[4/153] Uprzywilejowani euro-posłowie
Kiedy dowiedziałem się ile kasy dostanie w ramach odprawy były komisarz unijny Janusz Lewandowski zwaliło mnie z nóg. Odprawa wyniesie równe trzy miliony zł. Po tej wiadomości w pierwszym odruchu miałem nie iść na głosowanie. Niestety zaocznie wybrano mnie szefem komisji w obwodzie wyborczym numer 3 więc ten wariant odpadł. Muszę tutaj dodać, że moja gratyfikacja finansowa była prawie równa Lewandowskiemu bo wziąłem aż 200 zł. Te pieniądze jakie biorą euro posłowie to niewątpliwie jedna z przyczyn tak niskiej frekwencji wyborczej.
Ludzi burzy fakt, że ich przedstawiciele często nieznający jakiegokolwiek języka obcego są aż tak sowicie wynagradzani. Na dodatek- jak w przypadku euro posła Kurskiego- praktycznie nie ma ich na eurparlamentarnych sesjach. Radny który nie weźmie udziału w sesji rady miasta, gminy, powiatu traci całą dietę przewidzianą w regulaminie, euro poseł swoje kilkadziesiąt tysięcy zawsze dostanie.
Narzekanie na nic się jednak nie zda, bo póki co nikt euro parlamentu nie rozwiąże. Nie zrobi tego nawet nowy euro poseł Janusz Korwin- Mikke, nawiasem mówiąc największy wygrany w minionych wyborach. „Nowa Prawica" Janusza Korwin- Mikkego zdobyła na Podkarpaciu 7,15% głosów czyli dokładnie tyle co w całym kraju. Bieszczady mniej sprzyjały Mikkemu bo w powiecie leskim dostał 5,94% głosów, a w bieszczadzkim nieznacznie więcej bo 5,96%. W przełożeniu na głosy było to w bieszczadzkim 199 głosów a w leskim 308. Tych wyników nie da się porównać z wyborami wcześniejszymi bo „Nowa Prawica" JKM istnieje zbyt krótko, zaś jego poprzednia partia Unia Polityki Realnej staje się partią coraz mniej realną.
Pora na podsumowanie tych najbardziej realnych sił politycznych. Do pewnego czasu na zdominowanym przez PiS Podkarpaciu były tylko dwa powiaty, gdzie wybory wygrywała Platforma Obywatelska. Czar jednak prysł w wyborach do euro parlamentu, w obu tych powiatach PiS tym razem wygrał. Pięć lat temu w powiecie leskim PO zdobyło 51,10% głosów i był to rekordowy wynik w kraju. Zadziałał widocznie osobisty urok kandydatki z ramienia PO Elżbiety Łukacijewskiej.
Niestety tym razem było już inaczej PO zdobyło w powiecie leskim zaledwie 26,66% głosów, czyli licząc w sztukach 1.381. Trudno powiedzieć co na taki wynik wpłynęło, choć jak z rozmów z ludźmi wynika przyczyną mogą być zbyt rozbuchane inwestycje prywatne Pani euro poseł. W powiecie bieszczadzkim kandydatura Łukacijewsjkiej też aplauzu nie wzbudziła bo otrzymała tutaj 26,74% głosów, czyli 893 głosy. Pięć lat temu w powiecie bieszczadzkim Łukacijewska zdobyła 41,25% głosów, widać więc, że tym razem jest to znaczący zjazd w dół. Na całym Podkarpaciu PO zdobyła pięć lat temu 29,19% zdobywając jeden mandat dla Elżbiety Łukacijewskiej, w przeliczeniu na głosy 60.011.Cała Platforma zgromadziła na Podkarpaciu 73.381 głosów. Pokonała ona startując z drugiego miejsca samego Mariana Krzaklewskiego szefa Solidarności. Tym razem jest dużo gorzej. Tym razem uzbierała zaledwie 41.867 głosów, to prawie o dwadzieścia tysięcy mniej niż w poprzedniej kadencji.
Tym razem nie tylko na Podkarpaciu ale również w powiatach leskim i bieszczadzki królowało Prawo i Sprawiedliwość. Łącznie na Podkarpaciu zdobyło 196.247 głosów co dało PiS-owi 49,31% głosów. Wynik ten jest lepszy od tego z przed pięciu lat, wtedy było to 41,88%. Jeśli chodzi o powiaty leski i bieszczadzki to tutaj PiS także triumfował. W powiecie bieszczadzkim zdobył 1200 głosów, czyli 35,94%, a w leskim 2217, czyli 42,79%. Pięć lat temu w bieszczadzkim było 27,10%, a w leskim 28,74%. Także wynik uzyskany przez europosła Tomasz Perębę był znacznie lepszy.
