[3/180] Dwukadencyjność według PiS - co sądzą lokalni włodzarze?

Drukuj
Dodano: niedziela, 23 kwiecień 2017

Rządzący PiS chce wprowadzić dwukadencyjność w sprawowaniu funkcji wójta, burmistrza, prezydenta. Na dodatek zasada ta ma działać wstecz, czyli te osoby, które taką funkcję pełnią już minimum dwie kadencje nie mogły by w przyszłorocznych wyborach samorządowych startować.

Na terenie obu bieszczadzkich powiatów zmiany dotyczyły by burmistrz Barbary Jankiewicz z Leska oraz wójtów: Krzysztofa Zapały z Olszanicy, Krzysztofa Mroza z Lutowisk i Renaty Szepańskiej z Cisnej. Nasze Połoniny publikują rozmowy z wójtami dotyczące tej zmiany prawa wyborczego.

Zawsze podkreślałem, że samorząd to gra wybitnie drużynowa – mówi wójt Olszanicy - Krzysztof Zapała

Nasze Połoniny – Sprawuje Pan swoją funkcję w samorządzie minimum drugą kadencję. PiS chce i najprawdopodobniej wprowadzi zmianę ograniczającą kadencję burmistrzów i wójtów do dwóch kadencji i to na dodatek prawo zadziałać ma wstecz. Czyli obecna kadencja była by dla Pana kadencją ostatnią. Co Pan o tym myśli?

Krzysztof Zapała – Zasada „Lex retro non agit" (prawo nie działa wstecz) wywodzi się jeszcze z prawa rzymskiego, które stanowione było przeszło półtora tysiąca lat temu. W naszej kulturze prawnej i w systemie prawnym, stanowiła ona dotychczas jedną z fundamentalnych i bezwzględnie przestrzeganych zasad. Mam nadzieję, że ustawodawca dla osiągnięcia doraźnych celów nie zdecyduje się jednak na jej złamanie. Nie żyjemy przecież w jakiejś bananowej republice, w której prawo stanowione jest według zasady, że silniejszy może zjadać słabszego, jeżeli oczywiście w danym momencie uzna to za stosowne.

N. P. – Czy są sprawy - inwestycje, które Pan rozpoczął w tej kadencji i chciałby Pan je dokończyć w kolejnej kadencji? Lub mówiąc inaczej, czy wierzy Pan, że może to za Pana dokończyć ktoś inny?

K. Z. – Odpowiem na to pytanie nieco szerzej. Otóż, zawsze podkreślam, że samorząd to gra wybitnie drużynowa. Nawet najbardziej genialny wójt nie zrobi wiele dobrego, jeżeli nie będzie miał wsparcia rozsądnych i doświadczonych radnych, fachowych i kompetentnych pracowników urzędu, zaangażowanych sołtysów i mieszkańców swojej gminy. Ja już od ponad dziesięciu lat mam szczęście współpracować z wieloma świetnymi ludźmi i właśnie dlatego gmina Olszanica rozwija się coraz bardziej dynamicznie. Gdyby było inaczej, to mieszkańcy naszej gminy w wyborach już dawno dokonaliby zmian. Z jakichś powodów jednak, bardzo konsekwentnie stawiają od lat na niemal tych samych ludzi. Świadczy to zapewne o tym, że te osoby nie zawodzą ich oczekiwań, a kierunki i tempo rozwoju naszej gminy uznają za właściwe. Musimy teraz wszyscy stanąć na głowie, żeby składane właśnie projekty o dofinansowanie, pomysły kolejnych przedsiębiorców, którzy chcą zainwestować w naszej gminie, bezbolesne wprowadzenie reformy oświaty i inne cele, które przed sobą postawiliśmy, były realizowane bez najmniejszych zakłóceń, bez względu na to, co jeszcze wymyślą politycy w Warszawie. Wojciech Młynarski śpiewał przed laty „Róbmy swoje, róbmy swoje. Niejedną jeszcze paranoję przetrzymać przyjdzie- robiąc swoje! Kochani, róbmy swoje! Róbmy swoje!". W pełni się z tym zgadzam.

N. P. – Czy widzi się Pan w lokalnej polityce nawet po wprowadzeniu przez PiS dwukadencyjności?

K. Z. – To pytanie należy skierować do mieszkańców. Jeżeli uznają, że dobrze im służę, to będę im służył nadal z pełnym zaangażowaniem. Jeżeli uznają, że do niczego nie jestem im już potrzebny, również to uszanuję. Ale na litość boską, zostawmy prawo do decydowania w wyborach obywatelom. To naprawdę nie są idioci, którzy nie potrafią ocenić tego, kto dobrze i efektywnie pracuje na ich rzecz, a kto tylko miele jęzorem. Jeżeli dzisiaj, z mocą obowiązującą wstecz, wprowadzone zostaną zaproponowane ograniczenia, to jutro kolejni politycy będą czuli pokusę, aby kandydatów na wójtów przywozić ludziom z centrali w przysłowiowych teczkach z wygrawerowanym oczywiście partyjnym logo. Musimy się wszyscy dobrze zastanowić, czy takiego właśnie samorządu i takiej samorządności chcemy.

N. P. – Może być Pan liderem list do sejmiku Województwa Podkarpackiego lub do parlamentu, czy bierze Pan taki wariant pod uwagę?

K. Z. – Taki scenariusz traktowałbym raczej jako swego rodzaju „political fiction". Przecież powszechnie wiadomo, że aby zostać liderem listy do sejmiku województwa czy też sejmu musiałbym być bardzo zasłużonym działaczem którejś z partii. A ja nigdy do żadnej partii nie należałem i nie należę. Niemal całą swoją dotychczasową karierę zawodową związałem z samorządem gminnym i zawsze wychodziłem z założenia, że upartyjnienie samorządów najniższego szczebla tylko im szkodzi. Samorząd lokalny to rozwiązywanie konkretnych problemów i załatwianie konkretnych spraw dla konkretnych mieszkańców, a nie miejsce na toczenie partyjnych i ideowych sporów.

