[9/136] Bogaty może więcej

Drukuj
Dodano: niedziela, 18 listopad 2012

Powiększ
Emilia Zaniewicz  z Teleśnicy nie miała łatwego życia. W 1989 roku jej mąż Bronisław zginął tragicznie pracując przy budowie Zakładów Przemysłu Drzewnego w Ustjanowej. Był człowiekiem niezwykle sumiennym, dlatego na koniec zmiany postanowił jak co dzień oczyścić wnętrze potężnej betoniarki. Niestety miał też „super dowcipnych" kolegów, którzy w chwili gdy wszedł do bębna betoniarki postanowili zażartować włączając ją do sieci. Betoniarka ruszyła, a jej skrzydła zmiażdżyły Bronisława Zaniewicza. Zginął na miejscu. Proces dowcipnych kolegów zakończył się rzecz jasna uniewinnieniem sprawców. Wszak oni tylko żartowali, no i żyli, mieli pieniądze więc mogli opłacać adwokatów. Emilii Zaniewicz pozostało tylko wybudowanie nagrobka dla męża. Wybudowała go na cmentarzu w Łobozewie. Niestety brak męża wpłynął w znaczący sposób na dalsze życie Emilii Zaniewicz. Zubożała, bo przecież trudno żyć  bez męża.

Cmentarz w Łobozewie zresztą jak wiele wiejskich cmentarzy zlokalizowany został na zboczu stromego stoku. Trudno tam podejść do samego cmentarza, nie mówiąc już o dojściu do samego nagrobka. Jednak przez lata dotarcie do grobu swojego męża nie było dla Emilii Zaniewicz jakimkolwiek problemem. Mieścił się on na samej górze cmentarza ogrodzonego siatką, a dojść było można do niego wąską ścieżką wiodącą od bramy.

Powiększ

Cmentarz w Łobozewie jest cmentarzem komunalnym. Jednak administracja nim została scedowana na miejscową parafię. MPGK usuwa śmieci i nie pobiera jakichkolwiek pieniędzy za pochówek. Jak twierdzi proboszcz parafii on także nie pobiera pieniędzy za wykopanie grobu, czy też za wykonanie nagrobka. Firmy pogrzebowe,  firmy wykonujące nagrobki, parafianie twierdzą jednak,  że coś proboszczowi płacą. Płacą i oczekują, że proboszcz będzie pilnował pewnych reguł dotyczących pochówku. A jak się okazuje na cmentarzu w Łobozewie ważna jest jedna reguła, rację ma ten kto ma pieniądze. Ludzie z kasą mogą wiele więcej niż ci bez kasy. Nie chcę tu mówić jak to się ma do zasad spisanych w piśmie świętym.

Tak więc gdy rodzina sąsiadującego z nagrobkiem  Zaniewicza grobu postanowiła go zmodernizować, nie pytała nikogo o zdanie. Rodzina ta mieniąca się bogaczami w Teleśnicy sprawiła ojcu- dziadkowi okazały nagrobek. Ponadto by nie stać na ścieżce wybudowała też okazały podest dla żałobników. Podest ten praktycznie odciął Emilię Zaniewicz od grobu męża. Zresztą także odciął przynajmniej dwie rodziny od dostępu do grobów. Ale ludzie, którzy to zrobili mają sklep w Teleśnicy, a i zapewne zeszyt kredytów i uważają iż im więcej wolno.

Andrzej Kotowicz

Pani Emilia zwróciła się z pytaniem do sprawców jej problemów dlaczego tak postąpili, odpowiedzi nie otrzymała. Pytała też księdza proboszcza dlaczego nie reaguje na taka samowolę. Ten też nic jej nie odpowiedział, a od pewnego czasu nie odbiera od niej nawet telefonów. Gdy zadałem te pytanie księdzu odpowiedział iż on starał się rozmawiać z żoną pochowanego  obok grobu Zaniewicza mężczyzny, jednak ta nie ma najmniejszego zamiaru czegokolwiek tam zmieniać.

Powiększ

MPGK w Ustrzykach twierdzi, że są odpowiednie reguły  dotyczące wymiaru nagrobków, a co najważniejsze na pewno musi zostać zachowana reguła dostępności do grobów. Zdaniem MPGK pani Emilia Zaniewicz musi złożyć skargę do Urzędu Miasta i tam domagać się wyegzekwowania swoich praw. Na dodatek sąsiedzi budujący nagrobek doprowadzili praktycznie rzecz biorąc do całkowitego zniszczenia nagrobka męża pani Emilii Zaniewicz. Na pytanie pani Emilii czy zwrócą poniesione przez nią koszty zareagowali śmiechem. A koszt budowy nowego nagrobka to po naprawdę promocyjnych cenach kwota 2800 zł.

- Mąż zmarł tragicznie. Nikt nie poniósł najdrobniejszych konsekwencji tej śmierci. Moim obowiązkiem jest dbać o jego nagrobek. Bo to moja jedyna pamiątka o nim. Boli mnie, że ksiądz, parafia potrafią spokojnie patrzeć na moją krzywdę. Widzę, że nawet w sprawach pochówku bogatszemu wolno więcej. Boli mnie to, że ksiądz pobierając opłaty za pochówek nie potrafi dopilnować porządku na cmentarzu. Boli mnie to, że ktoś niszcząc mój nagrobek wart trzy tysiące złotych miast przeprosić śmieje mi się w twarz. Nie mam męża, nie ma mnie kto obronić, a inni potrafią to perfidnie wykorzystać.

Pisząc ten materiał byłem przekonany, że kto jak kto ale ludzie głęboko wierzący potrafią szybko takie sprawy rozwiązać. Okazuje się jednak, że reguły religii są najlepiej znane tym wątpiącym, ci mieniący się głęboko wierzącymi nie mają w sercu cienia litości. Nich nas Pan Bóg broni przed takimi wiernymi.

Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u