[5/132] Całe miasto żyje tą tragedią

Drukuj
Dodano: niedziela, 22 lipiec 2012


Całe miasto żyło tą tragedią. Rzecz jasna pojawiło się dziesiątki wersji tego wypadku. Pojawiło się także mnóstwo plotek i różnego rodzaju komentarzy. One nie łagodziły bólu jaki przeżywali rodzice 16–letniego Radka Bielca, który zginął potrącony przez policyjny radiowóz, głównie ten ból podsycały. Bowiem najgorszą tragedią dla każdego z rodziców jest fakt gdy dziecko schodzi z tego świata przed nimi. Od zdarzenia do którego doszło nocą w czwartek 24 maja minęło już sporo czasu. Czas jak mówi przysłowie leczy rany. Jak raz w przypadku rodziców Radka mądrość ludowa nie trzyma się kupy. Czas w tym przypadku gasi jedynie emocje i pozwala przyjrzeć się tragedii ze spokojem. Długo zastanawiałem się czy wracać do tematu. Jednak komentarze, pytania, plotki spowodowały to, że postanowiłem bardzo wnikliwie i w spokojny, wyważony sposób opisać to do czego doszło i jakie są w tej sprawie dotychczasowe ustalenia.

Czarna czwartkowa noc

W piątek w parafii w Ustianowej miało się odbyć bierzmowanie. Dlatego też w przeddzień w przygotowaniach do bierzmowania uczestniczyła spora grupa młodzieży. Po zajęciach w kościele kilkoro z nich postanowiło przewieźć się na skuterach po mieście. Piątka kolegów na trzech skuterach ruszyła w stronę Ustrzyk. Pierwszy z nich jechał na skuterze sam, na dwóch kolejnych skuterach jechało po dwóch chłopaków. Dojeżdżając do skrzyżowania przy Haliczu spostrzegli zmieniające się światło sygnalizacyjne. Pierwszy z nich nie zatrzymał się i przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Stoją na tym samym skrzyżowaniu na ulicy Sikorskiego policyjny radiowóz ruszył za tym skuterem. Gdy światło się zmieniły pozostałe dwa skutery również ruszyły w stronę hali sportowej. Za nimi jechał volkswagen golf, a za golfem kolejny samochód policyjny Fiat Ducato. W pewnym momencie golf wyprzedził – jak twierdzi policja- na linii ciągłej jadących motorowerzystów. Radiowóz włączył sygnały świetlne i ruszył za nim. Tymczasem jadący skuterami spostrzegli swojego kolegę kontrolowanego przez pierwszy radiowóz i postanowili poczekać na niego na parkingu przy hali sportowej. Była to jak najbardziej normalna reakcja. Pierwszy ze skuterów zjechał do środka jezdni,  przepuścili jadący za nimi samochód i wtedy doszło do tragedii. Kierujący skuterem Radek nie zauważył goniącego golfa radiowozu. To normalne, ponieważ ten używał tylko sygnalizacji świetlnej i właśnie w tej chwili został przez radiowóz potrącony. Siła uderzenia było ogromna Radek został odrzucony o kilka metrów i uderzył w krawężnik chodnika. Jadący z nim Maciej Kopeć również upadł na ulicę. Radiowóz uderzył w barierkę przy szkole nr 1, uderzył w znak drogowy, śmietnik, staranował przyszkolne ogrodzenie i przewrócił się na dach.

Powiększ

Wszystko dokładnie widział kierowca drugie skutera. Policyjnym Fiatem kierował 36- latek, obok niego jechał 34- letnia policjantka. Oboje potłuczeni wyszli z przewróconego radiowozu. Policjantka rozpoczęła reanimację Radka. Jak stwierdzili później sanitariusze robiła to fachowo. Jednak na nic się to nie zdało. Radek zginął bowiem na miejscu. Z pobliskich bloków przy ulicy Dworcowej schodzili się ludzie. Rosła liczba gapiów, a tym samym zaczęły się rodzić różne teorie dotyczące przyczyn zdarzenia.

Powiększ

Nie mogły one już jednak przywrócić życia chłopcu. Także Maciek mocno ucierpiał w zdarzeniu. Ocknął się dopiero kiedy umieszczano go w karetce.

Dziesiątki wersji, setki plotek

Cały piątek miasto huczało. W miejscu tragedii pojawiły się znicze i kwiaty. Czy musiało do tego dojść zastanawiali się ludzie. Nie może być tak, żeby dziecko wybierające się na przejażdżkę nie wracało już do domu- mówili. Już w piątek wielu twierdziło, że nie było żadnego ściganego golfa, że radiowóz jechał bez jakichkolwiek sygnałów. Wielu ze stu procentowym przekonaniem twierdziło, że nagranie z monitoringu przy skrzyżowani zostało już przez policję skasowane. 36- letniego policjanta kierującego radiowozem i jego partnerkę „dobrze poinformowani" zlokalizowali w szpitalu psychiatrycznym w Żurawicy. Wiadomo psychicznemu nic nie zrobią. Oczywiście doradzili im to ich przełożeni. Kilka dni później pojawia się kolejna plotka. Komendant został zwolniony, bo jednak wina policji była bezsporna. Nie muszę chyba dodawać, że we wszystkich tych plotkach nie było ziarna prawdy. Pogrzeb Radka zgromadził setki ludzi. Było sporo młodych. Pojawiały się głosy, że może dojść do niekontrolowanych wydarzeń. Policja w sposób oficjalny wzmocniona z zewnątrz, ale i też operacyjnie zabezpieczała kondukt pogrzebowy. Rozgrzane emocje gasili też księża. Uroczystość pogrzebowa obyła się więc w spokoju i skupieniu. Kondolencje i wyrazy współczucia złożył rodzicom tuż po wypadku w imieniu swoim i wszystkich policjantów komendant Aleksander Lubas.

Nastał czas śledztwa i wyjaśnień

Z prowadzenia śledztwa zrezygnowała prokuratura w Lesku. Tłumaczyła to tym, że często współpracuje z policją w Ustrzykach i ktoś mógłby jej zarzucić stronniczość. Śledztwo przejęła prokuratura rejonowa w Sanoku. Zadałem Pani prokurator Izabeli Jurkowskiej- Hanus kilka pytań dotyczących śledztwa w sprawie tego tragicznego zdarzenia. Pytania dotyczyły monitoringu z kamer na skrzyżowaniu przy Haliczu. Konkretnie tego czy zostały skasowane. Pytałem też o to czy ścigający volkswagena golfa radiowóz używał prócz sygnałów świetlnych także sygnałów dźwiękowych. Pytałem również o to czy w zdarzeniu uczestniczył tajemniczy golf, ścigany przez radiowóz.  Zadałem pytanie o to czy prawdą jest, że policjant znajduje się w szpitalu psychiatrycznym i o to postępowania prokuratorskiego. Pani prokurator Izabela Jurkowska-Hanus odpowiedziała: „Prokurator prowadzący śledztwo zabezpieczył nagranie z monitoringu i przekazał celem odtworzenia utrwalonego zapisu specjalistom z zakresu technik operacyjnych. Wersja użycia sygnału dźwiękowego jest weryfikowana czynnościami procesowymi. Natomiast kierowca samochodu, o który wspomina pan redaktor, a wobec którego funkcjonariusze policji mieli podjąć interwencję, zmierzająca do zatrzymania został przesłuchany. Śledztwo wszczęte końcem maja 2012 roku aktualnie toczy się w sprawie, co nie wyklucza, o ile uzasadni to zgromadzony materiał dowodowy, przekształcenia się w postępowanie przeciwko osobie. Na tym etapie nie można zasadnie wnioskować o sposobie jego merytorycznego zakończenia". Jak więc widać słowa Pani prokurator zamykają raz na zawsze wiele z plotek. Komendant Aleksander Lubas, z którym również rozmawiałem o tragicznym wypadku kolejny raz poprzez Połoniny składa rodzicom oraz rodzinie i przyjaciołom Radka Bielca wyrazy szczerego współczucia. Jak powiedział- „Tragedia ta jest tez tragedia dla niego i policjantów. Nikt nie zrobił tego celowo. Zarządziłem wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Jednocześnie z tego co mi wiadomo, między innymi z monitoringu, kierowca radiowozu zachował procedury jakie wymagane są w policyjnych przepisach dotyczących pościgu za popełniającym wykroczenie. Jeśli chodzi o dwójkę policjantów to są na zwolnieniu lekarskim. W stosunku do kierującego radiowozem 36-latka były gróźb, dlatego oboje unikają ludzi. Po prostu kryją się bo dla nich to też była ogromna trauma. Zwolnienie zaś to wynik potłuczeń jakie odnieśli w wypadku. Jednocześnie mogę poinformować, że jeśli prokuratura, czy nasze wewnętrzne postępowanie wykaże winę czy złamanie procedur przez któregokolwiek policjanta zostanie on na pewno ukarany."

Mam świadomość, że  wielu osób nie przekonają do zmiany zdanie niczyje słowa. Niech przynajmniej jednak poczekają do końca śledztwa. Zacytuję tutaj słowa jednej z osób dotyczące wypadku – „Za policją to ja tam może nie przepadam, ale nikt mnie nie przekona, że radiowóz potrącił skuter celowo. Gdyby tak było nie uderzył by w barierkę, nie staranował ogrodzenia i nie wylądował na dachu, a jechał by prosto drogą. Próbując uniknąć zderzenia też ryzykował. To był tragiczny w skutkach wypadek." Może policjant postąpił zbyt gorliwie i to jest przyczyna tragedii.   To jak mi się wydaje bardzo mądre słowa. Rzecz w tym by śmierć Radka nie była bezowocna. By ktoś przyjrzał się tym procedurom i je na nowo zweryfikował. Brak sygnału dźwiękowego jest nocą zgodny z procedurami pytanie tylko czy ze zdrowym rozsądkiem przecież każdy z nas ma oczy z przodu.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#2 Misio 2012-07-26 08:27
Sanitariusze nie mogli potwierdzić fachowości reanimacji prowadzonej przez policjantkę, ponieważ sanitariusze nie pracują w pogotowiu ustrzyckim już od 2003 roku.
Cytuj
#1 Beskyd 2012-07-25 18:20
Wszystko niby gra z tym poscigiem ale :
Zeby byl poscig to pierwej ktos musial by uciekac .
A zeby uciekac to wpierw uciekajacy musial by byc zatrzymywany i nie dostosowac sie do nakazu zatrzymania.
Czego oczywiscie wobec powyzszego nie bylo !
Tak funkcjonariusze e z radiowozu nie prawidlowo zinterpretowali sytuacje co doprowadzilo do tragedi.
Z drugiej strony czy te wykroczenie (przejechanie lini ciaglej w celu ominiecia motoroweru czyli pojazdu poruszajacego sie wolno jak traktor co jest dozwolone ) bylo( wykroczeniem !? ) tak powazne by hamulce wyobrazni u kierowcy radiowozu przestaly dzialac !?
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u