[3/141] Jestem pod lupą wybitnych dziennikarzy
Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki
Pisaniem, ale i też gadaniem w radio zajmuję się dobrych kilkadziesiąt lat bo zaczynałem w miesięczniku „Profile" w wieku 16 lat. Przez te lata pisałem do „Podkarpacia", „Gazety Bieszczadzkiej", „Sztandaru Młodych", „Dziennika Polskiego", „Super Nowości" i kilku jeszcze mniej znanych tytułów. Założyłem i prowadziłem przez dwa lata „Kurier Bieszczadzki", a od ponad dziesięciu lat wydaje „Nasze Połoniny". Kilka lat poświęciłem pracy w Radiu Bieszczady i Radiu Rzeszów. Po co to wszystko piszę. Po to by stwierdzić, że nigdy przez te lata nie miałem odwagi tytułować się dziennikarzem, ponieważ nigdy się w tym kierunku nie kształciłem.
Ot tak po prostu lubię to robić, tak jak inni zbierać znaczki itp. Robię to też często za przysłowiowe frico, szczególnie w obu przypadkach wydawania gazety przez siebie. Satysfakcją jest gdy przez to pisanie uda się coś dobrego załatwić, lub gdy słucha się słów pochwały za napisanie jakiegoś materiału. Nie ukrywam też, że pisanie robi ze mnie osobę rozpoznawalną, co pomaga choćby w wyborach. Zgodnie z zasadą niech mówią o tobie dobrze lub źle, byle by mówili.
I tak też jest w życiu, jedni za mną nie przepadają inni zaś odwrotnie. Mam jednak ostatnio szczęście być obserwowanym przez dwóch wybitnych „dziennikarzy". Obu interesuje fakt prowadzenia przeze mnie fundacji, moja przynależność polityczna, oraz funkcja w radzie powiatu. Zawiść jest rzeczą, która może nabawić co niektórych ogromnych kompleksów. Czasami mam przeczucie, że ludzi ci byli by nawet gotowi do fizycznej napaści.
Jednym z tych tuzów dziennikarstwa jest niejaki Mateusz U. Nazwiska nie wymienię nie ze strachu, a jedynie dlatego, że to człowiek młody i ma czas na refleksję. Mateusz mieszka w Baranowie i nazwa tej miejscowości jak na razie bardziej by pasowała do jego nazwiska. Jako bloger Fundacji Helsińskiej Monitorującej Media obserwował co się dzieje na Podkarpaciu. Oczywiście nie omieszkał pisać o Połoninach i o mnie jako czarnym charakterze w czterech wcieleniach. -„Nasze Połoniny" występują w tym materiale nie przypadkowo na pierwszym miejscu. Czasopismo to nadzoruje nie kto inny jak Wiesław Stebnicki. Pan Stebnicki – to szef SLD w powiecie i członek władz wojewódzkich. Można śmiało powiedzieć, że dzięki niemu powstała na nowo lokalna lewica, doprowadzając do koalicji z Bieszczadzkim Stowarzyszeniem Samorządowym zajmując miejsce Niezależnych (mowa tu o ugrupowaniu). W wyniku tego Stebnicki zajął funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu. Połoniny wyróżnił, ale dołożył też „Gazecie Bieszczadzkiej", „Echu Bieszczadów", „Powiat Leski". Pochwały otrzymało- jak pisał Mariusz U.