[2/179] Podróż sentymentalna - Jan Grygiel - "Gdzieś w ustrzyckim powiecie…"

Drukuj
Dodano: niedziela, 02 kwiecień 2017

Powiększ

Ustrzyki Dolne – miasto na końcu mapy i u schyłku alfabetu. Osada pionierska, egzotyczna kraina przygody i swobody. Taką sławę zyskała sobie w ciągu 14 lat stolica Bieszczadów. Mówiło się i pisało o bieszczadzkim "Eldorado", o kowbojach z zielonych wzgórz, o Teksasie, o urokach dzikiego górskiego krajobrazu i dziewiczej krainie stopą cywilizacji prawie nietkniętej. Gruby zwierz, bezdroża, osadnicy i "awanturnicy" ze wszystkich zakątków kraju tu szukający ucieczki przed prawem – oto pożywka dla wyobraźni turystów tu wędrujących. Do tej egzotyki wytwarzanej i utrwalanej przez literaturę, film, piosenkę i wieść gminną wypadnie mi powrócić.

Tymczasem niech o Ustrzykach Dolnych mówią cyfry, fakty i przesłanki ekonomiczne, które czasem brzmią również nieco egzotycznie.

Powiat Ustrzyki Dolne istnieje od 1 I 1952 roku, zajmuje obszar 1187 km kw., zamieszkały przez około 17 tys. mieszkańców, nieco ponad 14 na 1 km kwadr. (przeciętna w kraju 101 mieszkańców na km kw.) W skład powiatu wchodzi 88 wsi, ale 33 z nich są do dziś niezaludnione. Ludność osadnicza przybyła tu po roku 1952 stanowi 72 proc. ogółu mieszkańców.

Przemysłu w mieście i powiecie prawie nie ma – kopalnictwo naftowe z niewielką załogą nie ma większego znaczenia gospodarczego i nie stanowi ekonomicznych podstaw bytu miasta. Trudno również liczyć na większe sukcesy w rolnictwie w warunkach polityki osadniczej; przy najlepszych glebach i niedużym procentowo areale uprawianej ziemi (59 proc. powierzchni powiatu przykrywają lasy). Zresztą do tej chwili jeszcze 10-11 tys. ha ziemi czeka na osadników. Jedynie przed hodowlą bydła i owiec otwierają się tu szerokie perspektywy, ale to sprawa dalsza.

Czyżby, więc Ustrzyki Dolne były istotnie tak ostatnią miejscowością nie tylko na mapie i w alfabecie, lecz także pod względem szans życiowych? Trudno nie zadać sobie pytania, gdy ogląda się z góry białą nić miasteczka wciśniętą w wąską kotlinę między Równią i Kamienną Lawortą – malownicze wzgórza tutejsze – z czego Ustrzyki właściwie żyją i z czego zamierzają żyć w przyszłości. Kiedyś przed wojną była tu duża rafineria nafty, aktywne zagłębie naftowe, szerokie zaplecze gęsto zaludnionych łemkowskich wiosek, które żywiły miasto...A dziś? Wszystko to zniszczyła wojna i walki z UPA. Historia najnowsza obeszła się okrutnie z tym miastem. Można by więc oczekiwać w Ustrzykach rozgoryczenia, kompleksów krzywdy, marazmu i bierności... Na szczęście nic tej atmosfery tu się nie spotyka. Miasto powoli rośnie, pięknieje z roku na rok dzięki ambicji i gospodarności mieszkańców. Wytworzył się tu dość żarliwy patriotyzm lokalny, który angażuje mocno w sprawy rozwoju Ustrzyk i miejscowe władze, i obywateli.

