[3/141] Jedzie pociąg ... z daleka

Drukuj
Dodano: niedziela, 14 kwiecień 2013

ZeZem
Andrzej Kotowicz

Od dłuższego już czasu przysłuchuję się dyskusji dotyczącej kondycji polskiego kolejnictwa.
Z tego co słyszę i o czym czytam wyłania się obraz ogólnego chaosu. Zmieniają się prezesi i całe zarządy poszczególnych Spółek a światełka w tunelu, które choćby o krok przybliżało nas do poprawy sytuacji na kolei w dalszym ciągu nie widać.

Andrzej KotowiczW dalszym ciągu jeździmy wolno, w bardzo słabo lub w ogóle nie ogrzewanych wagonach, w warunkach sanitarnych urągających wszelkim standardom. Biorąc pod uwagę 4,6 miliardowy dług kolei, taka sytuacja nie powinna raczej nikogo dziwić. Kolej tnie koszty gdzie się da. W pierwszej kolejności ulegają degradacji w naszym najbliższym otoczeniu te mniejsze kolejowe węzły komunikacyjne jak Stróże czy Zagórz. Z potężnymi kłopotami boryka się jeden z największych w Polsce i największy na Śląsku węzeł w Tarnowskich Górach. Taka sytuacja może budzić wiele obaw co do tej najbliższej przyszłości polskiej kolei. Dlatego dziwi mnie entuzjazm i optymizm przynajmniej części bieszczadzkich samorządów, które widzą możliwość reaktywacji połączeń kolejowych na ich terenie. Skąd bierze się ta wiara, że pieniądze na kolej w Bieszczadach popłyną szerokim strumieniem.

Czy nikt nie widzi, że bezprecedensowa wyprzedaż majątku kolejowego w konsekwencji doprowadzi do likwidacji ciągów kolejowych na terenie Bieszczadów. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Ustrzyki po ośmiu latach uporczywych dążeń w końcu nieodpłatnie dostały w „prezencie" od kolei dworzec. Dlaczego teraz a nie dwa, cztery czy sześć lat temu. Niedawno władze Ustrzyk Dolnych i Starego Sambora na Ukrainie podpisały protokół wykonawczy na 2013 rok do umowy o współpracy transgranicznej obu miast. W protokole tym znalazło się zadanie mówiące o reaktywowaniu kursu pociągu relacji Zagórz – Chyrów. Dziwny to zapis, gdyż jeszcze nie tak dawno bo w styczniu z ust rzeczniczki PKP mogliśmy usłyszeć, że w najbliższym czasie władze kolejowe nie przewidują reaktywacji kursów na trasie Zagórz – Ustrzyki Dolne i Zagórz – Łupków. Już w lutym otrzymaliśmy kolejną złą informację. Na obu tych trasach przeprowadzana jest inwentaryzacja i brana jest pod uwagę całkowita ich likwidacja. Czyżby 5 lutego podczas podpisywania protokołu wykonawczego samorządowcy o tym nie wiedzieli a punkt protokołu dotyczący kolei to bardziej pobożne życzenie niż rzeczywistość. Podkarpacie znajduje się w czołówce województw gdzie likwidacji ulegnie najwięcej dworców i  linii kolejowych. Na razie kolej wytypowała pięćdziesiąt takich obiektów. Wśród nich do sprzedaży lub wieczystej dzierżawy znalazły się dworce w Sanoku i Zagórzu. Jeżeli w tych działaniach władz PKP ktoś nie widzi nic nienormalnego, to albo jest krótkowzroczny albo tendencyjnie okłamuje społeczeństwo mając w tym swój określony cel. Przestańmy się łudzić, pieniędzy na kolej w Bieszczadach nie będzie tak jak nie ma ich choćby na drogi. Przy swoich ogromnych długach kolej nie jest zainteresowana w wydawaniu pieniędzy tam, gdzie z góry można przewidzieć, że zostaną utopione w błocie. Pociąg relacji Zagórz – Chyrów jest takim przykładem. Rozkręcany i skręcany w końcu się rozpadł. Był to świetny pretekst dla PKP aby go zlikwidować.

W ostatnim numerze „Naszych Połonin" zamieściliśmy przedruk z www.rynek-kolejowy.pl tekst pod dość nośnym i intrygującym tytułem „PKP IC Nowymi lokomotywami wrócimy w Bieszczady". Tytuł ten mógłby sugerować, że faktycznie niebawem po Bieszczadach będą kursować nowoczesne składy spółki Inter City. Przy głębszym przeanalizowaniu tego tekstu nie trzeba wybitnego speca od kolejnictwa by się zorientować, że takie założenia to mrzonki. I nie ważne co możemy w tym tekście przeczytać, lecz ważne jest to czego rzeczniczka PKP IC nie dopowiedziała lub powiedziała między wierszami. W dobie rozwijającej się indywidualnej motoryzacji i ciągle malejącej liczbie pasażerów korzystających  z przewozów kolejowych, reaktywacja kursów pociągów w Bieszczadach nie powiem, że będzie niemożliwa ale w bliżej nieokreślonej przyszłości delikatnie mówiąc trudna. Temat ten przerobiły już spółki autobusowe. Jaki jest tego efekt wystarczy przejrzeć lokalne rozkłady jazdy.

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#2 Leszek 2013-04-22 11:50
A tak jeszcze w temacie. Nie dalej jak 2 lata temu podobny los miał spotkać linie kolejową do Wisły w Beskidach:
wiadomosci.ox.pl/.../
Jednak dzięki zaangażowaniu wielu podmiotów lokalnych linia działa teraz bardzo dobrze, jeździ kilka par nowoczesnych pociągów dziennie. Przewoźnicy dogadali się z gestorami turystycznymi w Beskidach i oferują np. bezpłatne busy dowożące narciarzy z pociągu pod wyciąg, czy zniżki na noclegi po okazaniu biletu.
kurierkolejowy.eu/.../...
Jak się chce to się da!
Cytuj
#1 Leszek 2013-04-22 11:41
Proszę zainteresować się następującymi tekstami:
rynek-kolejowy.pl/.../...
rynek-kolejowy.pl/.../...
Jak widać, w miejscach gdzie samorządy lokalne wykazują się inicjatywą udaje się zachować od zamknięcia poszczególne linie. Z początkowych 90 odcinków od zamknięcia uratowano już na tą chwilę 49 (ponad połowę!). Niestety nie znalazła się tam linia Zagórz-Krościen ko. A działania lokalnych władz wciąż nie widać.
Ciężko tutaj nie wspomnieć także Was Panowie Redaktorzy. Nie gdzie indziej jak w "NP" kilka lat temu ukazywały się artykuły wyśmiewające połączenie Zagórz-Chyrów. Teraz zaś wylewane są krokodyle łzy bo bardzo realny staje się scenariusz, w którym kolej w UD stanie się historią.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u