[3/180] Pożegnaliśmy Kazimierza Pelczarskiego

Drukuj
Dodano: niedziela, 23 kwiecień 2017

Zmarł Kazimierz Pelczarski – człowiek, który przez lata był jedną z najważniejszych osób w mieście. Pogrzeb odbył się w rodzinnej miejscowości Jasionowie, gdzie 20 lipca 1931 roku Kazimierz Pelczarski się urodził. Jednym z jego pierwszych miejsc pracy była posada w Wojewódzkim Biurze Pełnomocnika ds. Skupu w Rzeszowie na stanowisku instruktora w biurze powiatowym w Brzozowie. Mniej więcej w tamtym czasie został członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.

Powiększ

Już podczas nauki w Brzozowie Pelczarski został zawodnikiem sekcji piłki nożnej klubu LKS „Brzozovia". Jak podaje książka wydana z okazji 50-lecia tego klubu, Kazimierz Pelczarski należał do czołowych zawodników „Brzozovii".

W 1960 roku WK ZSL skierował go do pracy w Ustrzykach Dolnych. Czas pokazał, że z Ustrzykami związał się na zawsze. Zresztą Kazimierz Pelczarski trafił do Ustrzyk w dobrym dla miasta czasie. Bieszczady stawały się modne, płynęły pieniądze z Warszawy, województwa. W 1970 roku Pelczarski zostaje zastępcą Przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej.

Powiększ

To najwyższa wtedy funkcja dla członka ZSL, wyższe stanowiska pozostawały domeną członków PZPR. To wtedy powstało osiedle domków jednorodzinnych pod dębami, bloki mieszkalne na placu Chopina, basen, stadion sportowy, hala sportowa przy LO. To był dobry okres dla miasta.
Gdy z funkcji dyrektora szpitala odszedł doktor Polewka, funkcję tą powierzono Pelczarskiemu. Potem został prezesem Spółdzielni Mleczarskiej. Powie ktoś, że było to typowe dla tamtych czasów. Może tak, ale trzeba zauważyć, że wszystkie instytucje i zakłady działały, prowadziły produkcję, a smak ustrzyckiego masła pamiętamy po dziś dzień. Transformacja z lat dziewięćdziesiątych pozostawiła zaś w mieście jedynie ruiny firm.

Pelczarski był też człowiekiem, który nie odmawiał pracy społecznej. W latach 1978–1982 był radnym miejskim, zasiadał też w Radzie Nadzorczej Banku Spółdzielczego. Za swą pracę zawodową jak i społeczną był wielokrotnie nagradzany. Otrzymał odznaki Zasłużony dla Bieszczad i Województwa Rzeszowskiego. Uchwałą Rady Państwa odznaczono go srebrnym oraz złotym Krzyżem Zasługi, uwieńczył to wszystko Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Jak pisałem jedną z największych pasji Kazimierza Pelczarskiego był sport, a szczególnie piłka nożna. Dlatego tej stronie działalności społecznej Pelczarskiego poświęcę nieco więcej miejsca.

Powiększ

Kazimierz Pelczarski został ściągnięty do Ustrzyk z Brzozowa. Tam oprócz pracy w radzie był też wyróżniającym się zawodnikiem miejscowej Brzozovii. Stad też pomysł, by to właśnie jemu powierzyć prezesowanie miejscowym Bieszczadom. Objął tą funkcję w 1971 roku i prezesował aż do 1978.

– Przejąłem klub po latach dla niego tłustych. Zresztą w ogóle lata sześćdziesiąte to był okres wielkiej rozbudowy miasta. Stadion mieścił się wtedy na Jasieniu, za rzeką. Gdy miejscowi grali mecz, miasto było prawie puste. Bo ludzie idąc na stadion w Jasieniu szli nie tylko na mecz, ale na taki niedzielny piknik. W Ustrzykach funkcję pierwszego sekretarza pełnił wówczas Mieczysław Nawrutowicz. To on doprowadził do tego, że wybudowano tutaj basen, halę sportową przy LO, nowy stadion piłkarski. Gdy zachorowała mu żona, zamiast się nią mocno opiekować znalazł pociechę u innej kobiety. Ktoś z miejscowych doniósł o tym komu trzeba i Nawrutowicz przeniósł się na drugi koniec Polski do Szczecina, gdzie prezesował – z dobrym skutkiem – tamtejszej Spółdzielni Rzemieślniczej. To był też dobry okres dla ustrzyckich piłkarzy, którzy awansowali do A-klasy. Przyszło mi więc przejąć klub który miał dobry okres, a zanosiło się na to, że lepiej nie będzie.

Pelczarskiemu – który został też niebawem prezesem ustrzyckiej Spółdzielni Mleczarskiej – pomagali w pracy: Zbigniew Mucha, Władek Wawrowski, nieco później pracujący wtedy w mleczarni Aleksander Woźniak. Sprawami finansowymi zajmował się dyrektor hotelu „Laworta" Marian Bilik.