Pytanie- z czego Ustrzyki Dolne żyją i na co liczą – zadałem także moim rozmówcom w Komitecie Powiatowym PZPR i Prezydium Pow. Rady Narodowej. Odpowiedziano mi bez większego namysłu, że z turystów. Trzeba dyskontować tę osobliwą sławę dzikiego, pionierskiego zakątka, która dziś wprawdzie nie pokrywa z rzeczywistością, lecz pociąga ludzi z całego kraju. W Ustrzykach śmieją się z tych legend lecz nie dementują ich – im dłużej Bieszczady będą modne i atrakcyjne tym lepiej. Przez miasto przewija się obecnie około 400 tysięcy turystów rocznie. Ponadto niezwykle malownicze położenie miasta i jego walory klimatyczne powodują, iż wiele ludzi nie chce poprzestać na zwiedzaniu gór – chciałoby tu spędzać urlop, odpoczywać przez dłuższy czas. Ustrzyki posiadają więc wszelkie warunki, by stać się dużym ośrodkiem turystyki i wypoczynku dla całego kraju o randze Zakopanego czy Krynicy. Wiąże się to jednak z ogromnym wysiłkiem gospodarczym – trzeba stworzyć sprawną i dużą bazę turystyczną – zapewnić noclegi i mieszkania, postawić na wysokim poziomie gastronomię, zbudować obiekty i urządzenia turystyczno-wypoczynkowe.

Powiat i miasto w ogóle do tych zadań nie były przygotowane - mówi sekretarz Prez. PRN. Zaczynaliśmy tu w roku 1952 prawie od zera. Miasto bardzo ucierpiało w czasie wojny, toteż gdy otrzymaliśmy Ustrzyki od Związku Radzieckiego na podstawie układu o wymianie przygranicznej – nie było tu światła, chodników, trwałej nawierzchni na ulicach ani żadnej większej budowli.

– To czym dysponujemy obecnie nie spełnia jeszcze zadań bazy turystyczno- wypoczynkowej z prawdziwego zdarzenia – stwierdza następnie. Na terenie miasta i powiatu mamy około tysiąca miejsc noclegowych (z tego 500 w Ustrzykach Dolnych) i około 500 miejsc konsumpcyjnych w lokalach gastronomicznych. Ale nasz stan posiadania w tych dziedzinach zwiększa się z roku na rok. W mieście zaczęliśmy budowę dwóch restauracji o 300 miejscach, a w powiecie budujemy obiekty gastronomiczne w Ropience i w Krościenku na 160 miejsc. W tym roku oddaliśmy dużą nowoczesną restaurację w Czarnej.

Trzeba stwierdzić, że dwie istniejące już restauracje ustrzyckie nie robią najlepszego wrażenia. Niezbyt tam czysto i zaopatrzenie w potrawy – zwłaszcza zimne, nie najlepsze. Ale postęp jest wyraźny. Dawniej były to obskurne bary ,,pod batogiem", w których wódkę zakąszało się ,,manufakturą". Dziś można już tam coś zjeść. Natomiast kawiarnia w Ustrzykach jest bardzo miłym czystym lokalem, przyzwoicie zaopatrzonym. Jak mnie poinformowano, w bieżącym kwartale gospodarze miasta chcą rozpocząć budowę hotelu turystycznego o 215 łóżkach i jeszcze jedną restauracją i kawiarnią. Przy okazji przekazuje apel władz powiatowych do sanockiego przedsiębiorstwa budowlanego o rozpoczęcie pracy na tej budowie – 1 milion kredytu do wykorzystania w tym roku to nie bagatela – przy zwłoce można nie zdążyć z przerobem. Remontuje się również hotel komunalny w mieście, który będzie dysponował 45 łóżkami.

Plany rozwoju i ciągłego wzbogacania bazy turystycznej są tu bardzo szerokie. Widać, iż cały wysiłek gospodarczy miasta i powiatu koncentruje się na tych sprawach. A więc projektuje się budowę hotelu na 300 miejsc i ośrodka sportowo-wypoczynkowego kosztem 35 milionów złotych w Brzegach Górnych, wyciągu krzesełkowego na Połoninę Caryńską, piekarni która zlikwiduje niedobór pieczywa w sezonie (dzienny deficyt wynosi obecnie 3 – 4 ton chleba) i kilku pawilonów gastronomicznych.

