[5/154] Bez pracy nie ma kołaczy
Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki
Tak mówi stare polskie przysłowie. I musze przyznać, że Polacy to nacja pracowita. Wprawdzie czasy PRL-u trochę uczciwej pracy nas oduczyły, bo wtedy obowiązywało przysłowie – Czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy – lub- Jaka płaca taka praca. W kraju praca się niezbyt opłacała, lecz jeśli już wyjechało się na zachód to Polak zapieprzał jak przysłowiowy traktor.
Sam z końcem lat osiemdziesiątych wyjechałem do pracy w Grecji, bo Grecy w przeciwieństwie do polaków pracować niezbyt lubili i z chęcią zatrudniali obcokrajowców. Rumuni i Arabowie mimo iż było ich w Grecji sporo do pracy się nie przykładali, a Polski pracownik zawsze był w cenie. Tak więc każdy z greków -nawet ci mieszkający prawie w kurnych chatach - za punkt honoru brali sobie zatrudnienie Polaka. Grek pracą się nie hańbił, sady były w większości potwornie zaniedbane, trawa sięgała pasa, tak że ciężko było dotrzeć do pomarańczowych drzewek. Grek jednak chodził po nich jak panisko, a za obiad dla pracowników często musiał wystarczać ziemniak polany oliwą lub kawałek chleba z kiszonymi oliwkami. Grecja utrzymywała się w dużej części z pieniędzy za bazy wojskowe które udostępniała USA oraz z pieniędzy od turystów. Grecy zaś szczególnie ci starsi większość czasu spędzali w lokalnych kafejkach. Dzisiaj znów cała Europa dopłaca do pasożytniczego stylu życia Greków.
Dlaczego o tym piszę. Otóż w ślady greków idzie dziś Ukraina. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych gdy w Polsce wprowadzono system kartkowy Polacy też jakoś dawali sobie radę. Ci co mieli własne domy i działki obsadzali je warzywami, drzewkami owocowymi, trzymali kury, króliki, ba nawet świnie, krowy i kozy. Ci co mieszkali w blokach gospodarowali w Pracowniczych Ogródkach Działkowych. Owszem wszędzie narzekano, ale każdy sobie dzięki mozolnej pracy jakoś radził. Dziś sytuacja znacznie się poprawiła, ogrody to faktycznie ogrody, a nie działki warzywne. Ogrodowe domki i altanki to nie chlewiki i kurniki. Nie ma już takiej potrzeby, a i czasu też mało. Bo Polacy pracują i to dużo dłużej niż inne nacje w Europie.
Gdy rozmawiam z Ukraińcami wszyscy twierdzą, że im takie przydomowe działki im się nie opłacają, co więcej gdyby tam coś posadzili to zaraz pojawiła by się mafia i zażądała haraczu. To wierutna bzdura, dobra wymówka dla nieróbstwa. Lepiej przemycić kilkadziesiąt paczek papierosów do Polski niż skopać działkę czy wychować świniaka. Nie dziw więc, że na Ukrainie za wędlinę, owoce, warzywa płaci się dużo więcej nią w Polsce. Jeszcze nie tak dawno hitem towarowym dla Ukraińców był przemyt z Polski zboża. Kraj, który mógłby wyżywić całą Europę, sprowadza żywność z zagranicy.
Ostatnio dużo się mówi w Polsce o konflikcie Ukrainy z Rosją. Nikt rozsądny nie pochwala tego co dzieje się we wschodniej części Ukrainy, jednak rodzi się pytanie czy Rosja nie ma w tym konflikcie trochę racji. Ukraina chronicznie nie płaci Rosji za gaz. Rosja próbuje ten problem jakość rozwiązać obniżając cenę gazu Ukrainie. Cena ta to 385 euro z tysiąc metrów sześciennych gazu. Ukraina odrzuca ta cenę twierdząc, że jest za wysoka. Podam więc ceny jakie płaci Polska i inne kraje Europy. W Polsce gaz kosztuje 475 euro za tysiąc metrów. Taka „korzystną" cenę wypertraktował wicepremier Waldemar Pawlak, inne kraje Europy płacą od 435 do 460 euro. Najmniej "najbiedniejsi" Niemcy i Brytyjczycy. Powie ktoś, że Ukraina jest biedna więc i cena gazu jest za duża. Co wobec tego mają powiedzieć Polacy, którzy zarabiając cztery razy mniej niż Niemcy za prąd i paliwo płacą tyle samo co oni lub nieco więcej.
