[8/175] Problem z dostępem do swojej działki

Drukuj
Dodano: niedziela, 30 październik 2016

Powiększ

Kazimierz Koczot z Równi jest właścicielem kilku leżących obok siebie działek o ogólnej powierzchni około 20 hektarów. Za działkami Koczota znajdują się działki Jacka Rebidasa z Hoszowczyka. Do pewnego czasu Rebidas przeprowadzał krowy na swoje pastwisko przez Hoszowczyk. Jednak po położeniu asfaltu na drodze ludzie nie godzili się na zanieczyszczanie drogi przez krowy Rebidasa. Hodowca zmuszony został do znalezienia innej drogi. Znaleziono ją na mapach geodezyjnych. Była to wąska ścieżka prowadząca środkiem pola Koczota.
Tak zrodził się konflikt między dwoma rolnkami.

Nie mam dostępu do swojego pola

Na mapach geodezyjnych znaleziono ścieżkę miejscami szeroką na trzy metry, miejscami zwężającą się do 1,5 metra. Tą ścieżką przeprowadzał swoje bydło Rebidas. Nie ma mocnych by upilnować trzydzieści krów by nie zboczyły z tej ścieżki. Dlatego często bydło wędrowało polem Koczota.

Powiększ

Nie dziw, że mu się to nie podobało. Dlatego Koczot wystąpił z wnioskiem o inne korzystne dla niego i Rebidasa rozwiązanie. Na geodezyjnych mapach istnieje bowiem szeroka blisko 6 metrów droga gminna wiodąca skrajem działki Koczota. Problemem jest to iż droga ta jest zakrzaczona i podmokła w dwóch miejscach.

Powiększ

Powiększ

Trzeba by było ją odkrzaczyć i zrobić dwa przepusty. W zamian za to problem spory między obu rolnikami rozwiązany by został raz na zawsze. Pismo takie Koczot skierował do burmistrza i komisji d/s wsi przy Radzie Miasta.

Burmistrz odpowiedział na to pismem z 20 października 2015 roku: W odpowiedzi na dwa pisma dotyczące przeprowadzenia zmiany gruntów i podania postawy prawnej zagrodzenia drogi- wyjaśniam, iż wyraziłem zgodę na postawienie ogrodzenia wzdłuż dróg gminnych położonych we wsi Równia. Ogrodzenie ma na celu bezpieczne przeprowadzenie bydła do działki 24/1 położonej we wsi Hoszowczyk. Proszę o wskazanie miejsca Pana przejazdu celem dokonania częściowego rozgrodzenia, umożliwiającego swobodny przejazd pomiędzy Pana działkami. Jednocześnie informuję, iż pozytywnie ustosunkowałem się do Panów wniosku o dokonanie zmiany przebiegu dróg gminnych.

Czyli mówiąc prościej burmistrz przychylił się do wniosku Koczota o wyremontowanie drogi biegnącej na granicy działek. Komisja ds. wsi Rady Miasta również pozytywnie zaopiniowała ten pomysł.

Radość nie trwała długo

Burmistrz wyrażając zgodę na przeniesienie drogi napisał: Ze względu na obecnie panujące warunki pogodowe i nadchodzącą zimę proponuję spotkanie w kwietniu bądź maju 2016 roku celem omówienia szczegółów dotyczących pomiaru na gruncie i sporządzenia podziału geodezyjnego działek podlegających zamianie.

Z tą zamianą to chodzi o to iż Koczot chce by drogę biegnącą przez jego pole przenieść na granicę działek celem jeszcze większego poszerzenia biegnącej tam drogi gminnej. Wąska droga znikła by z pola Koczota, a ta na granicy działek miała by ponad sześć metrów szerokości.
Niestety wizyta komisji z udziałem pracowników urzędu zakończyła się zupełnie innymi ustaleniami. Podtrzymała ona stan obecny, czyli nie wyraziła zgody na przeniesienie drogi oraz podtrzymała stanowisko dotyczące grodzenia drogi wiodącej przez pole Koczota. Koczot by dotrzeć do swoich działek musiał zniszczyć w dwóch miejscach ogrodzenie Rebidasa, zaś Policja goniła za to Pana Wilczaka, który obrabia pole Koczota w zamian za możliwość wypasania na nim swojego bydła. Zresztą jak twierdzi Koczot zwrot w sprawie nastąpił dokładnie w chwili kiedy pojawiło się tam nazwisko Wilczak. Rebidas z Wilczakiem od lat są w konflikcie.
Tak więc sprawa wróciła do punktu wyjścia. Droga wiodąca przez pole Koczota, a ogrodzona przez Rebidasa jest wąska. Krowy przez nią przejdą lecz ciągnik z osprzętem już nie przejedzie. Można oczywiście ją poszerzyć ale kosztem uprawnego pola własności Koczota. Rodzi się pytanie dlaczego Koczot ma poszerzyć drogę, z której ma korzystać Rebidas.
Miasto powiedziało nie przeniesieniu drogi. Umywa ręce bo nie chce ponosić kosztów remontu starej gminnej drogi. W innych miejscowościach kładzie się nawet asfalt na gminnych drogach do póll. Tu dla dwóch gospodarzy zdaniem gminy nie warto. Nich się kłócą i spierają, niech odwiedza to miejsce policja, bo spór będzie narastał.
Koczot zaproponował, że sam drogę odkrzaczy, miastu pozostało by położenie dwóch przepustów i zebranie małej ilości ziemi. Zdaniem Koczota to koszt rzędu kilku tysięcy zł, zdaniem komisji z urzędu miasta to koszt kilkuset tysięcy zł.
Nie ma tu winy Rebidasa, bo krowy do swoje pola musi przeprowadzić. Dlaczego jednak ma się to odbywać kosztem drugiego rolnika? Na jakiej podstawie miasto jednemu usilnie pomaga, a drugiego krzywdzi? Co spowodowało to iż, rzecz możliwa w ubiegłym roku stała się niemożliwą rok później?
Rozgoryczony Kazimierz Koczot złożył do rady skargę na postępowanie burmistrza. Skargę rozpatrywała ta sama komisja, która wizytowała pole Koczota, rzecz jasna zaproponowała oddalenie skargi. A tak nawiasem mówiąc nikt nie zszedł na proponowanej nowej drodze do miejsca, które jest mocno podmokłe i stanowi problem- zdaniem komisji- nie do rozwiązania. Bo jedni twierdzą, że trzeba tam budować most, a drudzy że tylko przepust. Sprawdzić nie ma komu.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#1 zdrowy 2016-10-30 17:49
Pewnie obydwaj zainteresowani nie piją.Przy buteleczce dobrej swojskiej nalewki nie takie sprawy się rozwiązywało.By ć może na takie posiedzenie trzeba by zaprosić burmistrza.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u