[6/163] Ustrzyckie władze - słychać lekkie zgrzyty
Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki
Dostaję ostatnio sporo doniesień i informacji o tym co dzieje się wewnątrz nowych ustrzyckich władz w starostwie i urzędzie miasta. Niektóre z tych wiadomości wręcz zarzucają mi, że boję się je publikować w obawie o swoje dobro. Po pierwsze rodzi się pytanie co jest niby tym moim dobrem. Pół etatu w pracy, wydawanie za pieniądze swojej fundacji „Naszych Połonin"- chyba nie. Owszem każdą pracę trzeba szanować i sumiennie do niej podchodzić, ale nie za wszelką cenę.
Obecne czasy doprowadziły do tego, że człowiek człowiekowi jest wilkiem. Słowo powiedziane w dobrej wierze do kogoś już za moment dociera gdzie indziej przekręcone jak w zabawie w głuchy telefon, tak żeby zaszkodzić temu co je wypowiedział. Bo my działamy w myśl zasady, że jeśli mnie jest źle to nie warto nic robić żeby było mi lepiej, ale warto zrobić wszystko, żeby drugiemu też było źle. To dlatego tylko nasza nacja poza granicami kraju wzajemnie na siebie donosi, wzajemnie sobie szkodzi. Wielokrotnie pisałem na tych łamach, że już kilka tygodni po objęciu stanowiska przez nowo wybranych włodarzy starostwa i urzędu miasta zaczną się narzekania na ich pracę. Przecież poprzedni burmistrz przepadł w wyborach nie dlatego, że źle pracował. Wręcz przeciwnie pracował dobrze i na dodatek pozostawił ponad czteromilionowy prezent nowemu burmistrzowi. Ale jak twierdzili jego przeciwnicy już mu wystarczy, już się nachapał. Pytanie tylko czego? Podobnie było w starostwie. My po prostu mamy w naturze tę nutę złośliwości.
Ja jakiś czas temu starałem robić się pismo opozycyjne wobec władzy. Drukowałem listy nadsyłane przez etatowych krytyków, pisałem materiały inspirowane poufnymi informacjami, doniesieniami. Skończyło się to procesem z burmistrzem Sułują na którym doszło do sprostowania i ugody. Jak państwo myślicie, co powiedzieli na to ci którym się starałem pomóc, ano tak... ale mu burmistrz doj... Tak była wdzięczność krytyków, no może poza jednym, który nawet pojawił się przed sądem. Mój ówczesny współpracownik na wieść, że się z burmistrzem pogodziłem zerwał ze mną współpracę, choć to nie on a ja ponosił bym konsekwencje nieprzychylnego dla mnie wyroku. Gdy jeszcze spór dotyczył sprawy ogromnie ważnej może bym nie ustąpił.
Dlatego też nie mam zamiaru walić w nowe władze bez większego powodu, ot tak dla zaspokojenie złośliwości kilku etatowych krytyków. Przyznam się, że obranie takiej totalnie krytycznej postawy bezwzględnie by mi się opłaciło. Wtedy nakład gazety rośnie i to znacznie. Nie znaczy to jednak, że nie zauważam błędów jakie nowe władze popełniają. Nie są to może jakieś ogromne potknięcia, ale jednak są.
Poprzednikom zarzucało się, że dawali pracę swoim za różnego rodzaju zasługi. Czy teraz jest inaczej. Oboje kontrkandydatów Sułuji, którzy poparli obecnego burmistrza już nagrodę w postaci stanowisk dostali. To normalna rzecz w polityce. Tak się wygrywa wybory i tak się honoruje pomagających. Tylko na litość boską to co miało być wadą u innych nie może być zaletą u drugich. Burmistrz musiał tak postąpić by dotrzymać danego słowa i ja to rozumiem. Choć zarazem ściągnął sobie na głowę pewien problem, jaki - zapewne wszyscy się domyślają.
Szpital jest w złej sytuacji, na dodatek odchodzi wieloletnia księgowa. Ogłoszono nawet konkurs na jej stanowisko. Jak się okazało gdy złożyła tam swoje papiery pewna osoba nie związana z obecną władzą konkurs unieważniono. Dlaczego? Bo to ta osoba miała największe kwalifikacje i mogła by wygrać. Natomiast na miejsce to czeka podobno inna osoba związana z obecną władzą w starostwie. Więc jak, coś się zmieniło. Co śmieszne ze strony obecnej władzy lustrowane są nawet stanowiska dozorców, czy czasem nie dostanie ich ktoś związany z poprzednikami. Jeśli o szpital chodzi to muszę przypomnieć jeszcze jedno, gdy odchodził z dyrektorowania Zdzisław Kuźniar szpital miał zerowe zadłużenie. Za dyrektora Węgrzyńskiego wzrosło ono do około 2 mln zł. Natomiast gdy starostą była Pani Ewa Sudoł, a dyrektorem doktor Roczniak i jego sanocka zastępczyni Pani Ostrowska zadłużenie szpitala wzrosło do blisko dziesięciu milionów. Wiem bo byłem w Radzie Społecznej szpitala. Dopiero zmiana dyrektora w czasie gdy starostą został Krzysztof Gąsior spowodowała spadek zadłużenia do kwoty blisko 7 milionów zł. Dodać warto, że dyrektorował wtedy szpitalowi Marceli Kuca. To są fakty z którymi nikt nie może dyskutować.
Odpowiadam więc wszystkim malkontentom i świeżym opozycjonistom, nie będzie w Połoninach walenia w nową władze dla samego walenie. Będzie natomiast sporo rzeczowych materiałów, w tym również krytycznych. Poprzednie władza do pewnego momentu udawała, że Połonin nie czyta. Jak się jednak okazywało w chwilę po ukazaniu się jakiegoś krytycznego materiału sprawa niby przypadkiem została zaraz załatwiana. Wydaje się nam, że i teraz jest podobnie. Jeśli będziemy coś krytykować to w dobrej wierze, w interesie całego lokalnego społeczeństwa i żadna mądra władza nie powinna się na to obrażać. Bowiem jako ostrzeżenie niech służy to co stało się w wyborach samorządowych, czy prezydenckich, samozadowolenie i brak reakcji na krytykę źle się kończy, a burmistrz Romowicz ma jeszcze tak mało lat, że na jednej kadencji nie chciał by pewnie skończyć.
Komentarze