[9/166] IRA w Arłamowie

Drukuj
Dodano: sobota, 26 grudzień 2015

Powiększ

Z Arturem Gadowskim wokalistą zespołu IRA
rozmawia Wiesław Stebnicki.

W. S. - Na początku lat osiemdziesiątych pomagałem w różny sposób zespołowi KSU, was jeszcze nie było na scenie. Kiedy zaczęliście i czy KSU coś Panu mówi?

A. G. - KSU to dla mnie duża klasa znam dobrze kilka utworów, niestety nie znam osobiście nikogo z zespołu. My zaczynaliśmy w 1987 roku w Radomiu.

W. S. - Założycielem zespołu był Jakub Kupisz, pamiętam go z filmu o zespole z 1994 roku. Nie ma go w zespole, co z nim?

A. G. - Ucieka przed wierzycielami. Właśnie od w 1994 roku po prostu wyrzuciliśmy go z zespołu.

W. S. - Okres Pana działalności muzycznej rozkłada się jakby na trzy etapy pierwsze IRA z Kupiszem, działalność solowa i wreszcie od 2001 roku nowe IRA. Który okres był najlepszym?

A. G. - Każdy okres ma swoje dobre i złe strony, każdy wnosił coś nowego, muzycznie mnie wzbogacał. Ja bym podzielił ten czas inaczej na okres przed i po internecie. To internauci zmusili nas niejako do reaktywacji zespołu w 2001 roku. Na internetowych forach dyskutowali o zespole, stworzyli fan klub. Zrozumiałem, że jest zainteresowanie zespołem i warto wznowić działalność. Wiedziałem też, że nie może to być tylko odgrzewanie starych kotletów więc wystartowaliśmy od razu z nową płytą.

W. S. - Czy fakt iż nie mieszkacie w Warszawie nie utrudnia wam kariery, KSU nie zrobiło tak wielkiej chyba przez swoje zlokalizowanie w Ustrzykach?

A. G. - A co myśli Pan, że będąc w Warszawie pisalibyśmy lepsze kawałki?

W. S. - Nie o to chodzi, ale wiadomo to w stolicy porusza się za wszystkie sznurki, telewizja, radio, wytwórnie płytowe.

A. G. - To prawda. Ja mieszkam w Łodzi, ale nasza menadżer w Warszawie.

W. S. - Dziś koncerty można podzielić na trzy kategorie wielkie imprezy halowe czy plenerowe, klubowe i takie jak tutaj w Arłamowie gdzie goście siedzą przy stolikach. Czy zmieniacie repertuar lub sposób gry w zależności od rodzaju imprezy?

A. G. - Oczywiście. Hala to ostra gra gitarowa, klub podobnie choć z mniejszą mocą. Zaś Arłamów to granie akustyczne.

W. S. - Znacie historię tego obiektu?

A. G. - Tak jest, internowanie Wałęsy, a wcześniej wczasy dla rządowej elity. Zresztą obiekt robi niesamowite wrażenie, zapiera dech.

W. S. - Bieszczady to miejsce często odwiedzane przez Pana?

A. G. - Niestety nie. Mam mało czasu wolnego więc spędzam go głownie w domu na kanapie, a jeśli już wyjazd to na Roztocze. Chętnie tu jednak wrócę jak mnie zaprosicie.

W. S. - Kto wie. Planujemy dużą imprezę w Ustrzykach Dolnych może więc za rok zobaczymy się ponownie.

Impreza ta to kolejny muzyczny projekt Arłamowa. Grały już tutaj zespoły takie jak Dżem, KSU, IRA, Ich Troje i inne. Zapraszamy je sami lub robią to organizatorzy różnego rodzaju konferencji. Imprezy nawet te zamknięte są dostępne dla publiczności. Bilety nie są zbyt drogi dlatego nie mamy problemów z frekwencją. Dodam jeszcze, że to też znakomita forma reklamy ośrodka - dodał Piotr Korczak Prezes Arłamowa.

Cały wywiad z Arturem Gadowskim dostępny jest TUTAJ.

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u