Klub liczył sobie trzy sekcje: piłki nożnej, siatkówki, narciarską. Wspomnieć warto o narciarzach, bo spore sukcesy w kraju odnosili Adamiak, Janusz Kowalski – późniejszy koszykarz I-ligowej Resovii oraz Janek Plezia i Rysiek Wilczkiewicz. To byli zawodnicy liczący się w kraju. Wzmacnialiśmy także drużynę piłkarską z Gorlic, ściągnęliśmy Smułkiewicz i Stadnika. Dodam, że Smułkiewicz po powrocie do Gorlic grywał jeszcze po okolicznych klubach, pił i w końcu się powiesił. To przykre. Z Resovii ściągnęliśmy Ryśka Majera, później Zbigniewa Rybickiego i Zbyszka Szuberlę z Olszanicy Arnolda Ważneo, z Krosna Andrzeja Jaźwieckiego. Prócz tego grali: Ryszard Czapor sprowadzony z Brzozovii, Staszek Hawro, Rysiek Strugała, drugi z Majerów – Zbyszek, Witek i Jurek Łojkowie, Jasiu Radoń, Jorgos Kokinos, Zbyszek Dybaś, Bronek Jagielczuk, Staszek Król, Cesiek Luty, Jasi Krzywowiąza. Na mecze jeździliśmy do dobrych klubów: Stali Rzeszów, Resovii, Zelmera, Izolatora, Stali Stalowa Wola, Czuwaju, Polonii. Jeśli chodzi o zawodników, szczególnie tych sprowadzonych, to za sprawą poleceń partyjnych zatrudniano ich w miejscowych firmach PBK kierowanym przez Władka Kabaja, ZBL-u, Kopalnictwie, MPGK. Z miejscowych firm dostawaliśmy wsparcie w postacie autobusów, dożywiania, zakupu sprzętu piłkarskiego, organizacji zgrupowań. Te ostatnie odbywały się głównie w Czarnej pod namiotami. Byłem już wtedy szefem mleczarni więc na zgrupowanie do Czarnej dowoziliśmy często nabiał. Piłkarze polubili szczególnie maślankę, którą chłodzili zanurzając bańkę w studni. Organizowaliśmy wspólne zabawy sylwestrowe, przyjęcia na koniec sezonu. Wszyscy byli związani przyjacielskimi układami, nikt nie domagał się jakiś ogromnych pieniędzy. Patrząc na to co się dzieje dzisiaj mimo wszystko wydaje mi się, ze łatwiej było prowadzić klub. Dodam jeszcze, że za moich czasów ternem był przez dłuższy okres Jan Ekiert z Przemyśla. Trener bardzo dobry, a wcześniej jeden z najlepszych przemyskich napastników. Za trenerkę nie brał wiele, ale za to dostał prace w kopalnictwie.

W tym czasie w Ustrzykach ruszyły już Zakłady Przemysłu Drzewnego zatrudniające ponad tysiąc pracowników i to w stronę tych zakładów zaczęli spoglądać miejscowi sportowcy.

– W 1978 roku postanowiłem zrezygnować z prezesowania Bieszczadom. Władek Tarnawski namawiał mnie usilnie, żebym jeszcze jakiś czas wytrwał, ale nie wyraziłem na to zgody. Pora przyszła na to, by zastąpił mnie ktoś młodszy, z nowymi pomysłami i możliwościami. Choć pojawiło się w tym czasie spore grono młodych działaczy, takich jak choćby Mietek Dec, Marian Stanisz, Tadek Szczepkowicz. Największe możliwości sponsorowania miały zakłady drzewne i to one w końcu przejęły klub, zmieniając jego nazwę na dobrych kilkanaście lat na KS „Drzewiarz". – Kończy rozmowę Kazimierz Pelczarski.

Kazimierz Pelczarski poświęcił Ustrzykom praktycznie całe swoje dorosłe życie. Ma niewątpliwy wkład w rozwój miasta i regionu. To dzięki takim ludziom jak choćby Franciszek Daś, Władysław Tarnawski, Józef Jędzrzejec, Zdzisław Rudziński, Mieczysław Nawrutowicz, Zdzisław Prorok, Franciszek Nowak i wielu innych miasto z błotnistego grajdoła stało się stolicą Bieszczad. Pogrzeb Kazimierza Pelczarskiego odbył się w gronie rodziny i znajomych. Władze jak zwykle zapomniały o najzwyklejszej choćby wiązance kwiatów. Dla obecnej władzy Ustrzyki powstały 4 czerwca 1989 roku. Pamięć krótka, ale historia lubi się powtarzać i być może gdy przyjdzie pora pożegnań obecnie rządzących ówczesne władze też będą cierpieć na historyczna amnezję.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u