[3/152] Prokuratorskie zarzuty dla burmistrza Henryka Sułui- czyżby oskarżenie na zamówienie?

Drukuj
Dodano: niedziela, 18 maj 2014

Powiększ
Sprawa byłego marszałka podkarpackiego Mirosława K. toczy się już prawie od roku. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie działająca wspólnie z delegaturą CBA w Rzeszowie przedstawiła marszałkowi 10 zarzutów między innymi zarzut korupcji, załatwiania spraw za usługi seksualne, gwałtu, brania łapówek od przedsiębiorców. W czwartek 20 marca 2014 lubelska prokuratura dorzuciła trzy następne zarzuty.

Czego dotyczą zarzuty?

Dotyczą one roku 2008 i 2009, czyli okresu gdy Mirosław K. był podkarpackim wojewodą. Przebywał w tym czasie trzykrotnie w Bieszczadach korzystając z gościny gospodarstw agroturystycznych w Łodynie i Zadwórzu. Sam ten fakt nie stanowił by zarzutu, jednak pobyt ten sfinansował rzekomo burmistrz Ustrzyk Dolnych Henryk Sułuja, na dodatek według prokuratury w opisie faktur za ten pobyt napisano, że wypoczywały tam dzieci. Po raz pierwszy- zdaniem prokuratury - Mirosław K. przebywał w Łodynie pomiędzy 30 grudnia 2008 roku, a 2 stycznia 2009 r. W Zadwórzu zaś miał być po raz pierwszy 10 lutego, a po raz drugi 4 kwietnia 2009 roku.  Zarzut dotyczy przyjęcia korzyści majątkowej w postaci opłacenia pobytu w gospodarstwie i pensjonacie- poinformował Grzegorz Janicki z lubelskiej Prokuratury Apelacyjnej. Jak stwierdził Janicki w rzeczywistości dzieci w obu obiektach nie było w ogóle choć w opisie faktury podano iż były to dzieci przygotowujące się do ogólnopolskiej olimpiady młodzieży w sportach zimowych i dzieci z rodzin, których nie było stać na wypoczynek zimowy. Pobyty te opłacono z gminnego funduszu rozwiązywania problemów alkoholowych. Kwota łączna jaką wypłacono za te faktury wyniosła 3.240 zł.

Burmistrz Henryk Sułuja i były sekretarz gminy Jan B. także z zarzutami

Trzy zarzuty powiększyły konto Mirosława K., ale otrzymał je też burmistrz Henryk Sułuja i były sekretarz gminy Jan B. Prokuratura zarzuciła obu poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Burmistrzowi postawiono też  zarzut korumpowania byłego wojewody. Po przedstawieniu zarzutów burmistrz i były sekretarz zostali zwolnieni. Prokuratura nie zastosowała wobec nich żadnych środków zapobiegawczych. Przesłuchanie w prokuraturze zakończyło się gdzie około 12,00, a już przed 11,00 w ustrzyckim urzędzie pojawiła się ekipa rzeszowskiej telewizji. Albo w telewizji pracuje jakiś jasnowidz, albo w CBA lub Prokuraturze ktoś czuwa by sprawie nadać jak najszerszy oddźwięk. Od siebie dodam, że powiat bieszczadzki to jedyna enklawa na Podkarpaciu gdzie nie rządzi PiS. Do niedawna enklawą taką był też Urząd Podkarpacki. Zarzuty na Mirosława K. zbiera się już od ponad roku i jak twierdzi Prokuratura sprawa jest rozwojowa. Do tej pory podejrzanych jest osiem osób. Śledztwo zostało przedłużone do lipca tego roku.

Wielu się cieszy, wielu powątpiewa

Większość ludzi ma w naturze to, iż cieszy się z czyjegoś nieszczęścia, ot taka Polska cecha charakterystyczna. Radość jest tym większa gdy osobą tą jest ktoś z władzy, bogatych przedsiębiorców. W sprawie burmistrza Sułui są jak na razie tylko zarzuty, a od nich do sądowego wyroku droga tak daleka jak z Ustrzyk na księżyc. Jednak miałem już telefony z zapytaniem, w którym to areszcie burmistrz przebywa. Na odpowiedź, że właśnie wracam ze spotkania z burmistrzem jakie miało miejsce w Urzędzie Miasta, usłyszałem okrzyk niedowierzenia. Tymczasem dzień po wizycie w Prokuraturze, burmistrz faktycznie spotkał się z pracownikami urzędu, kierownikami i dyrektorami jednostek podległych urzędowi oraz z lokalnymi mediami. Niczego na tym spotkaniu nie ukrywał, rzeczowo wyjaśnił co wydarzyło się w prokuraturze. Stwierdził, że nie poczuwa się do żadnej winy i co najważniejsze niczego nie ukradł, ani niczego nie zmalwersował. Powiedział też, że do tej pory dość mocno zastanawiał się czy brać udział w tegorocznych  wyborach na stanowisko burmistrza, ta sprawa spowodowała jednak to iż w wyborach wystartuje i zrobi wszystko by w nich zwyciężyć. Przez czternaście lat – jak stwierdził- zrobił sporo dla miasta i gminy i nie zamierza chować głowy w piasek, bo nie ma sobie nic do zarzucenia. Z rozmów jakie w tym dniu przeprowadziłem wynika jedno, wszyscy moi rozmówcy nie wierzą w jakiekolwiek kombinacje i przekręty burmistrza, wręcz przeciwnie uważają, że Sułuja był wprost przeczulony jeśli chodzi o prawidłowe postępowanie w sprawach finansowych.