- jedynie niezależny „Puls Bieszczadów". Niestety pochwała nic nie pomogła bo Puls zgasł. Dodam, że nieco wcześniej pisał o mnie i gazecie nieco inaczej umieszczając ją w Lesku przy tamtym samorządzie. Jednak tytułem rekompensaty twierdził, że jest ciekawa graficznie tyle tylko, że uległa władzy. Po naszym sprostowaniu zmienił na tekst podany wyżej. Dodał jeszcze- Co ciekawe wydawcą jest Fundacja Bieszczady bez Granic, której prezesem jest opisywany przez nas mianujący się Redaktorem Naczelnym „Nasze Połoniny" - Wiesław Stebnicki wraz z jego synem. Ciekawostką dla mnie osobiście też jest fakt, iż „Redaktor" zaczynając prowadzić gazetę w oświadczeniu majątkowym w 2010 roku wskazał, że jest osobą bezrobotną, ale już w oświadczeniu majątkowym dwa lata później (2012 roku) podał do publicznej wiadomości, że jest zatrudniony przez urząd miasta w którym rządzi jego koalicjant z ramienia Bieszczadzkiego Stowarzyszenia Samorządowego. Przeglądając materiały jakie ukazują się w „Naszych Połominach" niezwykle rzadko pojawiają się informacje krytyczne w stosunku do lokalnych włodarzy. Niestety Mariusz U. nigdzie nie podaje, że nie ma zakazu bycia w radzie, kierowania RP SLD, redagowania gazety. Wyznaje zasadę, że gdy fakty przeczą prawdzie najlepiej pominąć je milczeniem. Gdy gazeta Połoniny zaczęła się ukazywać bloger Mateusz miał lat nieco ponad dziesięć. Nie dziwię się więc, że pamięcią sięga zaledwie roku 2010. Natomiast w tym jego akapicie widzę rękę innego redaktora z Bieszczad. Bloger Mariusz w swym krótkim życiu zdążył - jak pisze- współpracować z TVP, TVN, Polsatem, RMF, Radiem Zet, ale i też z Korso i Gościem Niedzielnym. Typowano go do tytułu dziennikarza roku, nie podaje tylko czy w kraju, czy rodzinnym Baranowie. Innych tytułów z racji pojemności felietonu nie wymienię. Jaki jest koniec Mariusza U. Ano po napisaniu tak wybitnych materiałów, po trzech miesiącach przestał być współpracownikiem Fundacji Helsińskiej.
Drugi z wybitnych dziennikarzy mieszka blisko mnie. Żywi w stosunku do mnie awersję ogromną. Pozywa mnie do sądów, straszy materiałami śledczymi. Ostatnio przysłał e-maila wzywającego mnie do natychmiastowego przesłania mu sprawozdań Fundacji z kilku lat i wykazu dotacji od lokalnych samorządów. Podpisał to dzieło - dziennikarz Pulsu Bieszczadów. W przeciwieństwie do blogera Mariusza, ten jest dużo starszy i niczego się już w życiu nie nauczy. Nie podam nawet jego inicjałów, bo mi szkoda sądów, które musiały by rozpatrywać kolejne pozwy, a przecież kilkadziesiąt jego pozwów mozolnie rozpatrywały i rozpatrują. Niestety materiałów nie wysłałem i nie mam zamiaru wysyłać. Zresztą po co, skoro pismo z tak wybitnym dziennikarza właśnie „puls" straciło i przestało się ukazywać.
Mimo wszystko również tym kolegom po piórze życzę tuż przed Wielkanocą wszystkiego dobrego. Podpowiem jeszcze jedną prawdę, by coś robić trzeba to po pierwsze lubić. Gdy ktoś myśli o robieniu lokalnej gazety jako o super biznesie lub chce załatwiać osobiste porachunki kończy tak jak bloger Mariusz U. lub gazeta „Puls Bieszczadów" z dziennikarzami jak ten śledczy, który chciał mnie przebadać.
Komentarze
Wymądrza sie Pan tutaj jakim to jest dziennikarzem a tymczasem nie pamiętam żeby pan napisal jakis ważny tekst demaskujący jakiekolwiek nieprawidłowośc i w samorządzie. Nie wierze ,że pan nic nie wie bo w takim razie jakim jest pan dziennikarzem.C zy tylko pisaniem zalatwia pan jakies swoje intersy i leczy kompleksy?
