[11/149] Sanovia – Bieszczady, czy to jeszcze sport?

Drukuj
Dodano: niedziela, 29 grudzień 2013

Czytaj więcej...
Dość dawno nie miałem okazji do tak bliskiego zetknięcia się z wydarzeniami związanymi z lokalnymi rozgrywkami w piłce nożnej. Minęło bowiem już prawie dwadzieścia lat od chwili gdy rozstałem się z KS „Bieszczady", a z kolei kontakt ten trwał ponad kilkanaście lat. W tym czasie pełniłem w klubie funkcje kierownika drużyny, sekcji, prezesa. „Bieszczady" grały wtedy w IV lidze odpowiedniku dzisiejszej III ligi. Na mecze w Ustrzykach przychodziło po kilkaset ludzi, a pojedynki takie jak z Sanovią gromadziły ich czasami blisko tysiąc.

Na trybunach siedzieli kibice w wieku od kilku do kilkudziesięciu lat. Często były to całe rodziny z dziećmi. Mecz był takim swoistym piknikiem, dobrą niedzielną rozrywką. Jedynymi ekscesami były budzące salwy śmiechu, publiczne występy nieco zmęczonych alkoholem miłośników piłki nożnej.  Jeśli tylko ich zachowanie zahaczało  choćby w mały sposób o chamstwo, byli natychmiast usuwani przez porządkowych, lub przywracani do porządku przez kibiców. Najbardziej obraźliwymi okrzykami jakie padały z trybun była takie jak choćby słynne - sędzia kalosz, sędzia  dziad. Piłkarze na boisku też czasami tracili cierpliwość i krzyczeli – Panie nie widzi Pan co on mi zrobił i nie ma gwizdka. Każdy kibic płacił za wstęp, z ulgą dla dzieci i młodzieży. Pieniądze z biletów wystarczały na opłacenie sędziów i niewielkie diety dla zawodników. Cała ochrona składała się z kilkunastu sympatyków piłki. Ich wynagrodzeniem było oglądanie meczu bez płacenia biletu. Dodam, że zawsze było więcej chętnych do tej funkcji niż wymagały tego przepisy.

Tak więc 10 listopada 2013 roku znów zasiadłem w samochodzie wiozącym piłkarzy „Bieszczad" na mecz do Leska. Piłkarze zjawili się o czasie, w komplecie i o wyznaczonej godzinie ruszyliśmy do Leska. W Stefkowej policja zatrzymała kilka samochodów z ustrzyckimi kibolami, robiąc im kontrolę. Taką samą sytuację zastaliśmy w Olszanicy. Po przyjeździe do Leska okazało się, że mecz rozegrany zostanie na bocznej płycie piłkarskiej ogrodzonej szczelnie z czterech stron, bez udziału kibiców. Czyli coś w stylu nielegalnych walk bokserskich na ringu otoczonym siatką. Kibice mogli obserwować mecz zza siatki. Chodziło o to, że gdyby władze Sanovii wpuściły kibiców na stadion odpowiadały by za porządek na nim. Tymczasem kibice stojący za ogrodzeniem to już problem policji. Nie mniej jednak na stadionie bez kibiców i tak przebywało dziesięciu  zawodowych ochroniarzy, na tak zwany przypadek. Wynajęcie takiej mocnej grupy to spory koszt, na dodatek klub nie zarobił ani grosza na biletach, więc strata podwójna. Nie ma się jednak co dziwić prezesowi Paszkowskiemu, bo tydzień wcześnie kibole po prostu chcąc wejść na stadion, zdjęli z zawiasów bramę. Działacze klubu  patrzyli na to ze zgrozą, ale kto wystąpi przeciwko bydłu jak nie jest torreadorem.

Obok stadionu blisko dziesięć policyjnych samochodów. Policjanci w kaskach, z tarczami, psami. Jak policzyłem było ich około pięćdziesięciu nie licząc lokalnych policyjnych patroli. W końcu dotarli „miłośnicy piłki nożnej" z Ustrzyk, a nieco później z Leska. Tych -mówiąc prościej ostrzyżonych na łyso kiboli - było około czterdziestu.

