[4/161] Niech się święci 1- maja!

Drukuj
Dodano: piątek, 29 maj 2015

O święcie w Ustrzykach w latach siedemdziesiątych i dzisiaj

Sporo osób twierdzi dzisiaj, że w latach siedemdziesiątych minionego wieku były mocno prześladowane przez ówczesne władze. Prześladowania te miały między innymi polegać na zmuszaniu do uczestnictwa w pochodach pierwszomajowych. Pamiętam te czasy dość dobrze i w zasadzie raz też spotkały mnie takie prześladowania. Mianowicie w maju miało dojść do przyjacielskiego spotkania ludzi pracy z Polski i Ukrainy.

Spotkanie to miało mieć miejsce w Krościenku. Dyrektorzy zakładów pracy- a było ich w Ustrzykach mnóstwo- otrzymali zaproszenia, które mieli wręczyć wyróżniającym się pracownikom. W pochodach uczestniczyłem tylko raz w latach siedemdziesiątych więc pozbawiono mnie zaszczytu uczestniczenia w tym spotkaniu. Dodam tylko, że i bez zaproszenia też do Krościenka można było pojechać tylko nikomu się za bardzo nie chciało, bo spotkania przyjaźni były atrakcją w latach sześćdziesiątych i to po ukraińskiej stronie, a później już nie. Bowiem na Ukrainę można już było legalnie jeździć choćby po złote obrączki, czy też kolorowe telewizory. Tak więc jestem wzorcowym męczennikiem tamtych lat. Prawda zaś jest taka, że owszem kazano w pochodzie brać udział ale nikt nie sprawdzał obecności, a w razie jej braku nikt karany nie był.

Ludzie szli na pochody z własnej nieprzymuszonej woli, bo była to jedna z większych atrakcji w mieście. Ponadto publiczna telewizja w obu programach od rana raczyła obywateli relacją z pochodu pierwszomajowego w Warszawie, miastach wojewódzkich i zaprzyjaźnionych stalicach państw demokracji ludowej. Ludzie szli na pochód bo była to jakaś rozrywka, okazja do spotkania z kolegami, znajomymi, okazja do wspólnego wypicia piwa itp. Ci którzy nie szli w pochodzie zapełniali szczelnie chodniki przy głównej w mieście ulicy, którą szedł pochód. Nikt nie przejmował się wtedy brakiem pracy, a w pracy nie było zasady donoszenia jeden na drugiego jak to się dzieje dzisiaj. Każdy obowiązkowo należał do związków zawodowych. Choć bywały wyjątki bo np. świadkowie Jehowy nie byli do tej przynależności zmuszani, a i też jak się ktoś uparł to też nikt nic mu z tego powodu nie robił. Związki woziły swoich członków do sadów na zbiory śliw, truskawek, jabłek, na grzyby i wycieczki. Zaopatrywały pracowników na zimę w cebulę, ziemniaki. Dzisiaj nie ma śladu po dziesięciomilionowej Solidarności, OPZZ to też wąska grupa ludzi i to tylko w dużych zakładach pracy. Jakakolwiek próba tworzenia związków w małych prywatnych firmach, czy molochach typu Biedronka kończy się wyrzuceniem z pracy. Do Solidarności, która przewróciła w Polsce ustrój do góry nogami nie sposób się dziś zapisać. Takich czasów doczekaliśmy.

Prezentuję w tym numerze kilka zdjęć obrazujących jak wyglądały pochody pierwszomajowe w Ustrzykach. Widząc po zdjęciach nie było chyba w mieście w tym dniu osoby, która została by w domu. Jeśli nie szedł w pochodzie to śledził pochód z chodnika.

Powiększ

Powiększ

Po prostu było co świętować pracę miał każdy i to jeśli tylko chciał to do emerytury w wieku 65 lat, kobiety 60. Każdy miał legalną umowę, konsekwentnie przez zakład przestrzeganą. Każdy komu się należało dostawał odzież, obuwie, sprzęt ochronny, herbatę, zupy regeneracyjne, napoje. Nie musiał pracować w swoich ciuchach. W każdym zakładzie była zakładowa przychodnia zdrowia, a w niej lekarz z prawdziwego zdarzenie. Działały służby BHP i to dość konsekwentnie. Nikt nikomu nie odmawiał urlopu, co więcej większość zakładów miała swoje własne ośrodki wypoczynkowe. To w tamtych czasach wielu starszych mieszkańców Ustrzyk po raz pierwszy i ostatni miało okazję być nad morzem zarówno Polskim jak i Czarnym, w Zakopanem, czy nawet w Warszawie lub w Krakowie na Wawelu.

Dziś opluwa się tamte czasy siedząc na śmieciowej umowie, pracując w nadgodzinach, rzecz jasna za darmo. Jeśli jest to umowa to na najniższe pobory, a w prywatnych firmach tradycyjnie już płaci się pół pensji na listę, a resztę bez składek pod stołem. Pracownicy jeśli maja szczęście pracować donoszą jeden na drugiego, bo każdy jest zagrożony i z uśmiechem na ustach pozbyłby się współpracownika. Mowy nie ma o związkach. Czasami ktoś próbuje je założyć zbierając załogę gdzieś w nocy, ale rano już jest bez pracy bo często ci co na spotkaniu byli już donieśli gdzie trzeba.

W Ustrzykach pierwszomajowe święto corocznie obchodzą członkowie SLD. Spotykają się przy składaniu kwiatów przy pomniku poświęconym zamordowanym przez UPA pogranicznikom.

Powiększ

Przechodzący obok komentują to często na ironiczny sposób, a sami po majowym weekendzie walą do MOPS-u lub PCK po zasiłki, darmowe ciuchy lub konserwy. Media wyprały im jednak na tyle umysły, że paraliżujący strach nie pozwala im pochwalić tamtych lat. Nie pozwala im też na jakikolwiek odruch protestu, no i władza strzyże ich jak się tylko da, pieprząc przez 25 lat o nieustającym kryzysie i ogromnych kłopotach przedsiębiorców. Tak trzymać obywatele.

/steb/

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#1 zdrowy 2015-06-01 14:23
Panie Redaktorze Pan się Boga nie boi.Chociaż ci którzy rządzą obecnie też się Go nie boją.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl