[9/147] Kranówka- proszę bardzo, na zdrowie!

Drukuj
Dodano: poniedziałek, 21 październik 2013

Moim zdaniem
Wiesław Stebnicki

Człowiek od zarania dziejów lubił wierzyć w mity. Dawniej tworzyli je szamani, wróże, nieco później wyznawcy różnego rodzaju religii, bajkopisarze, a współcześnie mity tworzą głównie potężne koncerny szukające zbytu na swoje towary. Kilkanaście, czy może bardziej kilkadziesiąt lat temu będąc w lesie, w górach piliśmy czystą źródlaną wodę prosto ze strumieni, rzek.

Wiesław StebnickiMiejskie studnie przez długie lata zaopatrywały ustrzyckie rodziny w zdrową wodą którą pito bez przegotowania, na której gotowano posiłki i o ile mnie pamięć nie myli śmiertelnych ofiar tego procederu nie pamiętam. Później miasto zaczęło się cywilizować, czyli woda zaczęła płynąć z domowych kranów i po zmieszaniu jej choćby z sokiem domowej roboty nie było nic lepszego by ugasić pragnienie. Tak naprawdę coś zaczęło się zmieniać na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Do Polski wkroczył kapitalizm, a wraz z nim powstało setki tysięcy firm, które chciały coś produkować i na tym zarabiać. Jedną z nisz była produkcja napojów i wód mineralnych. Przebicie na tej produkcji jest rewelacyjne dlatego też firmy zaspokajające nasze pragnienie zaczęły zarabiać krocie. Mało znane ogółowi firmy jak choćby Hoop, czy bliższe nam Celestynka i wiele im podobnych stało się  finansowymi krezusami. Firmy lejące wodę zaczęły sponsorować kluby sportowe, finansować produkcję filmów itp. Oczywiście zgodnie z kapitalistycznymi zasadami rynek ten zainteresował światowych potentatów, tak więc ruszyły na podbój Polski takie koncerny jak Coca- cola, czy Pepsi – cola. Za nimi stały jeszcze większe pieniądze, a te by napędzić im koniunktury zaczęły umacniać mit, że przeżyć można tylko pijąc wodę z butelki, bo wypicie jej z kranu te śmierć w męczarniach.

Postaram się wyjaśnić dlaczego tak się dzieje. Otóż  litr kranówki to koszt jednego grosza, ten sam litr  w butelce to koszt około 1,5 zł. Proszę sobie przeliczyć jakie to przebicie. Jak podaje Newsweek  za fundacją Pro-Test zajmującą się testowaniem wody, fundacja ta przebadała 10 rodzajów wody butelkowej oraz przebadała kranówkę z centrum Warszawy. Okazało się, że po przebadaniu tych próbek w znakomitym laboratorium w Berlinie kranówka nie różni się jakościowo od wody „źródlanej" z butelek. Krzysztof Stankiewicz, doktor nauk chemicznych z UW testuje w Polsce wody kranowe. Badał tą z Poznania, Katowic, Krakowa i Warszawy. Jak stwierdził – po tych testach- Oceniając po testach przydatność do picia wody wodociągowej na podstawie wskaźników zawartych w rozporządzeniach Ministra Zdrowia, należy uznać, że woda ta spełnia wszelkie wymogi sanitarne. Jest wodą o bardzo dobrej jakości, czystości chemicznej i mikrobiologicznej. Spokojnie można ją pić bez przegotowania. Padną zaraz zapewne zarzuty, że kranówa zawiera nieczystości bo w naczyniach osadza się kamień. To prawda, ale kamień to po prostu składniki wapnia i magnezu potrzebna człowiekowi. Powie ktoś, że kranówa jest mało mineralizowana. Kolejny mit. Człowiek dla zaspokojenia dziennej normy magnezu musiałby wypić 54 litry wody mineralizowanej, a przecież by zrealizować tą normę wystarczy zjeść trochę kaszy gryczanej. Jeśli chodzi o wapń to dzienną normę zawiera 23 litry wody butelkowej. Niech ktoś spróbuje tyle wypić dziennie, a przecież by złapać normę wystarczą trzy plastry sera. Pozostaje jeszcze jedna sprawa, plastikowa butelka z wodą będzie się rozkładać dobre 800 lat, a kranówka jakiś czas po wypiciu trafi bezpośrednio do ubikacji.

Kryzys powoduje, że wszędzie szukamy oszczędności. Ograniczamy zakupy niektórych towarów, owoców, a jednocześnie taszczymy do domów sześcioraki z wodą mineralizowaną. Natomiast za jedną butelkę takiej wody możemy wypić 500 litrów zdrowej kranówki. Jest jeszcze czynnik patriotyczny, pijąc kranówkę w Ustrzykach, w Lesku dajemy miejsce pracy miejscowym, a nie mega- światowym koncernom. Jak podaje Newsweek, picie kranówki staje się modne. Pije ją Reni Jusis, pije właścicielka kilku restauracji Agnieszka Kręglicka pije wiele innych osób ze świecznika. I nic się im nie dzieje.

Bo to, że kranówka jest niezdrowa to mit podsycany przez koncerny, sieci sklepów spożywczych. Proszę zobaczyć ile miejsca zajmują tego typu produkty w super- marketach, czy nawet małych sklepach. Jest to często ¼, do 1/3  powierzchni. Z tym mitem- który może miał coś wspólnego z prawdą w latach siedemdziesiątych - trzeba walczyć, bo przeczy on ekologicznym zachowaniom. Ileż energii i surowców idzie na wyprodukowanie butelek, etykiet, wlanie w nie wody. Ile paliwa idzie by te ciężkie ładunki dowieźć pod strzechy. Ile później kłopotów z zebraniem i utylizacją tych groźnych dla środowiska butelek, a przecież w końcowym efekcie pijemy to samo co z kranu.

By przekonać czytelników o tym, że wód tych nie można rozróżnić wystarczy wykonać niewinny test. Mowa oczywiście o wodzie niegazowanej i nie psutej dodatkowo produkowanymi chemicznie smakami. Nalejmy do kilku szklanek wody z kranu i tej z butelek i poczęstujmy znajomych, prosząc by wskazali, która jest która. Jestem przekonany, że niewielu potrafi to rozróżnić. Skończmy z hipokryzją, przestańmy jak wielbłądy taszczyć do domów ciężkie, drogie i szkodliwe butle z wodą mineralizowaną i pijmy kranówkę, zabarwioną dajmy na to zdrowym sokiem z malin lub aronii, domowej roboty. Toż to samo zdrowie i niebo w gębie.

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl