ZEW znów się zbudzi, ale w Lesku

Jak się okazało mój felieton (kliknij, aby przeczytać) o koncertach w ramach ZEW w Ustrzykach okazał się niestety proroczy. Imprezę organizatorzy przenieśli z Cisnej do Ustrzyk w tym roku na przełomie kwietnia i maja. Nie pisałem zbyt wiele o poziomie artystycznym imprezy bo jak wypowiadali się widzowie, było różnie. Tak naprawdę dobry poziom zaprezentowały te mniej znane zespoły. Zawiodły według widzów gwiazdy Kult, Maciej Maleńczuk, KSU. Nie to jednak zaważyło na rezygnacji z kontynuowania imprezy w Ustrzykach.

Jak się okazało powodem było małe zainteresowanie imprezą przez lokalnych przedsiębiorców związanych z gastronomią, hotelarstwem, rozrywką. Te same argumenty spowodowały przeniesienie imprezy z Cisnej do Ustrzyk.

No cóż skarżący się na mizerię frekwencyjną restauratorzy pozamykali swoje lokale już o godzinie 22,00 gdy impreza jeszcze trwała. Wyłamał się jedynie Niedźwiadek.

Rolę centrum rozrywkowego i gastronomicznego w mieście po koncercie przejął ustrzycki park i umiejscowione tu sklepy sieci Żabka. Tak więc po raz kolejny miasto nad Strwiążem pokazało „fakulca" przyjezdnym.

Z jednej strony chce się mienić stolicą Bieszczad, a z drugiej jest za położeniem się do łóżek o ósmej, ciszą i błogim spokojem. Tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić. Okazuje się, że turyści też zaczynają tak traktować miasto i wypoczynku, rozrywki szukają w Wetlinie, Cisnej, Polańczyku, Solinie, Arłamowie, a ostatnio w Uhercach i Wańkowej.

Ustrzyki zaś szczycą się tym co powstało w czasach tzw. „komuny", zmienił się tylko sposób wyciągania narciarzy na szczyty Gromadzynia i Kamiennej Laworty. Przyjezdni natomiast nawet nie mają tej świadomości, że pokonując dwa mosty w mieście w drodze w góry lub do Arłamowa przejeżdżają nad jedną z niewielu w Polsce rzek, która ma ujście w Morzu Czarnym.

Tak więc by posłuchać dobrej muzyki będziemy musieli pojechać do Leska, zaś miasto uszczęśliwi nas po raz kilkudziesiąty „świeżymi" hitami KSU.

Wiesław Stebnicki