N. P. – Do wyborów samorządowych pozostało niespełna dwa lata. Co dla Pan będzie sprawą priorytetową przez ten czas?

K. Z. – Mamy złożonych kilka projektów, dla których aplikujemy o dofinasowanie z UE. Jeden z nich już znalazł się na liście do realizacji, a dwa kolejne przeszły pozytywnie ocenę formalną. Przygotowujemy następne projekty i niebawem będziemy aplikowali o kolejne środki, w tym, mam nadzieję, na budowę oczyszczalni ścieków i kanalizację. Zredukowaliśmy zadłużenie gminy do zaledwie 4%, aby zachować zdolność kredytową na wkład własny. Wdrażamy reformę oświaty, współpracujemy z Politechniką Rzeszowską przy przygotowywaniu dokumentacji ośrodka sportów zimowych w Paszowej, wspieramy prywatnego inwestora, który posiada już pozwolenie na budowę wyciągu narciarskiego w Wańkowej, prowadzimy zaawansowane rozmowy z kolejnymi inwestorami, którzy chcą ulokować swój kapitał w naszej gminie, tworząc bezcenne na naszym terenie miejsca pracy. Dopinamy kwestie zlokalizowania na naszym terenie zakładu opiekuńczo-leczniczego, warsztatów terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych oraz dziennego pobytu dla seniorów. Będziemy równocześnie starali się na bieżąco realizować wnioski mieszkańców, które przekazują nam oni każdego roku podczas zebrań wiejskich, a także wnioski radnych, sołtysów i rad sołeckich. Jeżeli chcemy przenieść naszą gminę na jeszcze wyższy poziom rozwoju nie możemy zmarnować ani jednego dnia. Naprawdę jest co robić. Dzisiaj mamy to wszystko rozpisane na „nuty", jeśli polityczne decyzje wyeliminują obecnych wójtów to czy ktoś zupełnie „świeży", który wejdzie z zewnątrz, da radę sprawnie to kontynuować? Tego nie wiem.

Kolejna wypowiedź w naszej ankiecie.
Tym razem wójt Lutowisk - Krzysztof Mróz.

Nasze Połoniny – Sprawuje Pan swoją funkcję w samorządzie minimum drugą kadencję. PiS chce i najprawdopodobniej wprowadzi zmianę ograniczającą wybór burmistrzów i wójtów do dwóch kadencji, a na dodatek prawo zadziała wstecz. Czyli obecna kadencja byłaby dla Pana kadencją ostatnią. Co Pan o tym myśli?

Krzysztof Mróz – wójt Gminy Lutowiska – Wybory samorządowe bez odgórnie wyznaczonej kadencyjności są wystarczającym „sprawdzianem" dla wójtów.

N. P. – Czy są sprawy, inwestycje, które Pan rozpoczął w tej kadencji i chciałby Pan je dokończyć w kolejnej? Lub mówiąc inaczej – czy wierzy Pan, że może to za Pana dokończyć ktoś inny?

K. M. – Inwestycje, czy jak Pan to nazwał – sprawy nie są związane kalendarzem wyborczym, a raczej zależą od budżetu gminy i zawsze zostaje „coś" na następne kadencje.

N. P. – Czy widzi się Pan w lokalnej polityce nawet po wprowadzeniu przez PiS dwukadencyjności?

K. M. – Tak.

N. P. – Może być Pan liderem list do sejmiku województwa podkarpackiego lub do parlamentu, czy bierze Pan taki wariant pod uwagę?

K. M. – Tak.

N. P. – Do wyborów samorządowych pozostało niespełna dwa lata. Co będzie dla Pana sprawą priorytetową przez ten czas?

K. M. – To, co zawsze: sprawne działanie urzędu, pozyskiwanie środków na inwestycje, rozwój naszych NGO-sów i wprowadzenie subwencji ekologicznej.

Renata Szczepańska - wieloletni wójt Gminy Cisna na nasze pytania odpowiedziała tak:

- Odpowiadając na Pańskie pytania szczerze mówiąc nie jestem zaskoczona propozycją PIS gdyż dwukadencyjność w samorządach pojawia się niemalże co kadencję sejmową przez wszelakie partie polityczne. Znając zachodnie demokracje jest standardem dwie kadencje i niczemu to nie przeszkadza samorządy funkcjonują dobrze. Zasada wyborów bezpośrednich tak naprawdę weryfikuje samorządowców i chociażby ostatnie pokazały, że jeżeli wyborcy uznają potrzebę zmiany włodarza to tak się dzieje. Polityka każdej gminy jest długofalowa i ciągłość zadań czy inwestycji jest kontynuowana w następnej kadencji. Na pewno zmiana na stanowisku nie spowoduje jakiejś zapaści czy rujnacji samorządu. W samorządach tak naprawdę zadania realizują pracownicy, merytoryczni i kompetentni i to oni są gwarantem ciągłości. Zdarza się ,że zadanie inwestycyjne kończy następca i to jemu przypada sukces ale cóż takie jest życie. W mojej opinii nie należy prawa stosować, wstecz ale nie mam złudzeń, jeżeli taki będzie cel obecnych rządzących to tak zastanie zastosowane. Moim największym wyzwaniem jest gospodarka wodnościekowa, która wymaga wielu inwestycji, nie jest to proces jednej a nawet dwóch kadencji. W kwestii dalszej aktywności samorządowej czy politycznej nie wykluczam startu do powiatu być może do sejmiku województwa.

 

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl