[8/185] Co się dzieje w tym mieście?!

Drukuj
Dodano: niedziela, 22 październik 2017

Kolejne dwa morderstwa
Znęcanie się nad rodziną

Powiększ

SPOTKANIA Z TEMIDĄ - Niespokojne Bieszczady

Dramaty w zaciszu domowego ogniska

Przemoc domowa jak z definicji badających, jest to zjawisko społeczne powstające, gdy jeden z członków rodziny lub osoba wspólnie zamieszkująca próbuje określić swoją rolę jako dominującą w domu czy rodzinie, używając do tego przewagi fizycznej, szantażu, gróźb i najróżniejszych sposobów dla osiągnięcia własnego celu. Agresja wobec współczłonków rodziny najczęściej występuje po spożyciu alkoholu, a jednocześnie staje się jej swoistą tajemnicą, bo: „że się poprawi", „to tylko po wódce taki jest" czy „to pierwszy raz". Najczęściej jednak narażają rodziny na najgorsze.

Niewdzięczny dzieciak

Jedna z bieszczadzkich wsi. Taka zwykła. Wieś jak wieś. Kilkadziesiąt domów wciśniętych w górzysty krajobraz. Mieszka tu sześcioosobowa rodzina. Babcia z córką i jej czworo dzieci. Ojciec zmarł. Najmłodsze ma 8 lat, rodzeństwo ma 11 i 16 lat, a najstarszy z nich jest pełnoletni, ma 23 lata. On właśnie stanie się naszą negatywną postacią. Wszystko zaczęło się, gdy został pełnoletni. Choć babcia z matką zastanawiają się czy nie wcześniej. Piotruś – wtedy tak go wołały – spróbował pierwszego piwa czy wina. Sam nie wie, co było najpierw, ale czy to ważne. Wypił. W głowie zaszumiało, rausz, a z początku było nawet wesoło. Świat wydawał się taki piękny. Wszystko kończyło się, gdy przychodził do domu. Babcia coś mu powiedziała, że źle robi, matka zrzędziła żeby poszedł do pracy. To wywoływało złość. Początkowo odpyskowywał matce i krzyczał na babcię, by dały mu spokój. Tak to się zaczęło. Dzisiaj i mama i babcia po sześciu latach wspominają, że agresja narastała z każdym dniem. Kiedy zastanawiają się nad przyczynami jego picia, powtarzają najczęściej „złe towarzystwo". Same jednak nie wierzą w to co mówią, bo obwiniają za całe zło wódkę, – to przez nią – mówią. Najpierw były wrzaski. Wulgaryzmy. Wyzwiska. Patrzyło na to nieletnie rodzeństwo. Najmłodszy bał się. Płakał. Później zaczęło się poszturchiwanie to babci, to matki. Agresja narastała. Skąd miał pieniądze na wódkę. Różnie. Raz ktoś postawił. Innym razem trochę zarobił tu czy tam. Do domu nie dał. Przepijał wszystko. Kiedy doszło do drastycznego pobicia matki. Zgłosiły sprawę. Pada na niego strach. Słyszy o więzieniu, a tam nie lubią „damskich bokserów", że będzie miał prze... Po raz pierwszy próbuje wyjść na prostą. Rozmawia z psychologami. Próbuje podjąć jakąś pracę. Mija kilka miesięcy. Wydaje się, że wszystko się poukłada. Nie podejmuje jednak pracy. Mija znowu tylko kilka miesięcy i ... wszystko „wraca do normy". Piotrek – bo tak już mówią o nim – wraca do domu pijany i zły. Wrzeszczy. Wyzywa. Bije. Bije własną matkę. To zaczyna się powtarzać coraz częściej. Początkowo chronią go przed sąsiadami i policją. Matka skrywa siniaki. Wyzwiska i bicie staje się jakby normą. Coraz częściej. Bicie staje się coraz mocniejsze i zagraża zdrowiu bitych kobiet. Nieletnie rodzeństwo jest przerażone. Wreszcie mama z babcią nie wytrzymują. Zgłaszają sprawę na policji. Zostaje zatrzymany. Trzeźwieje. Słyszy zarzuty. Długotrwałe psychiczne i fizyczne znęcanie się nad domownikami. Bicie matki i babci. Demoralizowanie nieletnich. Dużo tego. Kodeks Karny wskazuje zarzuty z art. 207 pod tytułem: „Znęcanie się". Zagrożenie od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Piotra – jest trzeźwy – przerażają zapisy kodeksu, ktoś wyjaśnia, by nie liczył na minimum. To za sześć lat znęcania się nad najbliższymi. Coś do niego zaczyna docierać? Ma dopiero 23 lata i wyrok? Tak długo? Prokurator kieruje akt oskarżenia do Sądu...
Wódka zbiera swe żniwo...

