza, który wydrukowany został w ostatnim nr Naszych Połonin. List jest odpowiedzią do rozmowy jaką Nasze Połoniny przeprowadziły ze mną na temat budowy pomnika.
Mój smutek dotyczy stanu w jakim jesteśmy po 25 latach od tamtych wydarzeń. Niektóre stany określamy jako poważne. Ja początkowo po przeczytaniu listu Korczaka uznałem swój stan za beznadziejny.
Oto były burmistrz powagą pełnionego niegdyś urzędu, swoim listem bije po głowie mnie, zwykłego prostego mieszkańca Ustrzyk Dolnych który nigdy nie czuł się zasłużonym, za to, że ośmieliłem się po 25 latach opowiedzieć o budowie pomnika w centrum miasta. Prostuje moje słowa i sugeruje mój nikły udział w tej budowie, do której jak pisze przystąpiłem na samym końcu bowiem przebywałem wcześniej za granicą. Niczego co powiedziałem NP nie wycofuję i dodam, że o wielu sprawach związanych z tą budową które mają charakter sensacyjny powiedzieć nie mogę. Na stawiane przez Korczaka zarzuty odpowiadam. Z zagranicy wróciłem w grudniu 1990r. Wiosną 1991r rozpoczęliśmy pracę przy pomniku. Gazeta Bieszczadzka z dnia 15 maja 1991r opublikowała Oświadczenie powstałego wcześniej Komitetu Budowy Pomnika, pod którym widnieje również nazwisko Kazimierza Śmigielskiego.
Od chwili powstania Komitetu biorę odpowiedzialność za słowa i czyny związane z tą budową. Jako przewodniczący Komitetu nie zwracałem się do nikogo o zgodę na usunięcie starego pomnika i budowę nowego. Gdyby o taką zgodę wystąpił inż. Śmigielski na pewno wiedziałbym o tym. Projekt pierwotny pomnika który widnieje obok oświadczenia, został diametralnie zmieniony. Żadnych materiałów na budowę z Urzędu Miasta nie otrzymaliśmy. Z moich notatek wynika, że Urząd Miejski wpłacił na budowę pomnika kwotę 400 zł, jest to wartość po denominacji. Korczak pisze kłamstwa i odwraca kota ogonem, że przy pomniku pracowałem przy końcu budowy. Było odwrotnie. Nie uczestniczyłem tylko przy tworzeniu i montażu orła i usuwaniu ogrodzenia po zakończeniu prac. W tym czasie jako przewodniczący Solidarności w ZBL prowadziłem już negocjacje z Tadeuszem Łokajem i Bolesławem Kazalskim dyrektorami RDLP w Krośnie, na temat prywatyzacji części majątku mojego likwidowanego zakładu pracy. Aby sprawiedliwości stało się zadość muszę powiedzieć, że Korczak w budowie nie przeszkadzał. Panu Piotrowi Korczakowi i sobie życzę abyśmy jeszcze wiele lat pozostali w dobrym stanie.
Jan Kot
Komentarze