[11/138] Całkowicie spłukani
ZeZem
Andrzej Kotowicz
Koniec roku to okres podsumowań, rozliczenia się z tym co za nami i zarazem myślenie o najbliższej przyszłości. O tym co nas czeka. Kiedy rozmawiam ze znajomymi i ludźmi, których spotykam całkiem przypadkowo dochodzę do wniosku, że punkt widzenia jest bardzo osobistym i relatywnie subiektywnym odczuciem.
Inaczej na otaczającą nas rzeczywistość patrzą ludzi starsi ze swoim życiowym bagażem doświadczeń, których kryteria wartości diametralnie różnią się od tych prezentowanych przez młodsze pokolenie Polaków, preferujące inne wartości, inny sposób myślenia, w końcu inne drogi dochodzenia do wytyczonych celów. Jedna i druga postawa jest jednak warta podkreślenia, a ich wzajemne uzupełniające się, przenikanie powoduje daleko idącą, przez nikogo niezamierzoną symbiozę.
To ta tzw. opinia społeczna bez podziału na wiek, wykształcenie, pochodzenie kształtuje ogląd postrzegania rzeczywistości a mając w ręku narzędzia jakie dało jej demokratyczne Państwo, robi z nich użytek, co powoduje, że obywatel ma coraz większą możliwość komentowania bieżących spraw, dziejących się w jego okolicy, przez co niejednokrotnie pośrednio możliwość wpływania na decyzje rządzących. Piszę możliwość, gdyż nie zawsze głos opinii społecznej jest brany pod uwagę przez różnego rodzaju szczeble decydentów.
Ostatnio np. głośno komentowaną stała się podwyżka cen wody i ścieków w gminie Ustrzyki Dolne. Abstrachując od tego, że nie wzbudziła ona we mnie większego zdziwienia, gdyż na nic innego nie liczyłem, a o informacji, że ceny pozostaną na dotychczasowym poziomie lub wręcz zostaną obniżone mogłem sobie tylko pomarzyć, to dalej nie dowiedziałem się skąd się wzięły te nowe stawki i jakimi względami ekonomicznymi zostały podyktowane. Dlaczego gospodarstwa domowe mają płacić o 1 grosz więcej za 1 m3 wody o oddaną taka samą ilością ścieków niż tzw. pozostali. Co to jest ten tzw. „złoty środek", który stał się podstawą uchwały Rady Miejskiej podjętą na sesji 22 listopada br. Tego typu pytania zadają sobie wszyscy ci których ta podwyżki bezpośrednio w większym lub mniejszym stopniu dotkną, bez względu na zasobność portfela. Niestety nie są to wszystkie przykre dolegliwości finansowe, które mogą nas spotkać w przyszłym roku. Być może jeszcze w tym roku albo na początku przyszłego czeka nas dyskusja dotycząca realizacji nowej ustawy „śmieciowej", która ma wejść w życie od lipca przyszłego roku. Że jest fatalną już w samym swoim założeniu i jako kolejny bubel prawny kwestionowana przede wszystkim przez same samorządy, nikt nie ma wątpliwości. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż pomimo swojej ułomności wejdzie w życie, a cały ciężar jej realizacji znowu spadnie na barki mieszkańców. Gdy do tego wszystkiego dodamy planowaną podwyżkę energii elektrycznej, gazu, podatków lokalnych, o których nie możemy nie wspomnieć gdyż są to dochody własne gmin, może okazać się, że w bardzo bolesny sposób odczujemy drążenie naszych portfeli w nadchodzącym roku. Módlmy się aby przyszły rok okazał się rokiem suchym z minimalnymi opadami, ponieważ już czynione są przymiarki do wprowadzenia w życie tzw. ustawy „deszczowej" lub jak kto woli „rynnowej". Powiedzenie, że wszedł z deszczu pod rynnę może okazać się w tym wypadku bardzo prorocze, a my zmoczeni do suchej nitki wyjdziemy z tego całkowicie spłukani.