Chamstwo, prymitywizm i ogólne zdziczenie, tymi słowami można określić ostatnie wydarzenia które miały miejsce na terenie naszej gminy. Otóż w nocy dnia 19 czerwca 2013 roku tuż po godzinie 22-giej w swoim domu, w Bereżnicy Wyżnej został napadnięty i dotkliwie pobity (złamane żebra) redaktor naczelny "PULS BIESZCZADÓW" i "ECHO ZIELONYCH WZGÓRZ" Jacek Makulski. Wcześniejsze groźby kierowane pod jego adresem znalazły swój finał w realnej rzeczywistości.
Redakcja Pulsu Bieszczadów
w dupie masz rozum
poza kosmosem jest jeszcze internet
fakt, że Puls nie działa regularnie ale mimo wszystko jest .
Nikt z dziennikarzy Pulsu nie pobiera za pisanie wynagrodzenia. Ponadto jak widac są trudności ze zdobywaniem informacji bo np. bufetowy Stebnicki stawia się ponad prawem.
Oprócz Pulsu wydawane jest w wersji papierowej "Echo Zielonych Wzgórz"
Że niby gdzie? w kosmosie?
Jak widac jego działalność jest partyzancka wymyslił sobie, że będzie przywalał zza węgła a jego świta będzie klaskać. Skoro narusza czyjeś dobra osobiste pisząc kłamstwa czy zwyczajnie kogoś obrażając to czego sie spodziewa? Moim zdaniem istnienie tej gazetki świadczy o uposledzeniu lokalnego społeczeństa, które płaci za coś takiego. Z drugiej strony gazeta która ma nijaką sprzedaż otrzymuje od samorządów zlecenia na ogłoszenia na całe strony i to i tylko to jest tajemnica skucesu tej marnej gazety.
Panie Redaktorze czy nie ma Pan subtelnego wrażenia, że ośmiesza się Pan takimi tekstami? Napadać na Pana? ;P Bez komentarza ;P
Zapewne w odpowiedzi napisze Pan, że mam tyle lat co Mateusz Urbaniak i, że kiedy Pan "robił karierę" w mediach, mnie jeszcze nie było na świecie. To drugie to zapewne prawda, ale, proszę zauważyć, że wartość człowieka nie jest równoznaczna z jego wiekiem, ale z umiejętnościami , jakie posiada.
A odnośnie "Pulsu Bieszczadów" to "nie zgasł", ale nadal się ukazuje, tylko w wersji elektronicznej. Albo Pan nie wie, albo udaje, że nie wie, bo tak wygodnie. Tylko czy to przystoi dziennikarzowi takiej klasy jak Pan? ;P
I o tym napisał Panu K. Franczak w komentarzu wyżej, ale Pan, zgodnie z dewizą, że patrzy Pan tylko w jedną stronę, tj. na czubek własnego nosa, pewnie nie zrozumiał ;P
Wymienia Pan tytuły gazet, z którymi współpracował Pan i pisze, że od dobrych kilkudziesięciu lat cały czas Pn publikuje. Czy w tym czasie nie nauczył się Pan pisać bez błędów stylistycznych? W takim razie współczuję ;P
Pan Mateusz Urbaniak [Nie wiem skąd skrót Mateusz U.? Czyżby był o coś oskarżony i ujawnianie Jego nazwiska jest zabronione?;P] i Pan Krzysztof Franczak, mimo, iż razem zapewne nie mają tyle lat co Pan, to, proszę mi wierzyć, potrafią pisać i odróżniają felieton od steku oszczerstw, które samozwańczy dziennikarz nazywa felietonem.
Puls Bieszczadów ukazuje się tyle tylko, że nie w formie papierowej. Skoro stawia się Pan ponad prawem- publikowanie sprawozdań jest obowiązkiem prawnym- to znaczy , że ma Pan chyba coś do ukrycia? Ja zapewniam Pana, że czy Pan ma życzenie czy nie to i tak dotrę do sprawozdań.
Nie jestem rzecznikim Mariusza Urbaniaka ale skoro tak go Pan prześwietlił to powinien Pan napisać dlaczego przestał być blogierem bo z całą pewnością nie za karę lub z powodów niezadowolenia z jego pracy przez HFPCz. Pan sam ile dni był blogierem? chyba dwa jak dobrze pamiętam.