Pierwsze wyjaśnienia burmistrza

Henryk Sułuja udostępnił  między innymi mediom te feralne faktury. Faktury wystawili właściciele wymienionych gospodarstw. Sekretarz urzędu Jan B. na odwrocie faktur  sporządził opis merytoryczny faktur, czyli słowa o wypoczynku dzieci, a na koniec zatwierdził faktury do wypłaty. Raz pieniądze pobrał właściciel gospodarstwa, raz był to przelew, a raz pieniądze pobrał sekretarz. Na jednej z nich w ogóle nie ma  podpisu burmistrza zaś na kolejnych dwóch podpis burmistrza skierował faktury do merytorycznego rozpatrzenia. W chwili gdy burmistrz podjął decyzję o zwolnieniu sekretarza faktury te miały się stać argumentem obrony Jana B. przed zwolnieniem. Jednym słowem sekretarz użył faktur jako przysłowiowego haka na burmistrza. Jak pisze sąd pracy w sentencji wyroku w sprawie o przywrócenie do pracy Jana B. tenże dopuścił się „szantażu" używając stwierdzeń, iż daje czas burmistrzowi do zakończenia Olimpiady w Londynie na przywrócenie go do pracy na stanowisku sekretarza, w razie gdy burmistrz tego nie zrobi, kieruje całą sprawę do CBA. Burmistrz nie poddał się szantażowi i po około dwóch tygodniach w czasie których zbadał sposób wystawienia faktur i ich dalszy obieg w Urzędzie,  zwolnił Jana B. z pracy. W uzasadnieniu wyroku sądu pracy w Sanoku rozpatrującego odwołanie Jana B. od decyzji o zwolnieniu go z pracy napisano -Niewątpliwie powód dopuścił się również wobec swojego pracodawcy szantażu przekazanego mu za pośrednictwem Przewodniczącego Rady w dniu 8 sierpnia 2012 roku... W przypadku działań powoda w dniu 8 sierpnia 2012 roku podjętych wobec burmistrza Ustrzyk Dolnych za pośrednictwem Przewodniczącego Rady Miejskiej, nie miały one na celu ochronę prawa naruszonego postępowaniem, a jedynie osiągnięcie własnego celu, jakim było dalsze pozostanie na stanowisku Sekretarza Miasta. Zdaniem sądu Jan B. zaczął grozić bezprawnie swojemu pracodawcy, ewentualnym procesem karnym skierowanym przeciwko niemu, by uzyskać skutek w postaci utrzymania dotychczasowego stanowiska pracy. Były to zdaniem sądu działania niedopuszczalne, naganne, pracodawca miał pełne prawo do rozwiązania z pracownikiem umowy o prace w trybie natychmiastowym. Tak więc Jan B. przegrał sprawę o przywrócenie go do pracy w sądzie pierwszej instancji, a w jakiś czas później sprawę tych faktur przejęło CBA. Jak widać sekretarz tonąc chciał też z sobą kogoś pociągnąć.

Co dalej?

Sprawa toczyć się będzie swoim torem. Po zakończeniu działań prokuratury- jeśli nic się nie zmieni- skieruje ona akt oskarżenia do sądu. Tam zacznie się wszystko od nowa. Przesłuchiwanie świadków, zbieranie dowodów, a w końcu wyrok. Fakt przedstawienia komuś zarzutów to jeszcze nie wyrok. Burmistrz będzie pełnił swoje obowiązki w dalszym ciągu. Wystartuje w jesiennych wyborach. Na razie przesłał „Naszym Połoninom" swoje oświadczenie dotyczące opisanych wydarzeń. Oświadczenie drukujemy w całości:

Odnosząc się do doniesień medialnych dotyczących rzekomej korupcji, jakiej miałem się dopuścić oświadczam, że zarzuty są całkowicie bezpodstawne i powstały w oparciu o fałszywe doniesienie złożone przez zwolnionego przeze mnie w trybie dyscyplinarnym sekretarza gminy.

Nadmieniam, że Sąd Pracy potwierdził wyrokiem z dnia 6 lutego 2014 r. (sygn. akt SR IV P 159/12) zasadność zwolnienia sekretarza, a co do jego osoby złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Moje postępowanie było podyktowane tym, że były sekretarz zawiadomił organy ścigania o nie popełnionym przestępstwie, fabrykując przy tym dowody i fałszywie zeznając przeciwko mojej osobie. Sprawa karna toczy się i mam nadzieję, że organy ścigania lub sądy po jej rozpatrzeniu wydadzą sprawiedliwe rozstrzygnięcie.

Wobec faktu, że mam czyste sumienie, nigdy żadnego przestępstwa nie popełniłem, mogę z podniesiona głową kontynuować działania dla dobra gminy. Startowałem w wyborach na stanowisko burmistrza pod hasłem uczciwości i nadal uważam, że rzetelność, sumienność i prawda  są trwałymi wartościami niezależnie od zajmowanego stanowiska. Mieszkańcy gminy znają mnie od lat i wiedzą, że nigdy nie sprzeniewierzyłbym ani jednego publicznego grosza, ani też nie przeznaczył na inny cel niż taki, który jest zgodny z prawem i leży w interesie naszej wspólnoty.

Ustrzyki Dolne, 21. marca 2014 r.
Henryk Sułuja, Burmistrz Ustrzyk Dolnych

 Wiesław Stebnicki

Udostępnij na Facebooku

Komentarze  

#1 MarzenaJarocka 2015-06-01 16:19
Śmieszne próby zrzucenia Pana Burmistrz ze stołka. Ludzie są okrutni.
Cytuj

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u