Ale najwięcej czasu w rozmowie zarówno w Komitecie Powiatowym jak i Prezydium PRN zajęła nam sprawa czynów społecznych w mieście i powiecie. Istotnie o tej dziedzinie mieszkańcy Ustrzyk mają dużo do powiedzenia. W ich społecznym wysiłku i ofiarności wyraża się troska o atrakcyjność miasta, duże zaangażowanie uczuciowe w sprawy jego rozwoju i perspektyw. Dzięki temu czyny społeczne stały się jednym z ważnych czynników rozwoju i aktywizacji gospodarczej powiatu ustrzyckiego.

Sekretarz Prezydium PRN Józef Jędrzejec z dumą wylicza mi obiekty, które powstały z troski, by Ustrzyki nie były takie ostatnie. Wyciąg krzesełkowy narciarski i skocznia, piękny basen kąpielowy, sala gimnastyczna przy Liceum Ogólnokształcącym, bitumiczne boisko sportowe, efektowny ponik w mieście oraz basen kąpielowy w Ropience, świetlice w Brelikowie, Lutowiskach i Wańkowej, Wiejski Dom Kultury w Krościenku i wiele odcinków dróg lokalnych powstało w ostatnich 2 latach. W latach 1964 – 65 wartość zrealizowanych czynów społecznych w powiecie wyniosła 5 mln. złotych, w roku bieżącym wyniesie ponad 6 mln. złotych. Trzeba uwzględnić w tym rachunku, że w całym powiecie mieszka tylko 17 tys. ludzi i to w większości na dorobku (72 procent ludności osadniczej).

Plany na przyszłość są nie mniej bogate i ambitne. Mieszkańcy Ustrzyk Dolnych budują obecnie retransmisyjną stację telewizyjną i rampę kolejową wraz z ulicą dojazdową. Zamierzają przystąpić do budowy Powiatowego Domu Kultury, strzelnicy sportowej i do adaptacji synagogi na muzeum judaistyczne. O tym ostatnim projekcie mówi się ostrożnie i z wahaniem. Sprawa nie jest jeszcze ostatecznie decydowana. Sądzę że ten pomysł zasługuje na realizację Warto ocalić od zapomnienia przedmioty kultu, obyczajowości, w ogóle całej nieistniejącej już u nas kultury małomiasteczkowych środowisk żydowskich, zniszczonych przez okupanta, warto również dać świadectwo martyrologii tego narodu. Byłoby to, o ile się nie mylę pierwsze muzeum tego typu w Polsce (istnieje takie w Pradze). Zlokalizowane na tak licznie uczęszczanym szlaku turystycznym, w okazałym i dobrze zachowanym gmachu synagogi spełniałoby dobrze swoją rolę.

Józef Jędrzejec sekretarz Prez. PRN, ma zresztą mnóstwo innych błyskotliwych pomysłów. Są one wynikiem dużego, osobistego zaangażowania w sprawy Ustrzyk Dolnych i trwałego wrośnięcia w tutejszą glebę (na tym stanowisku trwa od samego początku istnienia tego powiatu – był jednym z organizatorów życia społecznego i władz państwowych w mieście). Tak samo związał się na trwałe z Ustrzykami przewodniczący Prez. PRN Władysław Dutkiewicz, od 14 lat kierujący powiatem, z którym niestety nie miałem okazji rozmawiać.
Ci ludzie wiedzą o co chodzi w tym mieście, jaką drogą trzeba iść i konsekwentnie zmierzają do realizacji postawionego sobie celu – uczynienia z Ustrzyk Dolnych centrum turystyczno-wypoczynkowego na wysokim poziomie dla całego województwa. Liczą przy tym często, na siły zapał i ofiarność wielu ludzi, którym sprawy własnego regionu leżą również na sercu. I jak świadczą osiągnięcia w zakresie czynów społecznych – te rachuby nie zawodzą. Tym wszystkim zapaleńcom patronuje sekretarz KP PZPR tow. Władysław Tarnawski - główny motor wszystkich czynów społecznych – szczególnie troszczący się o rozwój miasta i o rozwój bazy turystycznej. Z jego inicjatywy Ustrzyki przystąpiły do konkursu pod hasłem: "upiększamy ziemię rzeszowską".

