[8/135] Obudź się szkoło

Drukuj
Dodano: wtorek, 30 październik 2012

ZeZem
Andrzej Kotowicz

Andrzej KotowiczNie bez powodu coraz częściej słyszy się głosy – nie wyłączając z tego środowisk nauczycielskich – czy nie warto byłoby się zastanowić nad przywróceniem poprzedniego systemu nauczania. Ośmioletnie podstawówki, czteroletnie licea, pięcioletnie technika czy też trzyletnie szkoły zawodowe sprawdzały się znakomicie i tylko ktoś przy niezdrowych zmysłach może to kwestionować. Obecnie, okrojone podstawówki z wynikającym z tego przeładowanym materiałem, przerabianym co tu ukrywać po łepkach, praktycznie nic nie dające jeśli chodzi o przyszłą perspektywę życiową gimnazja, całkowity zanik nauczania zawodowego powodują, że nasza oświata stanęła na rozdrożu i co najgorsze nie ma chętnego i mądrego który chciałby coś z tym fantem zrobić.

Ostatnio rozmawiałem z dwudziestotrzylatkiem, po maturze w jednej z ustrzyckich szkół średnich, który z rozbrajającym uśmiechem stwierdził, że podstawówkę przeszedł jak burza, gimnazjum to był mały pikuś – więcej się bawiło i piło niż się uczyło a szkołę średnią i tak musiał ukończyć, żeby nie zaniżać średniej zdanych matur. I tak mu  zresztą do tej pory zostało, dalej lubi się bawić i „korzystać"  z życia od czasu do czasu dorywczo pracując, bo jak stwierdził rodzice się burzą i grosza, dać już nic nie chcą. Czy to jest odosobniony przypadek? Wydaje mi się, że nie. Takich jak on, tak podchodzących do życia, znalazło by się pewnie dużo więcej.

Cały czas się zastanawiam skąd się biorą  takie postawy. Nie małą rolę odgrywa tu pewnie  rodzinny dom.  Zabiegani i zapracowani rodzice coraz mniej czasu poświęcają swoim dzieciom. Niestety, szkoła też tu zawodzi. Przeładowana materiałem do przerobienia nie jest w stanie udźwignąć obowiązku wychowawczego. Gdzie te czasy, kiedy uczeń poznawał swojego wychowawcę w trzeciej klasie szkoły podstawowej  a żegnał go w klasie ósmej. Nie w małej wiejskiej szkółce gdzie wszyscy wszystkich znają a w szkole „kombinacie" liczącej ponad 1200 uczniów w trzystutysięcznym wtedy mieście, gdzie wychowawca znał wszystkich swoich uczniów z imienia i nazwiska i w razie potrzeby w sytuacjach trudnych, wynikających między innymi z problemów wychowawczych czy złych wyników w nauce odwiedzał domy swoich podopiecznych, a tzw. wywiadówka była uzupełnieniem kontaktów na linii szkoła – rodzic.

Co takiego się dzieje, że te proporcje zostały zachwiane, Czyżby zawodził system, przez co obniżył się prestiż zawodu nauczycielskiego i autorytet samego nauczyciela. A może samo środowisko nie jest zainteresowane by kojarzono je z czymś naprawdę dobrym, potrzebnym i ważnym.

Ostatnie głośne „otrzęsiny" w gimnazjum salezjańskim w Lubinie pokazały, że w polskich szkołach dzieje się źle. Tu też niestety zawiedli nauczyciele. Została przekroczona granica, której w szkole przekroczyć nie wolno. Tego typu „zabawa" to nie jednostkowy wybryk dyrektora i nauczycieli jednej szkoły. Takich lub podobnych, upokarzających uczniów imprez było  dużo więcej. Powie ktoś a cóż to takiego. Niewinna zabawa. Być może dla obserwatora z boku. Śmiem twierdzić, że dla większości uczniów było to traumatyczne, przykre przeżycie i chcieliby o nich jak najszybciej zapomnieć.

Zastanawiam się skąd się biorą takie idiotyczne pomysły i szczerze mówiąc nie znajduję racjonalnego wytłumaczenia. Chcę głęboko wierzyć, że nie jest to wymysł nauczycieli. Jeżeli uczni, to dlaczego jest na nie zgoda i akceptacja. Gdzie się podziali pedagodzy szkolni. Czyżby zniknęli ze szkół jak higienistki i gabinety stomatologiczne. Gdzie są w końcu rodzice i ich głos w organach przedstawicielskich samorządu szkolnego. Takich i podobnych pytań nasuwa się coraz więcej. Psychologowie już nie mówią ale alarmują – szkoło obudź się. Czy musi dojść do tak drastycznych , traumatycznych trącających pornografią scen, jak ta z księdzem  w tle w gimnazjum w Lubinie, żeby w końcu zaczęto myśleć.

Dzwonek na lekcję już zabrzmiał. Kiedy się ona skończy – nie wiem. Kiedy zostanie odrobiona i czy w ogóle  zostanie odrobiona to już całkiem inna sprawa.

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u