[11/149] Odpowiadam Panu Nadleśniczemu
Bardzo się cieszę, że były już ustrzycki Nadleśniczy zdecydował się opowiedzieć na mój tekst zamieszczony w 10 nr „Naszych Połonin". Nawet nie zdaje sobie zapewne sprawy z tego ile tym zyskał w oczach wielu mieszkańców Ustrzyk i powiatu.
Zamykanie się w szczelnym kokonie i brak kontaktów ze środowiskiem w którym się pracuje, zamiast akceptacji przynosi jedynie niechęć do danej osoby. Nie wiem, może to wynik poprzedniej funkcji nadleśniczego, może wynik braku empatii do ludzi powodował postępowanie takie , a nie inne. Ten list do Połonin ociepla jego wizerunek bez względu na jego treść.
Jeśli o treść chodzi to muszę stwierdzić, że nie z wszystkimi wyjaśnieniami się zgadzam, a o tych najbardziej drażliwych ale prawdziwych zarzutach Nadleśniczy w swojej polemice zapomina. Chodzi o stemple dla kościoła, stosunek do pracowników, przesunięcia kadrowe. Pan Roman Jurek twierdzi, że nigdy nie należał do PiS. Zadałem sobie trud ponownego przeczytania swojego materiału „Dlaczego odszedł ustrzycki nadleśniczy?" i nigdzie takie stwierdzenia nie znalazłem. Pisałem, że tej opcji sprzyjał, ale o przynależności nie ma tam ani słowa. Pisze Pan Nadleśniczy, że był człowiekiem który nie kierował się żadnymi partykularnymi interesami kogokolwiek, twierdzi też, że nie było żadnej listy zakładowej kandydatów. Otóż to nieprawda. Lista taka była i zarówno Pan jak i większość ludzi w mieście wiek jaką miała nazwę. Nie podam jej bo nie chcę robić jej reklamy na rok przed wyborami. To prawda, nie Pan jeździł celem agitowania na tą listę kandydatów wśród leśników. Jeździli ludzie panu podlegający. Jestem w posiadaniu trzech ankiet leśników wyrażających chęć startu z innych list, którzy na trzy dni przed rejestracją ich w Komisji Wyborczej wycofali się. Tłumaczyli to tym, że jeśli nie wystartują z listy tworzonej w nadleśnictwie to mogą mieć nieprzyjemności. Dwóch leśników z tej listy wystartowało. Jeden, który wraz z żoną tłumaczył się tym którym obiecał start, całkiem wycofał się z wyborów. Sam Pan wie, że czasami nie trzeba jako przełożonemu nic mówić, a to już może oznaczać przyzwolenie na pewne działania. Owszem było dwóch odważnych startujących z listy innej niż tak powstała w nadleśnictwie z tym, że byli na tyle wysoko postawieni w strukturach nadleśnictwa, że mogli pozwolić sobie na ten gest. I żeby było jasne, nie jestem przeciwnikiem PiS o czym wie szefostwo tej partii w Ustrzykach, mimo iż moje poglądy są nieco inne. Dlatego Pan znając te moje poglądy uderza jak typowy prawicowiec pisząc o mentalności stanowiącej konsekwencję czasów totalitarnych, gdy aparat partyjny uzurpował sobie prawo piętnowania, czy też nagradzania deklarowanych zapatrywań politycznych. Czyli znane –precz z komuną. Wyżej ceniłem Pana intelekt. Tak prawdę mówiąc miano aparatczyka bardziej do Pana pasuje.
Rozmawiałem z ludźmi sprawującymi władzę w Ustrzykach i dziwnym zbiegiem okoliczności mają inne zdanie na Pana kontakty z nimi. Trudno im określić je jako serdeczne i przyjazne. To, że z racji obowiązków musiał Pan czasami się z nimi kontaktować jedynie potwierdza , że stosunki były raczej chłodne. Przyjazny kontakt to też czasami krótka niezapowiedziana wizyta z pytaniem –co słychać – wypicie kawy, tego właśnie brakło w tych kontaktach. Przyznam, że nie miałem obowiązku drukować ostatniej części Pana sprostowania w której składa Pan wszystkim- łącznie z lokalną władzą i pracownikami nadleśnictwa- serdeczne podziękowania za współpracę. Lepiej późno niż wcale, na dodatek to ociepli wspomnienia o Panu.
Nigdzie nie pisałem, że nie jest Pan patriotą. Pisałem, że nie uczestniczył Pan nigdy w uroczystościach obchodów rocznic 3 Maja i 11 Listopada w Ustrzykach. Tak robią starosta, burmistrz, wójtowie, szefowie służb mundurowych, dyrektorzy, prezesi. To taki zwyczaj, wprawdzie niepisany, ale przestrzegany od lat. Pan w nim nie brał udziału, co mogą potwierdzić setki ludzi, przypadek, czy co?
Odnosi się Pan do słów o drodze szczytem Żukowa. Nie pisałem, że to Pana pomysł. I proponuję żeby Pan go nie bronił. Jest to bowiem pomysł prekursorski w skali światowej. Najtaniej ścięte drzewo ściągać na dół i stamtąd wywozić. W nadleśnictwie Ustrzyki będzie się je taszczyć do góry. Jeśli tak jest dobrze to proszę mi pokazać inny szczyt w Bieszczadach gdzie zastosowano tą metodę. Pisze Pan , że celem było też oszczędzenie dróg powiatowych i gminnych. Czyli mam przez to rozumieć, że po zwiezieniu drzewa z Żukowa do drogi powiatowej Ustianowa- Łobozew drzewo dalej przewozić się będzie kosmicznym promem, balonem, samolotem, czy wyniosą je na plecach krasnoludki. Pojedzie dalej droga powiatową bo innej nie ma. Czy wy zawsze musicie uważać wszystkich poza leśnikami za głupców. W ten sposób myślała sekta leśników w Lutowiskach. Wydawał im się, że będą tam rządzić niepodzielnie i na zawsze i jak się okazało głupi naród w demokratycznych wyborach leśników wymiksował.
Twierdzi Pan, że nie kontaktuje się z RDLP, nie kontaktowałem się z Panem. Jakby się Pan czuł – o czym Pan doskonale wie- gdyby z Nadleśnictwa dotarł głos, że za to co ktoś napisał miast wyjaśnień grożę mu, że pozbawią go pracy, ba także jego żonę i potomków do trzeciego pokolenia. Walił by Pan jak w dym do takiej instytucji. Wierzył w rzetelność udzielonych informacji. Bzdura. Panu wydawało się, że leśnik to niewolnik i nic co w Nadleśnictwie usłyszy nie wyniesie na zewnątrz. Tu się Pan grubo mylił. A jeśli chodzi o waszych rzeczników to od dwóch miesięcy nikt nie udzielił mi odpowiedzi dlaczego zdewastowaliście ścieżkę Leśno- edukacyjną na Żukowie. Czekam cierpliwie.
Wiesław Stebnicki