Konflikt Ukrainy z Rosją to sprawa ważna dla Europy i Polski. Nasza władza stanęła murem za Ukrainą. Rodzi się wobec tego pytanie dlaczego ruch turystyczny między Polską, a Ukrainą praktycznie zamarł. Jeszcze nie tak dawno w pogodny weekend Ukraińską granicę przekraczało kilkanaście busów i autobusów z turystami. W tym roku granicę przekroczyło niecałe pięć. Polskie biura turystyczne dla których organizacja wyjazdów na Ukrainę jest podstawą działalności lada moment będą bankrutować. Ba, nie odbyła się nawet wspólna sesja rad powiatów bieszczadzkiego i starosamborskiego. Dlaczego? Przecież powinni nas tam witać z otwartymi ramionami, a nie witają. Normalny Polak boi się wyjazdu na Ukrainę, bo jej zachodnia część nie lubi Polaków. Jak można dopuścić do tego by na apolitycznych z założenia przejściach granicznych wieszać plakaty kandydata na prezydenta Ołeha Tiahnyboka przywódcy ukraińskich nacjonalistów, szefa osławionego z krwawych ekscesów na kijowskim majdanie Prawego Sektora. Gdy taki plakat ktoś widzi na przejściu w Krościenku przechodzi mu ochota na wyjazd dalej niż do najbliższej stacji paliw na Ukrainie. A przecież turystyka to potężne źródło dochodów dla zachodniej biednej Ukrainy. W imię jednak nacjonalistycznej postawy lepiej żądać, domagać się, prosić niż zabrać się do roboty.
Moi znajomi jakiś czas temu chcieli odwiedzić przygraniczne tereny Ukrainy. Poprosili mnie o znalezienie im jakiejś kwatery po tamtej stronie. Znalazłem ładne domki gdzieś koło Turki. Gdy zapytałem o cenę usłyszałem 60 dolarów za dobę od osoby. Zdębiałem. W Polsce przyzwoita kwatera agroturystyczna z łazienką, telewizorem to koszt około 30 zł, czyli 10 dolarów. Ukrainiec widocznie chce za jednym zamachem zarobić na jednej parze turystów jak za cały rok. Nie tędy droga. Chyba, że każdy z Ukraińców wierzy, że w przeciągu kilku lat dojdzie do fortuny liczonej w miliardach dolarów, takich do jakich doszli ich przestępczy przywódcy.
Jeśli Ukraina chce być normalnym krajem to po pierwsze musi rozliczyć swoich nieuczciwych oligarchów. Po drugie każdy musi się wziąć do normalnej pracy. Drobne handelki i geszefty to krótkotrwały sposób na życie. A co najważniejsze musi poszanować tych, którzy z własnej i nieprzymuszonej woli chcą tam zostawiać swoje pieniądze. Jeśli turysta ciągle będzie się tam czuł zagrożony pozostanie im dalej droga żebrania i proszenia.
Wiesław Stebnicki
Komentarze
W pańskim artykule wydaje mi się , że brakło pewnych informacji .
I tak :
Ukraina jako piorytetowy importer gazu powinna miec i piorytetowa cene , a niestety jej nie ma .
Pozwole sobie przypomniec , ze na początku tzw " gazowej wojny " Rozpoczętej przez Juszczenke wlasnie majacej na celu obnizenie cen gazu , nie tylko dla Ukrainy ale jak później sie okazalo dla WSZYSTKICH europejskich odbiorcow gazu .
Niemcy jako drugi po Ukrainie importer gazu na granicy Rosji z Ukrainą placily 242 $ . Juszczenko kupujacy prawie 40% gazu wiecej zaproponował Rosji cene 204 $ .
No Putin ( przekupstwem czy szantazem ) "przekonal " wtedy premier minister Ukrainy Tymoszenko do podpisania ugody na cene 480 $ !
Po tym fakcie przy renowacji umow , wszyscy wlacznie z Polska musialy placic wiecej .
Dla przykladu podam , ze na dzisiejszy dzien Chiny kupuja gaz od USA po cenie 200 $ ...