[9/147] Z Ustrzyk do księgi Guinnessa

Drukuj
Dodano: poniedziałek, 21 październik 2013

Czytaj więcej...
Krzysztof Wnęk nie był rozpieszczany przez życie. Jak wielu młodych ludzi w Ustrzykach trudno mu było znaleźć pracę. W końcu poszedł w ślady ojca i został piekarzem. Pracował w nowo otwartej piekarni na osiedlu PCK. Miał jednak pecha i uległ wypadkowi. Długo się leczył i w tej chwili żyje ze skromnej renty rehabilitacyjnej.

W życiu rodzinnym też nie wypaliło więc po śmierci ojca dzieli mieszkanie oraz koszty jego utrzymania wspólnie z matką.

By nie ulec nałogom - bo to dla wielu najlepsza metoda na leczenie stresów- zajął się malowaniem, a później haftem krzyżykowym.

Dla osoby która nie wie na czym polega haft krzyżykowy, obraz wykonany tą metodą to nie wynik tytanicznej pracy a jedynie jakiś tam widoczek. Tymczasem żeby zrobić obraz o wymiarach 1m/2 trzeba poświęcić kilka godzin codziennej żmudnej pracy przez 3 do 4 miesięcy. Sam koszt specjalnej przędzy zwanej muliną to w przypadku takiego obrazu kwota blisko sześciuset zł. Doliczyć trzeba także koszt projektu, to kolejne 200 zł. tak więc same materiały to coś około 800 zł. Jeśli by doliczyć czas pracy po najniższych choćby stawkach to obraz powinien kosztować minimum 3000 zł. Krzysztof Wnęk ma świadomość, że nikt mu takich pieniędzy za jego hafciarskie dzieła nie da. Mimo iż oferuje je za dużo mniejsze pieniądze to sprzedaje niespełna 1% swoich prac.

Powiększ

To nie pokrywa mu nawet ponoszonych kosztów zakupu materiałów. Te zaś jak na razie są kupowane z jego skromnej renty i emerytury matki.

Wnęk pytany dlaczego więc nie rezygnuje z tego kosztownego hobby, odpowiada że po pierwsze haftowanie to jego lek na stres i depresję, no i co ważne bardzo to lubi.

Powiększ

Powiększ

Przyznać trzeba, że wśród mężczyzn jest rzadkim wyjątkiem w tej profesji. Szuka jednak różnych sposobów na to by sprzedawać nieco więcej swoich prac. Z tym są jednak problemy, bo po pierwsze do tworzenia wzorów niezbędny jest komputer i specjalny program. Człowiek bowiem z pamięci i bez gotowych szablonów pogubiłby się w tych tysiącach krzyżyków składających się na jeden obraz.

Powiększ

Wnęk mówi, że owszem dodaje do gotowych już wzorów czasami swoje postacie, czy inne elementy by obrazy różniły się szablonu, ale przy dużych formatach bez wzoru się nie obędzie. Po drugie by coś więcej sprzedawać potrzebny byłby samochód, którym obwoził by swoje prace po różnego rodzaju imprezach, czy choćby odwiedzanych przez setki turystów bieszczadzkich miejscowościach turystycznych. Na samochód i jego utrzymanie na razie go nie stać i w ten sposób koło się zamyka. Póki co obdarowuje obrazami rodzinę, za niewielkie pieniądze sprzedaje znajomym, kilka z prac trafiło też za granice Polski do Anglii, Niemiec.

Krzysztof Wnęk ma świadomość, że by zwiększyć szanse na sprzedaż musiał by poszukać nowych rynków, jak choćby tych elektronicznych. Wie też, że dobrym sposobem było by rozreklamowanie swojej osoby i twórczości. Wpadł więc na pomysł by wykonać dzieło, które swymi rozmiarami umożliwiło by mu wpis do księgi rekordów Guinnessa. Chciałby wykonać kopie Bitwy pod Grunwaldem Jana Matejki. Zwrócił się z prośba o pomoc w sfinansowaniu projektu do władz Ustrzyk. Te odmówiły pomocy bo wynieść by musiała dziesiątki tysięcy zł., a miasta na to po prostu nie stać. Zdesperowany zwrócił się z prośbą do odpowiednich komórek Unii Europejskiej. Czeka na odpowiedź z nadzieją, bo osobiście zna przypadek unijnej pomocy jednemu z artystów. Jak mi powiedział kopię obrazu Matejki wykonały już w Polsce kobiety. Robiły swoją pracę każda po metrze kwadratowym przez dwa lata, a potem te kawałki stworzyły całość. Wnęk jest ambitniejszy bo wszystko chciałby zrobić sam.

Trudno powiedzieć, czy mu się to uda. Warto jednak obejrzeć prace Wnęka. Można to zrobić między innymi osobiście odwiedzając jego mieszkanie przy ulicy Pionierskiej w Ustrzykach, które jest zarazem swoista galerią haftu krzyżykowego. Można się umówić pod numerem telefonu 724-672-877. Myślę, że też niebawem prace będzie można oglądać na stronach internetowych „Naszych Połonin". Być może ta droga pasja pozwoli mu choćby na skromną finansową rekompensatę za swoją benedyktyńską pracę.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u