Powiększ

Alkohol, bieda i nóż

W pewien poniedziałek, rankiem, ktoś zadzwonił do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych, że do szpitala przyjęto trzydziestokilkuletnią kobietę z ranami kłutymi okolic brzucha. Jak zawsze w takich wypadkach, policjanci podjęli niezbędne czynności wyjaśniające, mające ustalić okoliczności zdarzenia. Na mieście powszechnie było wiadomo, że raniona kobieta przyjaźni się z swoim sąsiadem, z którym również spędzała czas na wspólnym spożywaniu alkoholu wszelkiej maści, czy to u niego w mieszkaniu, czy też swoim. Zapewne i tym razem, wspólnie spożywali alkohol. Coś jednak poszło nie tak, gdyż najprawdopodobniej bliski znajomy i sąsiad postanowił potraktować swoją towarzyszkę od kieliszka nożem. Trudno ustalić dzisiaj, co było przyczyna sporu. Jednym z elementów jest na pewno alkohol. Mężczyzna był pijany. Tajemnicą ogólnie znaną było, że partnerzy mieli od dawna ze sobą na przysłowiowym „pieńku". Wcześniej – jak mówią sąsiedzi – kobieta go „pokaleczyła". – Chciała go zabić – mówi zachrypniętym głosem informator. – Przeżył, udało mu się, rana nie była głęboka – dodaje. Ktoś inny mówi o kryminalnej przeszłości aresztowanego. O jego chorobie. Rehabilitacji. Lekarze robią wszystko, by uratować życie młodej kobiecie. Obrażenia są jednak poważne. Po paru dniach pobytu w szpitalu kobieta umiera. Młoda kobieta.
Policjanci, jak zawsze w takich sprawach, przesłuchują domniemanego sprawcę, jego zeznania nie są chyba zadowalające, gdyż po kilku dniach od zdarzenia sąd zastosował wobec mężczyzny 3-miesięczny areszt.
Wódka zbiera żniwo...

Mąż usłyszał zarzut zabójstwa

Telefon dyspozytora Ratownictwa Medycznego wskazywał adres pilnej interwencji w jednym z bloków mieszkalnych na osiedlu w Ustrzykach Dolnych. Gdy ratownicy przyjechali na miejsce stwierdzili, że kobieta nie ruszała się. Sprawdzili. Nie żyła. Wywołali dyspozytora, który wezwał lekarza. Ten stwierdził zgon 44-letniej kobiety. W mieszkaniu oprócz kobiety znajdował się tylko mąż. Dyspozytor zawiadomił policję. Przybyli na miejsce policjanci przeprowadzili rutynowe czynności. Okoliczności sprawy wskazywały, że związek z zgonem kobiety może mieć jej mąż. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Przyczynę zgonu wyjaśni sekcja zwłok. Nie można wykluczyć, że i w tym wypadku alkohol mógł odegrać swoją rolę. Sąsiedzi z bloku są w szoku. Nikt nie mówi o małżeństwie nic złego. Ot po prostu normalna rodzina. Grzeczni, kłaniali się na chodniku przed blokiem. Nikt nie słyszał, by się kłócili. Nie pracowali w kraju. Ktoś mówi, że pracowali w Niemczech. Do domu przyjeżdżali od czasu do czasu. Załatwiali bieżące sprawy i wyjeżdżali do pracy. Wszystko jakby normalnie, a jednak...
Policjanci zwrócili się do prokuratora z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Sąd Rejonowy w Lesku zastosował wobec mężczyzny tymczasowy areszt na okres 3 miesięcy.
Obecnie śledztwo nadzorowane jest przez Prokuraturę Rejonowa w Lesku.
Prawdopodobnie alkohol zebrał kolejne straszne żniwo...


 

Prezentowane zdarzenia dotyczą przemocy domowej, której fundamentem stało się nadużycie alkoholu, a w tle jest bardzo często i bieda i nieznajomość możliwości pomocy, ale nie tylko tej, która izoluje sprawcę. Ośrodki Pomocy Społecznej realizują taką pomoc, która pozwala rozwiązać te najtrudniejsze rodzinne problemy. Policyjna profilaktyka w ramach „Niebieskiej karty" to nie więzienie, to pomoc nie tylko pokrzywdzonym, ale jest to szukanie drogi do rozwiązania najbardziej trudnych problemów właśnie sprawcy. Przemoc to nie patologia, przemoc to zespół sytuacji, z których można i trzeba wyjść. Przemoc domowa wynika z działania osób bliskich postępujących umyślnie i wykorzystujących swą przewagę fizyczną, a ostatnio i ekonomiczną, czym naruszane są prawa współdomowników. Najczęściej dotyczy ona kobiet, choć akta sądowe wskazują również i na nie. W wielu przypadkach jest skrzętnie ukrywana w zaciszu domowym, a tłumaczenia pokrzywdzonych wynikają nie tylko ze strachu przed sprawcą, ale z lęku o dzieci czy ludzką opinię, bo jak w domu są kłótnie i krzyki, to łatwo wydajemy wyrok – to patologia, nie ma, po co się wtrącać, jeszcze mnie skrzywdzą – tłumaczymy sami siebie. Czasami wystarczy tylko rozmowa z psychologiem. Często wystarczy podanie dłoni... W potocznym pojęciu przemoc czy pijaństwo wynika z biedy i społecznego zagubienia, ale sędziowie wskazują również i na bardzo dobre warunki materialne i wysoką pozycję społeczną sprawców.
Opisana sytuacja bitej i poniewieranej matki i babci skończy się wyrokiem. Nie jest to skrajna sytuacja. Syn być może zrozumie i przeprosi rodzicielkę. Babcia i matka – jak to matka – wybaczy pewnie synowi. Byle ten zrozumiał, co zrobił.
Nikt jednak nie zwróci życia, które odebrał człowiek człowiekowi ...

marsmaz

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u