Pięć lat temu zdobył 85.475 głosów, tym razem 113.704 głosy. Do euro parlamentu wszedł jeszcze Stanisław Ożóg z PiS, zdobywając 36.376 głosów.
To wyraźny i znaczny triumf PiS.
Pora na podsumowanie wyników SLD-UP i PSL. Na Podkarpaciu PSL stracił kilka procent głosów na rzecz PiS. Pięć lat temu było to 12,45%, tym razem zaledwie 7,27%. Gdyby nie minister Kosiniak- Kamysz PSL-u nie było by tu widać. Rozumie, że posłowie PSL w tym Jan Bury i Mieczysław Kasprzak zlali te wybory wiedząc, że mandatu nie zdobędą. Jednak nie mogę zrozumieć ich postawy naprzeciw ministra Kosiniaka- Kamysza. PSL to partia która zdobywa głosy w Lubelskim, Świętokrzyskim i na Podkarpaciu. Jeżeli wydanie kilkunastu tysięcy zł przez niezbyt biednych posłów ludowców sprawia im ból to po jakie licho wpycha się ich na eurparlametarne listy. W poprzednich wyborach PSL zdobył w powiecie leskim 7,50% głosów, a w bieszczadzkim 7,68%. Tym razem w leskim było 9,23% czyli 478 głosów, a w bieszczadzkim 12,13% czyli 405 głosów.
Niewątpliwie największą porażkę poniosło na Podkarpaciu SLD-UP. W poprzednich wyborach ta koalicja zebrała na Podkarpaciu 7,40% głosów. Tym razem było zaledwie 4,71%. To wręcz tragedia bo jeśli ten wynik powtórzył by się w wyborach do Sejmiku Samorządowego Województwa Podkarpackiego SLD nie miałoby tam swojego radnego. Na tak słaby wynik wyborczy SLD pracuje szef wojewódzkiej organizacji Tomasz Kamiński. Strach przed jakąkolwiek polityczną konkurencją powoduje to, że na listach nie ma mocnych kandydatów, a przecież członkami SLD są między innymi Tadeusz Ferenc jeden z najlepszych prezydentów miast w Polsce, Wojciech Blecharczyk burmistrz Sanoka, czy Julian Ozimek burmistrz Niska. SLD jeszcze nie tak dawno miało w samym okręgu wyborczym Krosno- Przemyśl trzech posłów, teraz nie ma tutaj ani jednego. W poprzednich wyborach do euro parlamentu SLD- UP reprezentowała Marta Niewczas, zdobywając ponad 17.000 głosów. Tym razem całe SLD-UP zdobyło 18.761 głosów. Startujący z pierwszego miejsca na liście poseł Tomasz Kamiński zdobył 9.969 głosów. To bardzo słaby wynik bo prócz Poręby, Ożoga, Łukacijewskiej więcej głosów zdobyli też Alicja Zając z PiS 19.670, Mieczysław Golba z Solidarnej Polski, Krystyna Skowrońska z PO, Kosiniak- Kamysz z PSL. W Bieszczadach, a konkretnie w powiecie bieszczadzkim SLD-UP zdobyło najlepszy wynik na Podkarpaciu , czyli 8,33%, a pięć lat temu było to 15,10%, w powiecie leskim tym razem było 5,06%, a pięć lat temu 6,49%.
SLD-UP na Podkarpaciu zostało pokonane przez PiS, PO, Nową Prawicę, PSL, Solidarną Polskę, czyli zajęło szóstą pozycję. W zasadzie tylko Europa Plus- Twój Ruch może mówić o większej klęsce. W ostatnich wyborach do sejmu partia Palikota zdobyła w Bieszczadach więcej głosów niż SLD-UP. Sama Pani Konik z Bandrowa miała tych głosów więcej niż cała koalicja SLD-UP. Jak się jednak okazuje partie bez zaplecza nie mają szans na dłuższy byt na politycznej scenie. Efemerydy w stylu Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, Unii Polityki Realnej, Konfederacji Polski Niepodległej, Samoobrony, Twojego Ruchu Palikota i wielu innych politycznych tworów nie mają racji bytu na politycznej scenie. Tak skończy nowa prawica JKM. W kolejnych wyborach ta partia nie trafi nawet do polskiego sejmu.
Emocje towarzyszące wyborom do euro parlamentu nie powinny nam przysłonić emocji jakie pojawią się późną jesienią w Polsce. Czeka nas bowiem kolejny wybór, tym razem do lokalnych samorządów.
Wiesław Stebnicki