[2/179] Czy Arriva nas wykiwa?

Drukuj
Dodano: niedziela, 02 kwiecień 2017

Pierwsze informacje o zawieszaniu kursów autobusów „Arrivy" w regionie dotarły do mieszkańców jeszcze w czerwcu ubiegłego roku. Wtedy pod naciskiem samorządowców, sołtysów i mieszkańców regionu przewoźnik wycofał się z tej decyzji.

Powiększ

Po ośmiu miesiącach likwidacja stała się faktem, o czym poinformował prezes „Arrivy" na spotkaniu zorganizowanym przez burmistrza Ustrzyk Dolnych Bartosza Romowicza w dniu 23 lutego.

W czerwcu 2016 Bartosz Romowicz otrzymał z Regionu Południe „Arriva Bus" Transport Polska sp. z o.o. informację, że w okresie od 1 lipca do końca sierpnia zostaną zawieszone wszystkie kursy autobusów z Ustrzyk Dolnych do: Bandrowa, Daszówki, Serednicy również i te okrężne przez Równię i Krościenko. Uzasadnieniem tej decyzji była nierentowność kursów, zła jakość dróg i nieuczciwa konkurencja. „Arriva" wskazywała, że prywatne firmy transportowe podstawiają swoje busy kilka minut wcześniej i zabierają z przystanków oczekujących tam pasażerów. Argumentów tych nie przyjął ani burmistrz Ustrzyk Dolnych ani lokalna społeczność. Faktem jest, że motywy te nie znajdowały na tych trasach potwierdzenia z prostej przyczyny: trasy te obsługiwały jedynie autobusy „Arrivy". Podjęte działania przez władze samorządowe, sołtysów i mieszkańców polegające na wysyłaniu do zarządu przewoźnika petycji o przywrócenie kursów przyniosły efekt. „Arriva" wycofała się.
W lutym 2017 r. przedstawiciele „Arrivy" poinformowali Marszałka Województwa Podkarpackiego, starostwa powiatów bieszczadzkiego, brzozowskiego, leskiego i sanockiego oraz gminy o likwidacji z dniem 1 lipca br. swych oddziałów w Brzozowie, Sanoku i Ustrzykach Dolnych.

– Nie może być tak, że od 1lipca mieszkańcy gminy pozostaną bez transportu publicznego, dlatego musimy wypracować wspólne stanowisko i zastanowić się co dalej? – apelował burmistrz Ustrzyk Dolnych, zapraszając na organizowane spotkanie przedstawicieli wszystkich zainteresowanych gmin i powiatów.

Spotkanie odbyło się 23 lutego, na które zaproszenie przyjęli wszyscy samorządowcy, a także prezes Zarządu „Arriva" Bus Transport Polska sp. z o.o. Piotr Halupczok i przedstawiciel Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego. W swym wystąpieniu prezes Halubczok w szczegółach wyjaśniał przyczyny decyzji. – Przez wiele lat optymalizowaliśmy i racjonalizowaliśmy koszty w oddziałach, a mimo to straty podwajały się z roku na rok – mówił.