Powiększ

Ci z Ustrzyk rozwiesili prześcieradło z napisem Sanovia Konfidenci. Przyznam szczerze, że od czasów drugiej wojny i późniejszych  czasów stalinowskich w Polsce hasła tego się nie używa, bo pojęcie konfidenta zmieniło swoje znaczenie, dziś jest to tajny współpracownik, agent, w więzieniu kapuś, ale takiej wiedzy od takich kibiców trudno wymagać. Grupy ustrzyckich kibiców wynik meczu zupełnie nie interesował. Chodziło jedynie o wyśpiewanie kilku obelżywych dla Leska i Sanovii piosenek. Tuż po przerwie grupa ta po wykrzyczeniu –Cześć, cześć, cześć miasto żegna wieś- wyszła w towarzystwie policji w stronę miasta.

Powiększ

Kibole z Leska też nie dotrwali do końca meczu i w policyjnym kordonie również pomaszerowali do miasta. Za siatką pozostała grupa tych normalnych kibiców, których interesowała nie konfrontacja z kibicami z Ustrzyk a wynik pojedynku na boisku. Przyznam też iż wśród zawodników jest sporo takich, którzy jak tylko mogą próbują tą walkę kiboli podsycić. Jeszcze nigdy w życiu , w jednym miejscu, w czasie niespełna dwóch godzin, nie usłyszałem tylu słów na k..., ch..., jakie wypowiedział piłkarz Sanovii grający z numerem 18. Jego umiejętności piłkarskie ani w małej części nie równają się umiejętnością cytowania tak kwiecistych słów. Kierował je do piłkarzy z Ustrzyk, do sędziów, ale również do swoich kolegów. Ci starali się go uciszyć bo w każdej chwili mógł by zostać usunięty z boiska, no ale który sędzia zdecyduje się na taki krok wiedząc, że za moment będzie musiał bez obstawy opuścić to przyjazne miasto, a przed chwilą widział liczna grupę jego sympatycznych łysych, zakapturzonych przedstawicieli. Tak więc piłkarz z 18, którego nazwiska pominę dograł do końca, k...wując do woli i ciągle podbiegają do siatki za którą stała grupa kiboli z Leska. Biedakowi wydawało się, że jest bohaterem, a tymczasem dla pozostałych był najzwyklejszym chamem.

Sanovia poniosła spore koszty organizacji tego meczu za które musi zapłacić. Za obecność kilkudziesięciu policjantów, kilkunastu policyjnych radiowozów w niedzielne popołudnie zapłacimy my wszyscy. Kibole, którzy mieli  być forpocztą kibicowania klubom stali się ich grabarzami. Na trybunach stadionów nie ma już dzieci, bo nie można ich wpuszczać bez opieki. Nie ma też rodzin, bo kto będzie się narażał na pobicie lub obrzucenie kamieniami, czy butelkami. Estetyczne trybuny, których w moich czasach nie było, świecą pustkami. Na dodatek mało który klub odważy się pobierać od kiboli opłatę za wstęp na mecz. A przecież to oni powinni płacić najwięcej, bo uważają się za elitę kibiców. Kibole w majestacie prawa zabijają piłkę. Z tego co zobaczyłem i co wynika z rozmów z działaczami, niebawem zabiją też tą lokalną. Serdeczne dzięki panowie w kapturach z zasłoniętymi twarzami. Odwagi starcza wam tylko gdy jesteście w grupie podobnych wam, a argument tylko jeden, kij, kamień lub pięść. To faktycznie wysoka kultura i szczyt bohaterstwa.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#1 criminal case 2016-03-10 01:22
Thank you for the good writeup. It in fact was a amusement account it.
Look advanced to more added agreeable from you!
However, how can we communicate?

My blog post criminal case: criminalcase.cleandownload.net /
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u