[2/159] Stolica, której nie ma
ZeZem
Andrzej Kotowicz
Przed każdym sezonem, czy to zimowym, czy letnim z ust gestorów turystyki tej kwalifikowanej i niekwalifikowanej słychać nawoływania typu – przyjeżdżajcie w Bieszczady, czeka tu na was moc atrakcji, każdy znajdzie coś dla siebie itp. lub domyślne slogany, które mają ściągnąć tu potencjonalnego turystę. Kusi się ludzi regionalną kuchnią, która tak naprawdę z regionem niewiele ma wspólnego. Nazwy dań występujących w całej Polsce określa się miejscową etykietą z tak niejednokrotnie dziwaczną nazwą, że nie da się jej wymówić. Takich i innych tego typu perełek można znaleźć by tu pewnie więcej.
Ostatnio zrealizowany przez TVP Rzeszów program mający zachęcić ludzi do przyjazdu w Bieszczady, w tym do Ustrzyk Dolnych utwierdził mnie w przekonaniu, że już od lat oferta regionu i samego miasta niewiele się zmieniła. Tak jak to mogliśmy zaobserwować do tej pory władze Ustrzyk Dolnych nie mają pomysłu na potwierdzenie tezy, że Ustrzyki Dolne to faktycznie zimowa stolica Bieszczadów. Dwa wyciągi narciarskie, gdzie do jednego kiedy się nie ma własnego środka transportu trzeba dojechać taksówką lub dojść kilka kilometrów i jedna trasa biegowa również zlokalizowana w odległości kilku kilometrów od miasta to za mało by mówić, że infrastruktura ta pozwala aspirować do miasta zimowej stolicy Bieszczadów, a według niektórych nawet Podkarpacia.
Słaba baza noclegowo – gastronomiczna powoduje, że potencjalny turysta, który mógłby w mieście zostawić trochę pieniędzy po kilkugodzinnym pobycie na stoku wyjeżdża stad natychmiast. Miasto zostało otoczone siecią gospodarstw agro i pseudo agroturystycznych co na pewno do końca nie wyczerpuje zapotrzebowania na klasyczne potrzeby hotelowe. Słaba sieć lokali gastronomicznych z prawdziwego zdarzenia również nie zachęca do pozostania w mieście dłużej niż to konieczne.
Powstały pod bokiem miasta Ośrodek w Arłamowie wbrew pozorom również nie przysparza miastu profitów. Skumulowane w jednym miejscu wysokiej klasy usługi hotelowe, gastronomiczne, sportowo – rekreacyjne i kulturalno – rozrywkowe sprowadzają Ustrzyki do roli ubogiego krewnego.
Żeby tę tendencję odwrócić trzeba będzie niemało pieniędzy, wysiłku, wytrwałości i operatywności by Ustrzyki z małego, przygranicznego miasta mogły się chlubić mianem jeśli już nie podkarpackiej to przynajmniej Bieszczadzkiej stolicy.