Powiększ

Wskazywał również, że ubiegłoroczna decyzja o prowadzeniu działalności w tym rejonie również nie przyniosła oczekiwanych efektów. – Naszą decyzję ogłaszamy z dużym wyprzedzeniem, co jest nietypowe w branży transportowej – wyjaśniał prezes. Zapewnił jednocześnie, że pracownicy, którzy stracą pracę, będą mogli ją podjąć w innych oddziałach, również na terenie Czech czy Słowacji, a firma udzieli pomocy m.in.: w kosztach przejazdu i zakwaterowaniu. Przewiduje się, że pracę straci blisko 190 zatrudnionych.
Przedstawiciele samorządów wskazywali na zbieżność tej decyzji z prowadzonymi przez rząd pracami nad ustawą o publicznym transporcie drogowym. Wójt Cisnej Renata Szczepańska wskazywała, że w okresie letnim w Bieszczadach jest sporo turystów, którzy chcą się szybko przemieszczać, ale problem „podbierania" pasażerów nie jest właściwy. Wójt Domaradza Jan Kędra wskazywał na złą ustawę o transporcie publicznym, która powinna być już dawno zmieniona. Wskazywał na fakt, że to samorządy lokalne powinny decydować o ilości przewoźników na własnym terenie, a tak w momencie otrzymania informacji o odejściu z rynku jednego przewoźnika drugi podnosi, niemal z automatu, ceny swoich usług. Stąd też konieczność zmiany prawa. Wszyscy zebrani aprobowali wniosek wójta Domaradza. Wójt Olszanicy Krzysztof Zapała zaproponowałby zorganizować spotkanie z wojewodą podkarpackim przedstawicieli wszystkich gmin wykluczonych z transportu publicznego. – Fakty wskazują, że skoro PKP jest dotowane przez rząd, to transport publiczny, szczególnie tam, gdzie nie jeżdżą pociągi powinien też być dotowany – argumentował. Reprezentował pogląd, że sprawy winny zostać mocno nagłośnione nie tylko do władz, lokalnych posłów, ale i w mediach. Wskazywał, że w tej dziedzinie wolny rynek to fantazja, a przykładem jest nie tylko„podbieranie" pasażerów, ale likwidowanie kursów do małych miejscowości, z których starsi ludzie nieposiadający samochodów nie mogą sobie poradzić, są najnormalniej odcięci od świata.
Burmistrz Ustrzyk Dolnych wskazywał na obowiązek zapewnienia dowozu dzieci do szkół podstawowych. W 2016 roku gmina dowoziła do swych szkół ponad sześciuset uczniów i wydała na ten cel blisko 500 tys. zł. – Jest możliwość ogłoszenia przetargów na trzy czy pięć lat, ale w oparciu o jakie warunki prawne – pytał burmistrz. Do tych działań muszą włączyć się wszyscy - i gminy i powiaty. Brak transportu spowoduje również problemy dla szkół powiatowych. Uczniowie nie podejmą nauki w ustrzyckich szkołach, a wybiorą te z internatem w Rzeszowie czy Krośnie. Stąd też konieczność wypracowania wspólnego stanowiska i podjęcie wspólnych działań, które doprowadzą do rozwiązania problemu.
Wicestarosta brzozowski Janusz Draguła informował zebranych, że problem ten dotyka tylko w minimalnym stopni powiat bieszczadzki, gdyż dotyczy tylko pięciu tras. Po otrzymaniu wiadomości zgłosili się już chętni do obsługi tras zwolnionych przez „Arrivę". Pomimo dobrej sytuacji wicestarosta brzozowski wspierał pozostałe gminy i powiaty. – Dobrze, że „Arriva" zgłosiła wcześniej, że odchodzi z rynku. Ważnym staje się, by powiaty działały wspólne i podejmowały działania dotyczące zmian regulacji prawnej transportu. Chętnie włączymy się w inicjatywę by rozwiązać ten problem – mówił Draguła.
Odejście „Arrivy" z lokalnego rynku to straty nie tylko po stronie usług przewozowych. Miasto Sanok wystąpiło z projektem przebudowy i unowocześnienia dworca autobusowego w Sanoku. Oczekuje na dotację w wysokości 10 mln zł przeznaczoną na ten cel. – Teraz wobec wycofania się „Arrivy" możemy stracić te pieniądze – mówił zastępca burmistrza Sanoka Edward Olejko.
Ostatecznie samorządowcy umówili się, że opracują wspólne propozycje rozwiązania i przedstawią je podczas spotkania w wojewodą podkarpackim i marszałkiem województwa.
Nowelizacja ustawy o transporcie publicznym została zaproponowana jeszcze w 2015 r., kolejną przedstawioną w 2016 r. oprotestowali najwięksi krajowi przewoźnicy. W chwili obecnej trwają prace nad kolejną wersją, która ma wejść w życie w 2018 r. Przewiduje ona m.in. że transport publiczny organizowany jest oddolnie najpierw na poziomie gminy i powiatu, a jednocześnie stawia warunki na unowocześnienie bazy transportowej firm w taki sposób by była młodsza i bezpieczniejsza. Największym jej problemem jest obciążanie samorządów lokalnych częścią kosztów utrzymania sieci transportowej.
Z kronikarskiego obowiązku trzeba przypomnieć, że „Arriva" nie była pierwszą firmą transportu publicznego w Bieszczadach. Po przemianach zlikwidowano PKS, a na jego funkcję przejęła francuska firma „Connex", która po kilku latach przekształciła się w „Veolię", a ta po wielu transformacjach wewnętrznych w: „Veolia Transport" i „Veolia Polska" przeszła w „Arrivę". Ostatecznie po wejściu na rynki Czech i Słowacji powstała „Arriva", która przechodzi w Polsce przekształcenia w ramach grupy „Arriva Europa Wschodnia" przeszła kilka wewnętrznych reorganizacji, a oddziały południowo wschodniej części województwa podkarpackiego likwidowane są przez „Arriva Bus Transport" Polska sp. z o.o. A co dalej?

msm

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u