[6/133] Ogródki działkowe - o co ten szum?

Drukuj
Dodano: poniedziałek, 10 wrzesień 2012


Przez ostatnie tygodnie głośno było w mediach o ogródkach działkowych. Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek Prezesa Sądu Najwyższego Lecha Gardockiego domagający się zbadania zgodności z Konstytucją RP zapisów ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. Trybunał stwierdził, że zastrzeżenia są w dużej części zasadne i dał czas osiemnastu miesięcy na zmianę ustawy. Prawdę mówiąc jest to walka z przewodniczącym, zarządem i Krajową Radą Polskiego Związku Działkowców. Władza nie lubi dużych organizacji, związków zawodowych bo czasami musi im ulegać.

Działkowcy to potężna siła skupiająca steki tysięcy działkowiczów, a wraz z rodzinami kilka milionów osób, które odpowiednio ustawione mogą np. zagłosować w wyborach przeciw sprawującym władzę. Związki zawodowe praktycznie udało się rozbić, przyszła więc pora na działkowiczów. Na dodatek działki to dziesiątki tysięcy hektarów ziemi położonej często w atrakcyjnych miejscach miast. Przystępując do ataku na działkowiczów na sztandarach wypisuje się niekonstytucyjność ustawy, PRL-owskie korzenie związku itp. Tymczasem ogródki działkowe i cały ruch z nimi związany rozpoczął się około 100 lat temu, na dodatek w Niemczech, Danii by później rozprzestrzenić się na całą praktycznie Europę. Lokalizacja w centrach miast to też nie fanaberia działkowiczów ale urbanistów, którzy tworzyli tzw. strefy przewietrzania miast. Prawda jest jedna, zmiana ustawy to dla fiskusa możliwość kolejnego haraczu, a dla samorządów łatanie budżetowej dziury poprzez możliwość sprzedaży atrakcyjnych terenów.

Powiększ

W Ustrzykach Dolnych istnieją zespoły ogródków działkowych „Storczyk" na stoku przy wjeździe do miasta, „Sosenka" nad ulicą Gombrowicza, oraz „Laworta" za hotelem o tej samej nazwie. Początkowo wszystkie należały do Polskiego Związku Działkowców. Na fali przemian ustrojowych ze związku wyłamały się dwa pierwsze, a w związku została „Laworta". Nie tak dawno na łono związku wróciła „Sosenka". Co daje przynależność do Związku. Głównie oparcie prawne, możliwość korzystniejszych negocjacji ustawowych zgodnie z zasadą, że w grupie siła. Istotna jest też pomoc finansowa, pozwalającą na różnego rodzaju inwestycje  wspólne dla wszystkich działkowców w ramach poszczególnych zespołów.  Na tej zasadzie „Laworta" zmodernizowała ostatnio ujęcie wody i cała instalację wodociągową doprowadzająca wodę do wszystkich działek. Łącznie ustrzyccy działkowcy to około 600 członków, co wraz z rodzinami też stanowi poważną siłę. Działkowcy nie płacą podatku od nieruchomości do kasy miasta, a jedynie niewielką składkę, która jest dzielona pomiędzy zarząd miejscowy, wojewódzki i krajowy.

Jak powiedziała mi szefująca Rodzinnym Ogródkom Działkowym „Laworta" Zofia Demczyna składka za m2 działki to teraz niespełna 20 gr.

Powiększ

Gdyby został zlikwidowany związek a działki przeszły pod zarząd miasta koszt wzrósłby znacznie, na dodatek trzeba by też było płacić za altany czy działkowe domki. No i rzecz jasna nic z tych pieniędzy nie wróciłoby na działki tak jak teraz ze składki. Inwestycje musiałby być finansowane z dodatkowych składek. Działkowcy stracili by prawo do działek, które teraz mają gwarantowane, chyba że podpisywali by nowe umowy dzierżawne oczywiści odpłatne. Stracili by też prawo do bycia właścicielami altan, domków, drzewek, krzewów i pozostałego mienia. Dzisiaj działki mogą być zlikwidowane tylko na cele publiczne czyli budowę dróg, szkół itp. A gdy tak się stało związek egzekwował od władz odtworzenie działek w innym miejscu. Gdy związek przestanie istnieć zniknie obrona działkowiczów przed przeznaczaniem ogródków na centra handlowe, biura itp. Jak więc widać ochrona jaką daje związek jest nieoceniona. Oczywiście jak mówi Zofia Demczyna w wielu przypadkach niezrzeszeni działkowicze prawdopodobnie dogadali by się z lokalnymi władzami np. w sprawie zwolnienia z podatku od nieruchomości, czy innych form pomocy. Nawet teraz działkowicze z „Laworty" mogą liczyć na pomoc władz miasta. Ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Lepiej więc by związek istniał. Jak na razie jedynie Sojusz Lewicy Demokratycznej robi co może by nie doszło do likwidacji związku. Bowiem zdaniem lewicowców ogródki to nie żaden luksus, a  wielu przypadkach  źródło dodatkowej darmowej żywności dla biednych rodzin. Na działkach nie buduje się basenów, a sadzi warzywa, drzewka i krzewy owocowe. Na działkach wypoczywają też ci których nie stać na jakikolwiek urlopowy wyjazd dlatego sprawa ich dalszego istnienia jest tak niezmiernie ważna.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u