[4/192] Świętowanie świętego i nie tylko…

Drukuj
Dodano: czwartek, 08 listopad 2018

W pierwszy weekend sierpnia mieszkańcy i turyści mieli możliwość poznania tradycyjnego wypieku proziaków i chleba, którego organizatorzy przygotowali ponad 350 bochenków. Każdy mógł poznać jak powstaje chleb od ziarenka do bochenka.

Powiększ Powiększ

Bożena i Janusz Bałkota, właściciele Muzeum Młynarstwa i Wsi urządzonego w ustrzyckim starym młynie, już po raz 18-ty wracając do tradycji, prezentowali i uczyli najmłodszych, tych starszych i nie tylko, jak powstaje chleb, ten prawdziwy, ten najsmaczniejszy. W pierwszy dzień zorganizowane były warsztaty, podczas których młócono cepami przywiezione z pól zboże, a później oczyszczano ziarno od plew na wialni. Wszystko pod czujnym okiem pierwszego gospodarza Janusza Bałkoty, który wyjaśniał i opowiadał jak to się drzewiej działo.

– Strasznie ciężko ciągnąć to koło i mielić mąkę. Muszę robić to obydwoma rękami – relacjonował 10-cio letni Robert pracujący przy żarnach, a który przyjechał z rodzicami ze Śląska. Później było wyrabianie ciasta i pieczenie proziaków. Tu prym wiodła Bożena Bałkota, która wyjaśniała wszystkim skąd nazwa „proziaki".

– Dawniej na przednówku, gdy nie było drożdży, do ciasta dodawano zamiast nich, sody, popularnie zwanej „prozą", która w wilgotnym cieście wydzielała gaz i w ten sposób spulchniała ciasto. Ciasto rosło jak na drożdżach, a przy tym uzyskiwano specyficzny pyszny smak – mówiła Bożena Bałkota.

– Przyjechaliśmy z Warszawy i postanowiliśmy odwiedzić to święto. Te proziaki jem po raz pierwszy, ale jak wrócimy do domu to napiekę takich proziaków i zaproszę sąsiadów. Czegoś takiego jeszcze nie jedli. Przepis mam od Bożeny na pewno się udadzą i u nas – chwalił smak upieczonych proziaków Roland turysta z Warszawy.
Drugi dzień to już wypiekanie chleba, a pierwsze z 350 wypieczonych bochenków po poświęcił ks. proboszcz Józef Bieniek, a gospodyni wraz z pomocnikami kroiła chleb, smarowała smalcem ze skwarkami i częstowała wszystkich gości dodając do niego jeszcze pyszne ogórki. Na scenie wystąpiły zespoły ludowe „Kapela Kmiecie" z Rzeszowa, „Bies Band" z Przemyśla, „Kapela Tońko" z Dynowa i „Bieszczadzka Ferajna", a pomiędzy występami góral z Nowego Targu, Stanisław Jaskólski opowiadał o tradycjach i zwyczajach związanych z wypiekaniem chleba. „Chlebem i solą zjednaj nieprzyjaciół swoich" – mówił Jaskólski wskazując jak ważnym elementem życia był i pozostaje chleb.
Gospodarze dwoili się i troili obsługując przybyłych gości by nikomu poczęstunku nie zabrakło. Korzystając z chwili przerwy rozmawiałem z Januszem Bałkota o tradycji i przyszłości tego święta.

– Trzy lata temu, jak pamiętasz, Roman Glapiak z Dźwiniacza, przekazał nam organizację tego święta, bo tutaj i młyn i muzeum to i święto chleba. Przygotowujemy się do niego niemal od zakończenia poprzedniego. Trzeba zorganizować wszystko – opowiadał Janusz Bałkota współwłaściciel Muzeum Młynarstwa i Wsi.

O przyszłorocznej imprezie myślimy już od początku tego roku. Założyliśmy swoją Fundację „Bieszczadzki Młyn", która od przyszłego roku w całości zajmie się organizacją i prowadzeniem „Święta chleba". Te wszystkie funkcje związane z przygotowaniem tej imprezy. Za rok będzie zmodernizowany ten budynek obok, z całym wyposażeniem, a także z nowym piecem. Fundacja opracowała dokumentację i projekt, który uzyskał akceptację, a co za tym idzie i środki unijne – wyjaśniał Janusz. – Tak, jak powiedziałem nowy budynek, który będzie wybudowany spowoduje to, że nie będziemy obawiali się anomalii pogodowych – dodał na zakończenie rozmowy. Jak na potwierdzenie słów Bałkoty pod koniec imprezy zaczął padać deszcz, ale impreza trwała dalej mimo wszystko...

Lipiec pełen imprez

W ustrzyckiej gminie w miesiącu lipcu niemal, co tydzień odbywają się imprezy związane z lokalnym tradycjami. Najstarszą z 21–no letnią tradycją są „Koszykalia" organizowane przez sołectwo Bandrów Narodowy. W Ropience organizowane są od 15 lat Dni Kultury Pogranicza. W Stańkowej po raz czwarty świętowano przepyszne pierogi, a w tym roku gospodynie przygotowały blisko 12 tys. szt. i nie znalazł się nikt, kto by ich nie jadł. W tym roku po raz drugi odbyło się „Święto Ciasta" w Łobozewie. W imprezach tych występuje wiele lokalnych zespołów muzycznych, ale także z Podkarpacia, Słowacji i Ukrainy. Dość wymienić, „Bieszczadzki Dom" z Bandrowa Narodowego, „Berdo", „Bies Band" z Przemyśla z szerokim repertuarem piosenek ludowych, cygańskich i westernowych, „Rymanowianie" z Rymanowa i z Hoszowczyka zespół „Oratyk" oraz „Kmiecie z Boguchwały". Gospodarze imprez przygotowują wiele atrakcji dla gości, a oprócz występów panie z lokalnych KGW przygotowują najróżniejsze smakołyki z przepisów lokalnych kuchni. Wszystkie te imprezy łączy wspólna idea zaprezentowania osiągnięć lokalnych społeczności, lokalni twórcy maja możliwość wystawiania i swoich dzieł. Zapraszani są również twórcy z regionu, a to stwarza możliwości poznania innych rozwiązań i możliwości.
Przebywający w gospodarstwach agroturystycznych goście mają dodatkowe elementy promocji wsi, w których goszczą i jak powiedział mi jeden z nich, że „zawsze wtedy przyjeżdżają, gdy odbywa się lokalne święto..."

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u