[8/146] Bohater „Naszych czasów” Stepan Stebelski – Chrin
Jakiś czas temu we Wrocławiu ukarano sądownie – dość dotkliwie – wydawcę książki „Mein Kampf" autorstwa Adolfa Hitlera. W uzasadnieniu wyroku pisano iż karalnym jest w Polsce wydawanie tego typu pozycji autorstwa nazistów, ludzi którzy mordowali setki tysięcy Polaków. Jak się okazuje są równi i równiejsi.
Oficyna Wydawnicza Mireki, która nie podaje w wydanych ostatnio dwóch książkach swojej siedziby uraczyła nas wiekopomnymi dziełami niejakiego Stepana Stebelskiego „Chrinia" pod tytułami „Przez śmiech żelaza" i „ Zimą w bunkrze".
W podtytule dzieła „Zimą w bunkrze" dodano – Wspomnienia dowódcy sotni UPA biorącej udział w zasadzce na gen. Świerczewskiego. To faktycznie zachęta dla każdego Polaka do przeczytania wspomnień. Świerczewskiego nie wszyscy lubili i nie wszyscy cenią. Część historyków z IPN jest na pewno wdzięczna Chriniowi za tak spektakularny sukces dowódcy UPA. Jak do tych wielbicieli nie należę i wiem, że podobnego zdania jest wielu ludzi z którymi rozmawiałem. W dziele „Przez śmiech żelaza" Stebelski opisuje swoje pierwsze kroki w UPA. Swoje zwycięskie boje z polskim i rosyjskim wojskiem. Oczywiście jego zdaniem wszystkie potyczki kończyły się sukcesem jego oddziału. Gdyby przyjąć ten sposób myślenia dziwnym wydaje się, że przy takich sukcesach on i jego żołnierze spędzali życie w leśnych norach i kryjówkach u nielicznych swoich sympatyków, a nie odwrotnie. Biorąc przechwałki ukraińskiego watażki to polskie wojsko i rodzieccy oswobodziciele Polski powinni w tych norach siedzieć, a nie Stebelski wybitny i zwycięski dowódca. Owszem atak z zasadzki często kończy się zwycięstwem ale skala tego zwycięstwa jest mikra, a faktyczną władzę na tym terenie i tak sprawowały polskie władze. Nie wspomnę tutaj o języku tych wypocin, bo tak miernego poziomu dawno nie miałem okazji czytać. A przecież Stebelski ukończył Seminarium Nauczycielskie w Samborze. Panie boże broń nawet naszych wrogów przed takimi pedagogami. Pomiędzy nielicznymi potyczkami głównym zadaniem żołnierzy UPA było zdobywanie jedzenia w głodujących wsiach Pogórza Przemyskiego i Bieszczad. Trudno znaleźć na kartach wspomnień Chrinia wyrazy entuzjazmu ze strony tych co musieli jego i jego oddział karmić. Jak pisze ukraiński bohater wszystkie walki toczyli z polskimi i rosyjskimi komunistami i żołnierzami. Nie ma we wspomnieniach, ani słowa o wymordowaniu polskich cywili w Borownicy, Nowosielcach, w których również z sukcesem brał udział Stebelski.
Jeszcze gorszym dziełem jest drugi tom wspomnień „Zimą w bunkrze". Ten tom dotyczy już pobytu Stebelskiego z kilkoma mu podległymi bandytami na terenie ukraińskiej części Bieszczad dokąd ten pogromca polskich wojsk uciekł jak szczur. Tam jak się okazało działalność Chrinia ograniczała się tylko i wyłącznie do siedzenia w bunkrze. Jak pisze – Bunkier nasz nie był duży; długi na cztery, szeroki na trzy metry, z jednej strony wysoki na pół metra, z drugiej na półtora, tak by sufit, pokryty grubymi deskami, miał spadek wody. Na środku bunkra, na drucie, wisiała lampa.- W tym bunkrze siedziało kilku bojowników w tym jedna kobieta. Ich bohaterska walka polegała na odwszawianiu odzieży, zdobywaniu jedzenia i słuchaniu propagandowych pogadanek dowódcy. To w istocie niebywały wyczyn bohaterskich działań ludzi z UPA. Zresztą w innych tego typu norach siedziały też inne oddziały. Władza radziecka – jak się okazało - była mniej tolerancyjna od tej polskiej i niszczyła każdy przejaw działalności ukraińskich nacjonalistów. Tak więc gadki o ich niezłomnej i bohaterskiej walce można włożyć między bajki. Siedzieli cicho w bunkrach i czekali na wybuch trzeciej wojny światowej. Jeden z rzymskich dowódców powiedział iż nie rozpoczyna się wojen skazanych z góry na porażkę. Jak się okazuje są jednak wyjątki. Nacjonalistyczna propaganda szefów UPA trzymała w karbach swoich podwładnych w latach 1947- 1949, a jedynym ich wrogiem jak się okazuje w tym okresie były jedynie wszędobylskie wszy. Oczywiście gdy ludzie typu Stebelskiego zrozumieli dokładnie, że żadna pomoc nie nadejdzie próbowali przedostać się na zachód. Rzecz jasna sami, bo podległa im szara UP- owska masa została na Ukrainie na zagładę. Sprawiedliwością jest to, że i Stebelskiemu ta ucieczka się nie udała i zginął zastrzelony w Czechosłowacji.
Dziś raczy się nas polaków dziełami tego typu. Ja zaś pytam się ile wydań miały książki polskich autorów, czy byłych żołnierzy opisujących starcia z UPA z naszej strony na rynku wydawniczym Ukrainy. Kto z Ukraińców miał okazję czytać w oryginale „Łuny w Bieszczadach" Gerharda? Rozumie Ukraińców i ich aspirację do stworzenia własnego państwa. Cieszę się, że w końcu powstało. Ale nigdy nie zaakceptuję nacjonalistów spod znaku UPA. Ich metody działania to ludobójstwo równe temu co zrobili nacjonaliści niemieccy. Jestem też zdania, że dzieła podobne tym opisanym przeze mnie nie powinny się ukazywać w Polsce pod groźbą kary, podobnie jak te niemieckie.
Wiesław Stebnicki
Komentarze
"Będziemy się musieli wkrótce przygotować na wielkie doświadczenia, które
mogą nawet domagać się narażenia naszego życia oraz poświęcenia się bez
reszty Chrystusowi i dla Chrystusa. Może to być złagodzone dzięki naszej
modlitwie, ale nie może być już odwrócone, ponieważ tylko w ten sposób może
nastąpić prawdziwe odnowienie Kościoła. Jakże często Kościół odnawiał się
przez krew. Nie inaczej dokona się to także i tym razem. Obyśmy byli silni,
przygotowani i pełni ufności pokładanej w Chrystusie i w Jego świętej Matce.
Odmawiajmy wiele razy i często Różaniec".
Zrobił to - ale Pan o tym nie przeczyta w jego wspomnieniach.