Nie było lasów państwowych, był las...
Oglądałem ostatnio jeden z odcinków dokumentalnego serialu „Drwale i inne opowieści Bieszczadu", a tam jeden z bohaterów serialu - „Samolot" - stwierdził, że nie rozumie postępowania lasów państwowych nakazujących mu wycinanie choćby świerkowego młodnika. Zresztą jego zdaniem lasy państwowe prowadzą totalną gospodarkę rabunkową, byle by tylko mieć na wysokie pobory swoich pracowników, a drwale ledwie wiążą koniec z końcem.
Potwierdzam tą opinię po spacerach stokiem Żukowa. Tak zdewastowanego lasu nie widziałem od dziesiątków lat.
Owszem jacyś pseudonaukowcy na garnuszku lasów państwowych zawsze znajdą pseudonaukowe opinie, że tak robić trzeba. Tych ludzi wysłać warto do lasów choćby niemieckich gdzie panuje przysłowiowy niemiecki porządek. Taki porządek jest też w nielicznych lasach własności prywatnej.
Słowa nie oddadzą tego co zdjęcia, a na nich typowy las państwowy na stoku Żukowa, a nieco niżej kawałek lasu prywatnego. Proszę podać dziesięć elementów czym te lasy się różnią.