[6/144] SOLINA - bieszczadzka „perła”

Drukuj
Dodano: środa, 31 lipiec 2013

Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki

Powiększ
Nad zalewem solińskim zlokalizowanych jest spora ilość miejscowości, z których każda ma aspiracje mienić się „bieszczadzką perłą". Niestety na miano takie zasługuje jedynie chyba Polańczyk. Ta miejscowość powstała praktycznie od zera jako dzieło tak znienawidzonej postkomuny w latach siedemdziesiątych. Zaplanowano budowę od podstaw co rzecz jasna ułatwiło zadanie bo- szczególnie część uzdrowiskowa- ma jednolity charakter oraz swój specyficzny styl. Co najważniejsze nic w tej zabudowie nie razi, nie stanowi swoistego dysonansu z resztą zabudowy. Charakter części uzdrowiskowej nie zmienił się praktycznie od tamtych lat, choć rzecz jasna został wielokrotnie modernizowany. Niestety o pozostałej części Polańczyka już nic dobrego powiedzieć nie można.

Wiesław StebnickiPełno tu chaosu, zero architektonicznej harmonii. To takie rumuńskie, czy podłódzkie cygańskie osiedla, w który ci bogatsi wybudowali architektoniczne poczwarki, przy czym co bogatszy to wmontował tym więcej architektonicznych ozdobników. Jak widać minione czasy sprzyjały pewnej dyscyplinie budowlanej, zaś obecna demokracja burzy i zaśmieca krajobraz. Ale prawdę mówiąc także dzisiaj są odpowiednie służby architektoniczno- budowlane, które tego porządku powinny pilnować. Jak widać są, a jakoby ich nie było. Zresztą jeśli wszyscy postępują tak jak powiatowy szef nadzoru budowlanego w Lesku poświadczający nieprawdę to czemu tu się dziwić.

Polańczyk jednak można jakoś przełknąć, ale Solina oczywiście ta nad przystanią to jakiś architektoniczny kubizm. W szeregu stoją- dziwna obita sajdingiem altana, wojskowy Star z demobilu, przysłowiowy „wóz Drzymały",  zbójecka Kucza z dobudowanymi rok w rok nowymi przybudówkami podparta krzywymi pniami, klasyczne zmontowane z płyty pilśniowej pawilony z lat siedemdziesiątych, bar w kształcie statku, oczywiście kilka bud w góralskim stylu, hangar taneczny dobudowany do walącej się części, bar w kształcie latającego spodka, słowem Szwarc mydło i powidło. Jak się okazuje nikogo z władz samorządowych to nie razi, obraz brzydoty tak do n ich przylgnął, że widać  życie w ładzie i pięknie było by dla nich nie do wytrzymania. Co do właścicieli tych maszkaronów to też się przyzwyczaili. Dla nich ważne by przez te cztery, a właściwie dwa miesiące zarobić na tyle by przeżyć cały pozostały rok. Właściciele żrą się jedynie między sobą i z gminą o to kto ile śmieci wyrzuca i do kogo podpina się ze ściekami.

Powiększ

To skandal, żeby w jednej z najbogatszych bieszczadzkich gmin przez tyle lat nie uregulować tak banalnych spraw. Bo i po co. Turysta i tak przyjedzie, zostaje tu raptem na godzinę, dwie, więc smród, brzydotę jakoś przetrzyma.

Powiększ

Powiększ

A przecież Solina mogła by być ośrodkiem całorocznego wypoczynku. Wystarczy odrobina dyscypliny, zamiast kłótni wspólnych działań i byłoby cacy. Większe pieniądze, dłuższy sezon, tym samym możliwość rzetelnego płacenia za śmieci, ścieki, zatrudnienia ludzi nie na czarno, a legalnie, co jak do tej pory robią nieliczni. Niestety teraz obowiązuje zasada totalnych oszczędności. Śmieci na skarpę lub do sąsiada, albo nad zalew, a ścieki najlepiej prosto do zalewu, bo przecież miejscowi przedsiębiorcy do wody nie wchodzą, bo po pierwsze nie mają czasu, a po drugie wiedzą co do niej spuścili. Tak dzieje się nie tylko w Solinie, Polańczyku ale praktycznie  w każdej miejscowości nad zalewem. Ot kretyńskie podcinanie gałęzi na której się samemu siedzi. Ale to do czasu gdy zalew stanie się swoistą kloaką. Elektrowni to nie martwi  bo turbiny poruszy i taka woda, zaś odpowiadająca za to władza gminna od lat ma to daleko gdzieś, bo większość pracowników gminy i radnych to zarazem przedsiębiorcy znad zalewu, a oni nie o porządek dbają, a jedynie o pełny portfel.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#2 artek 2013-09-07 14:33
Potwierdzam, że urzędnicy robią wiele, aby nic nie robić w sprawie zaśmiecania krajobrazu bo w takiej kulturze architektoniczn ej wyrośli. Gmina nie ma tyle szczęścia co onegdaj Zakopane i nikt nie wymyślił specyficznego stylu dla tych okolic. Stąd typowe projekty, typowa architektura i typowe oszczędności materiałowe i w wykonaniu.
Cytuj
#1 j 2013-07-31 07:16
proszę się udać na Chrewt i Olchowiec w gminie Czarna gości witają sterty śmieci, rozgrzebywane przez zwierzęta.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u