Zapobiegliwi gospodarze licząc na siłę słowa pisanego prosili i przypomnienie odpowiednim resortom i władzom, że nie ze wszystkim w powiecie jest już tak dobrze, by nie trzeba mu było pilnej pomocy.

Konieczna jest tu budowa, nowej szkoły podstawowej, gdyż brak już miejsc lekcyjnych dla ósmych klas. Nie mogą się obejść Ustrzyki bez internatu dla młodzieży. Trzeba dodać, iż to jedyny powiat, który dotąd nie ma szkoły zawodowej. Istnieje wprawdzie uchwałą Prez. WRN zobowiązująca Kuratorium do budowy tu takiej szkoły, ale nie zaszkodzi zainteresowanym o tym przypomnieć. Pod adresem WZSP przekazuję prośbę o budowę obiecanego miastu pawilonu usługowego. Dałby on początek bardzo potrzebnej tu powiatowej spółdzielni wielobranżowej. Ale zasadniczym problemem dla Ustrzyk jest katastrofalny brak wody – do tego stopnia, iż grozi to epidemią w mieście. Konieczna jest tu jak najszybsza pomoc dla miasta przy budowie nowego ujęcia wody. To wszystko przekazuje pod uwagę komu należy, gdyż nie wszystko można zrobić w czynach społecznych.

Gdzieś w tych rozważaniach o codziennym trudzie mieszkańców Ustrzyk, o i zabiegach i wysiłkach, by życie w tym mieście było łatwiejsze i piękniejsze zapodział się nastrój egzotyki i pionierskiej legendy. Nic takiego w tym mieście bowiem nie zauważyłem. Miasteczko nad Strwiążem chce żyć tak samo jak się żyje nad Sanem czy Wisłą. Nie ma tam już klimatu dla "desperados" z prawem poróżnionych, dla wykolejeńców życiowych szukających uzdrowienia w głuszy, ani dla niebieskich ptaszków usiłujących w
Eldorado" zbijać fortuny.

Ale że żyje się tu jeszcze trochę trudniej niż gdzie indziej w kraju – to sprawa oczywista. A mimo to wracają tu ludzie z dużych ośrodków miejskich, który kiedyś przed wojną w Ustrzykach by tu na skraju mapy żyć razem z tym trudnym miastem. Tak np. wrócił ze Słupska fotograf Jan Szczepański porzucając dobrze prosperujący zakład – tak wracają inni. I oni właśnie najwyżej cenią, to co dzieje się w Ustrzykach – dawnym brudnym i kramarskim miasteczku.

Od redakcji:

Jak widać wiele z opisanych tutaj w 1966 roku projektów zostało zrealizowanych, co więcej niektóry nie wytrzymały próby czasu i zbankrutowały. Mimo to można powiedzieć, że Ustrzyki jakoś się przez te 65 lat istnienia powiatu wybroniły. Miasto wypiękniało, powstają i padają kawiarnie, restauracje, zakłady pracy. Pieczywa nie brakuje, a wręcz przeciwnie piekarnie się zamyka. Ten materiał z 1 sierpnia 1966 roku pokazuje po prostu różnice jakie istnieją między PRL-em a obecną polską. Łzę z oka wyciska mi jedynie fakt, że w dwa dni po ukazaniu się tego materiału skończyłem 10 lat.

/steb/

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#1 Marian 2017-04-02 17:15
Biorąc proporcjonalnie pod uwagę to, jak świat poszedł do przodu od czasu tego artykułu, to w Ustrzykach Dolnych zmieniło się tyle, że nie ma już czynów społecznych. Zadupie i obiecanki władz zostały takie same.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u